Jeszcze będzie ciekawie w Premier League. Niepokonany do tej pory Liverpool w końcu znalazł pogromcę. Podopieczni Juergena Kloppa przegrali w meczu wyjazdowym z przechodzącym ostatnio kryzys formy mistrzem Anglii Manchesterem City. W przypadku wygranej na boisku rywala The Reds nad rywalem miałby już dziesięć punktów przewagi, nad wiceliderem Tottenhamem dziewięć.
W spotkanie lepiej weszli gospodarze. Piłkarze lidera Premier League sprawiali wrażenie sparaliżowanych. Czy taki był plan Kloppa nie wie nikt. To jednak goście powinni prowadzić. W 18. minucie Sadio Mane otrzymał prostopadłe dogranie i w sytuacji sam na sam uderzał obok bramkarza. Piłka odbiła się od słupka i wróciła na boisko. John Stones tak wybijał futbolówkę z pola bramkowego, że trafił w Edersona. Obrońca zdołał jednak wślizgiem dogonić piłkę. Centymetrów zabrakło, aby futbolówka pełnym obwodem minęła linię bramkową. Powtórki przekonały, że od piłkarskiej tragedii mistrzów Anglii uratował... cud.
Udana akcja sprawiła, że goście w końcu podnieśli głowy i byli groźniejsi od gospodarzy. Wciąż z obu stron brakowało celnych uderzeń. W końcu cios, do tego celny, zadali gracze City. W 40. minucie goście kilka razy wybijali piłkę z pola karnego. W końcu trafiła ona pod nogi Sergio Aguero, a ten z ostrego kąta huknął nie do obrony. Szał radości wśród mistrzów Anglii, którzy w tym momencie do Liverpoolu tracili już tylko cztery punkty.
Dodajmy, że po pół godzinie gry gospodarze mogli grać w osłabieniu. Mohameda Salaha ostro zaatakował Vincent Kompany. Sędzia pokazał Belgowi jedynie żółtą kartkę, a mógł wyrzucić go z boiska.
ZOBACZ WIDEO Show Milika! Napoli wyszarpało zwycięstwo w końcówce spotkania [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zgodnie z oczekiwaniami po zmianie stron zaatakował Liverpool. Gracze City w miarę pewnie rozbijali akcje gości, sami szukając swoich okazji. Brakowało jednak groźniejszych spięć. Wszystko zmieniło się w 64. minucie. Chwilę wcześniej okazję miał Roberto Firmino, ale nie potrafił przebić piłki przez ścianę stworzoną z graczy City. We wspomnianej 64. minucie kapitalnie futbolówkę w pole karne dograł Trent Alexander-Arnold, Andrew Robertson podał wzdłuż pola bramkowego, a Firmino z bliska głową wpakował piłkę do siatki.
Zaledwie osiem minut lider Premier League cieszył się z remisu. W 72. minucie Liverpool chciał skontrować gospodarzy, ale sam nadział się na szybkie wyjście z piłką City. Raheem Sterling wypatrzył Leroy'a Sane, którego strzał odbił się od słupka i wpadł do siatki Liverpoolu.
Przegrywając goście musieli zacząć ryzykować. Omal nie wykorzystali tego gospodarze. W 82. minucie w wyśmienitej sytuacji znalazł się Aguero. Alisson wyczekał jednak Argentyńczyka i wygrał z nim w sytuacji sam na sam. W odpowiedzi w dobrej sytuacji znalazł się Salah. Ederson zdołał odbić piłkę na rzut rożny. Po kornerze futbolówkę tuż sprzed linii wybił po raz kolejny Stones. Na ławce City szalał Pep Guardiola, mający ogromne pretensje do sędziego o nieodgwizdanie faulu w jednej we wcześniejszych akcji. W doliczonym czasie gości mógł dobić Sterling, lepszy okazał się Alisson.
Dzięki wygranej Manchester City wyprzedził Tottenham i do Liverpoolu traci cztery punkty.
Manchester City - Liverpool FC 2:1 (1:0)
1:0 - Sergio Aguero 40'
1:1 - Roberto Firmino 64'
2:1 - Leroy Sane 72'
Składy:
Manchester City: Ederson - John Stones, Vincent Kompany (88' Nicolas Otamendi), Aymeric Laporte (86' Kyle Walker), Danilo - Bernardo Silva, Fernandinho, David Silva (65' Ilkay Gundogan) - Raheem Sterling, Sergio Aguero, Leroy Sane.
Liverpool FC: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Dejan Lovren, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Georginio Wijnaldum (86' Daniel Sturridge), Jordan Henderson, James Milner (57' Fabinho) - Mohamed Salah, Roberto Firmino, Sadio Mane (77' Xherdan Shaqiri).
Żółte kartki: Kompany, Laporte , B. Silva, Ederson (City) oraz Lovren, Wijnaldum (Liverpool).
Sędzia: Anthony Taylor.
[multitable table=972 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]