W 1/8 finału Pucharu Króla FC Barcelona przegrała z Levante UD 1:2. Katalończycy w czwartek zagrają rewanż, w którym rozstrzygną się losy ich awansu. Możliwe jednak, że nawet po odrobieniu strat nie zagrają w następnej rundzie. Hiszpańskie media alarmują, że mogło dojść do złamania przepisów.
Afera dotyczy Chumiego Brandariza. 19-latek na co dzień gra w drugiej drużynie. Trener Ernesto Valverde jednak dał mu zagrać 58 minut przeciwko Levante. Problem polega na tym, że w ostatnim meczu rezerw zobaczył piątą żółtą kartkę w sezonie. Jeden z zapisów regulaminu mówi, że z tego powodu zawieszenie za kartki powinno obowiązywać we wszystkich rozgrywkach.
"Duma Katalonii" jednak odpowiada, że w listopadzie ubiegłego roku zmieniły się niektóre przepisy i według nich nastolatek mógł wystąpić w Pucharze Króla.
Levante nie zgłosiło protestu w tej sprawie, ale z własnej inicjatywy przygląda się jej hiszpańska federacja. Zapadła decyzja, że trzeba ją przekazać do rozpatrzenia w trybie pilnym Trybunałowi Arbitrażowemu ds. Sportu.
Decyzję mamy poznać w ciągu 48 godzin. Czasu jest mało, bo na piątek zaplanowane jest losowanie ćwierćfinałów. Co grozi Barcelonie? Nawet wyrzucenie z Pucharu Króla. Media przypominają, że już raz zastosowaną taką karę i ofiarą padł Real Madryt. W 2015 roku "Królewscy" zostali zdyskwalifikowani za występ nieuprawnionego Denisa Czeryszewa.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar to wyzwanie dla nadludzi. "Chylę przed nimi czoła"