Puste miejsca stały się ostatnio normalnym obrazkiem na Santiago Bernabeu w Madrycie. W stolicy Hiszpanii panuje ogólne zniechęcenie do zespołu Santiago Solariego. Real w 18 meczach LaLigi wygrał tylko dziewięć razy. W tabeli daje to odległe piąte miejsce. Co ciekawe, Królewskich wyprzedza nawet Deportivo Alaves.
Domowe mecze Los Blancos ogląda średnio 62 096 widzów. Jak podkreślają hiszpańskie media, na trzynaście meczów na stadionie Królewskich, tylko raz udało się przekroczyć granicę 70 000 widzów - na spotkaniu z Atletico Madryt stawiło się 78 642 fanów. Najniższa frekwencja to pierwszy ligowy pojedynek z Getafe i 48 466 widzów. Tak źle nie było od ponad dekady.
Jak wylicza "Marca", W Madrycie mieszka 3 182 981 ludzi, co względem na przykład ostatniego meczu z Realem Sociedad (0:2) daje frekwencję w wysokości 1,68 procent. W Hiszpanii w tym rankingu najlepiej wypadają Eibar (15,1 proc.) i Huesca (11,75 proc.).
Wpływ na fatalną, jak dla Realu, frekwencję ma kilka czynników. Pierwszy to słaba postawa w ofensywie. W dziewięciu meczach u siebie Los Blancos strzelili tylko 13 bramek. Najlepszy pod tym względem był sezon 2011/12, w którym ekipa Jose Mourinho na tym etapie miała 38 trafień.
Druga przyczyna to brak Cristiano Ronaldo, który przyciągał turystów jak magnez. Ważną część dnia meczowego Realu Madryt stanowią właśnie kibice z innych krajów, którzy w wielu przypadkach tylko raz goszczą na stadionie Królewskich. Teraz zdecydowanie ich brakuje.
Ratunkiem pod względem marketingowym powinien być transfer wielkiej gwiazdy, która udźwignie ciężar gry w Realu na wielu płaszczyznach. Marzeniem prezydenta Królewskich jest Neymar.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Liverpool wyeliminowany przez Wolverhampton. Piękny gol Nevesa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Najpierw pluli na Cristiano, że pazerny,że egoista,że nie chce podatków płacić a teraz nie przyc Czytaj całość
xD Dobrze, że nie jak sód albo potas, niedouczony ciennikarzyno...