Krzysztof Kaliciak dla SportoweFakty.pl: Musimy wygrać, choćby 1:0

- Tym razem gramy o nasze być, albo nie być - mówi portalowi SportoweFakty.pl Krzysztof Kaliciak, piłkarz GKS-u Katowice. Drużyna ze stolicy Górnego Śląska przed rundą wiosenną była typowana na głównego kandydata do spadku. Katowiczanie prezentowali się jednak bardzo dobrze i mają szanse na pozostanie w lidze. Do pełni szczęścia brakuje tylko jednego - zwycięstwa z GKS-em Jastrzębie. O nie będzie jednak bardzo trudno.

W piątek katowiczanie rozegrają ostatni mecz ligowy. Ligowy dlatego, bo być może drużynę ze stolicy Górnego Śląska czekać będą jeszcze dwie potyczki - w barażach o pozostanie na zapleczu ekstraklasy. Aby tego uniknąć zespół prowadzony przez Adama Nawałkę, nie oglądając się wynik Stali Stalowa Wola, musi wygrać w Jastrzębiu z miejscowym GKS-em. - Dążyliśmy w ostatnim meczu, żeby była taka sytuacja, jak teraz, bo jeżeli byśmy przegrali, musielibyśmy wygrać z Jastrzębiem czterema golami. Bardzo chcemy wygrać to spotkanie i zapewnić sobie utrzymanie nie patrząc przy tym na rezultaty innych zawodów. Będzie to na pewno trudne zadanie. Tym bardziej, że Jastrzębiu wystarczy remis, aby się utrzymać bez konieczności rozgrywania baraży. Mimo wszystko jesteśmy optymistami - mówi portalowi SportoweFakty.pl napastnik katowiczan, Krzysztof Kaliciak.

O zwycięstwo w Jastrzębiu będzie jednak trudno. Zawodnicy Jastrzębia, podobnie jak ekipa z Katowic bronią się przed bezpośrednim spadkiem z ligi. Katowiczanie wierzą jednak we własny sukces. - W każdym meczu w tym sezonie dążyliśmy do zwycięstwa. Nie ważne, czy to był Widzew Łódź, czy Dolcan Ząbki. Nie zawsze nam to wychodziło. Wiemy jednak, że tym razem gramy o nasze być, albo nie być. Musimy wygrać, choćby 1:0 - zapowiada Kaliciak, który zdobył w tym sezonie 4 bramki dla GKS-u, w tym trzy w rozgrywkach ligowych.

Po rundzie jesiennej wszyscy skazywali zespół z Katowic na bezpośredni spadek. W GKS-ie były ogromne problemy finansowe i organizacyjne. Adam Nawałka dokonał jednak rzeczy niemożliwej. Stworzył drużynę, która rywalizuje na równi z najlepszymi ekipami w lidze. Zawodnicy GKS-u na wiosnę pokonali już między innymi Widzew Łódź i Podbeskidzie Bielsko-Biała. - Całe szczęście piłka jest taka, że nie zawsze awansuje lub spadnie faworyt. W tej rundzie zdobyliśmy bardzo dużo punktów. Szkoda, że nie dają nam jeszcze pewnego utrzymania. Poza tym wszystkie drużyny w tym sezonie dostały walkowery za mecz z Kmitą Zabierzów oprócz nas i Floty Świnoujście. Z tym zespołem zapewne nie jedna drużyna punkty by straciła - wyjaśniał Kaliciak. Spekulacje kibiców, a także prasy o tym, że GKS spadnie z hukiem z pierwszej ligi na szczęście dla tego klubu się nie potwierdziły. Było już jednak bardzo źle. W pewnym momencie rozważano nawet wycofanie klubu z rozgrywek. - Wydaje mi się, że przed sezonem cieszylibyśmy się na samą myśl o barażach. Mieliśmy nową drużynę i nie było wiadomo, jak to wszystko będzie funkcjonowało. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia - dodał Kaliciak.

Jest jeszcze jedna możliwość, aby katowicki GKS uniknął baraży. Wszystko zależy od Stali Stalowa Wola. Jeżeli zawodnicy z Podkarpacia nie zdobędą przynajmniej jednego oczka w konfrontacji z Wisłą Płock, a mecz w Jastrzębiu zakończyły się podziałem punktów, to w barażach zagra Stalówka. W Katowicach nikt aż tak jednak nie kalkuluje. - Nam remis nic nie daje. Nie możemy zakładać, jak rozstrzygną się inne mecze, a w Stalowej Woli faworytem są gospodarze. Remis nie zapewni nam utrzymania. Bezwzględnie zagramy o komplet punktów - zakończył napastnik Gieksy.

Komentarze (0)