Sytuacja trzynastokrotnego mistrza Polski jest dramatyczna. Wisła od miesięcy nie wypłaca piłkarzom i pracownikom pensji. Klub mieli uratować inwestorzy Vanna Ly i Mats Hartling, którzy zobowiązali się wpłacić na konto Wisły 12,2 miliona złotych do 28 grudnia ubiegłego roku. Tak się nie stało, PZPN nie wie, kto jest właścicielem klubu, dlatego zawiesił drużynie licencję na grę w ekstraklasie.
Wiśle chce pomóc Bogusław Leśnodorski. Były prezes Legii i współzałożyciel firmy prawniczej LSW najpierw poinformował o tym na swoim Twitterze. W rozmowie z nami wyjaśnił, skąd taki pomysł.
- Wisła musi mieć poważnego pełnomocnika, z doświadczeniem na polskim rynku, który sprawnie wszystko odkręci, napisze dobrze wniosek odwoławczy. Na tę chwilę Wisła sama sobie nie poradzi. To, co dzieje się teraz w Krakowie, to po prostu kompromitacja. To byłaby fatalna wiadomość dla naszej piłki, gdyby taki klub jak Wisła upadł - mówi nam Leśnodorski.
Były prezes Legii już wcześniej wspominał, że mógłby kupić Wisłę, ale nie zrobi tego ze względu na "miłość do Legii". - Mówiłem poważnie. Wisła to jeden z pięciu najlepszych klubów w Polsce. Gdy rozważa się zainwestowanie w jakąś drużynę, to Wisła od razu nasuwa się na myśl. Mam rodzinę z Krakowa, która kibicuje i Wiśle i Cracovii. Wszyscy tak samo emocjonują się problemami Wisły. Ten klub jest na dnie. To ostatni moment żeby odsunąć osoby, które szkodzą klubowi. Po degradacji do IV ligi wszystko wróci tam "normy" - komentuje mecenas.
Leśnodorski jest gotowy pomóc klubowi za darmo. - Nie podchodzę do tego jako do sprawy biznesowej. Przecież Wisła nie ma pieniędzy, dlatego nie oczekuje wynagrodzenia - mówi. - Żal mi klubu, chce mu pomóc. To nie jest trudny proces do przebrnięcia. Wiśle potrzebny jest człowiek, który spełnia dwa warunki: zna się na temacie, a ja się znam. No i taki, który ma jaja - kończy Leśnodorski.
ZOBACZ WIDEO Show Milika! Napoli wyszarpało zwycięstwo w końcówce spotkania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
To daj piataka.