Imke Wuebbenhorst walczy o utrzymanie męskiego zespołu w lidze. I ze stereotypami

Getty Images / Andreas Schlichter / Na zdjęciu: Imke Wuebbenhorst
Getty Images / Andreas Schlichter / Na zdjęciu: Imke Wuebbenhorst

- Czy założy pani na głowę syrenę, by ostrzec piłkarzy? Żeby mogli szybko włożyć spodnie, zanim wejdzie pani do szatni - usłyszała Imke Wuebbenhorst, trener BV Cloppenburg. Riposta Niemki była absolutnie mistrzowska.

W tym artykule dowiesz się o:

- Oczywiście, że nie. Jestem profesjonalistką - ze spokojem odparła 30-latka, dodając: - Wybieram skład na podstawie długości członka.

Słowa Imke Wuebbenhorst, która została niedawno trenerem męskiej drużyny z Dolnej Saksonii BV Cloppenburg, zrobiły furorę. Cytują je media na całym świecie. Począwszy od brytyjskich ("The Sun", BBC, "The Independent"), po włoskie ("Il Giornale", Sportmediaset), hiszpańskie ("Marca", "Mundo Deportivo"), rosyjskie czy australijskie. Niemka wyraźnie dała do zrozumienia, że nie da sobie w kaszę dmuchać. - Chcę, żeby oceniano mnie na podstawie wyników, a nie na podstawie tego, czy jestem kobietą czy mężczyzną - podkreśliła stanowczo.

BV Cloppenburg obchodzi w tym roku 100-lecie. W przeszłości jego barw broniło kilka znanych postaci - tuż po wojnie grał w nim Jupp Derwall (późniejszy trener reprezentacji Niemiec, z którą zdobył w 1980 r. mistrzostwo Europy, a dwa lata później wicemistrzostwo świata). Graczami BVC byli także Andre Breitenreiter (obecnie trener Hannover 96) i Litwin Valdas Ivanauskas (obecnie szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec).

Jest pionierką

Od kilku lat klub z Cloppenburga występuje na piątym szczeblu (Oberliga Niedersachsen). Choć to "tylko" piąta liga, to zatrudnienie 30-latki odbiło się w Niemczech szerokim echem. Z prostego powodu. "Jest pionierką. Nie jest znany przypadek, by kobieta w Niemczech była pierwszym trenerem zespołu męskiego grającego na tak wysokim szczeblu" - czytamy na stronie klubu.

ZOBACZ WIDEO Sommer zatrzymał Bayer. Zdecydował piękny gol! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Wuebbenhorst sama grała w piłkę, i to na niezłym poziomie. Dwukrotnie zdobyła z reprezentacją Niemiec do lat 19 mistrzostwo Europy. W swoim CV ma także występy w Hamburger SV, Sportingu Huelva (zdobywca Pucharu Hiszpanii), ale najdłużej związana jest z klubem z Cloppenburga, który prowadzi także sekcję żeńską. W 2013 r. panie z BVC awansowały do Bundesligi. Obecnie drużyna kobieca gra na drugim szczeblu. Wuebbenhorst od 2016 r. była jej trenerem.

Pod koniec grudnia 2018 r. otrzymała zaskakującą propozycję. Władze klubu - po odejściu trenera Olafa Blancke - poprosiły ją, by uratowała pogrążoną w kryzysie drużynę męską przed spadkiem do szóstej ligi. Po 18 kolejkach BVC zamyka tabelę z 16 punktami na koncie. Strata do drużyny z bezpiecznego 12. miejsca (MTV Wolfenbuettel) to sześć "oczek". A do rozegrania pozostało jedynie 12 spotkań.

"Misja samobójcza"

- Wiele osób w moim otoczeniu nazwało to zadanie misją samobójczą. Pytali mnie, dlaczego to robię - przyznała w jednym z wywiadów 30-latka. Uznała, że warto spróbować. Zanim podjęła decyzję, przeprowadziła kilka rozmów. M.in. z najbardziej doświadczonym zawodnikiem, 35-letnim kapitanem drużyny Kristianem Westerveldem. Holenderski pomocnik zapewnił ją, że ma jego pełne wsparcie. Później to samo usłyszała od rady drużyny. - Drużyna ma potencjał. Spróbujemy wszystkiego, by się utrzymać. Autorytet trenerski? Nie będę mieć z tym żadnych problemów. Jestem nauczycielem - podkreślała Wuebbenhorst, która ma licencję UEFA A i skończone studia na kierunku pedagogika w sporcie.

Nie wszyscy byli jednak nastawieni do niej tak pozytywnie. Okazało się, że po jej zatrudnieniu dymisję złożył dotychczasowy asystent trenera Torsten Buenger. Jak informował "Bild", miał on oznajmić władzom klubu, że "nie będzie nosić kobiecie kapelusza".

To nie był jedyny zgrzyt. Po zatrudnieniu Wuebbenhorst pojawiło się sporo seksistowskich komentarzy, niewybrednych przytyków i żenujących pytań. Jak to o syrenie, by alarmować półnagich piłkarzy przed wejściem pani trener do szatni...

"Choć w Niemczech mamy od dawna panią kanclerz, a równouprawnienie staje się rzeczywistością także w innych obszarach, to piłka nożna mężczyzn jest nadal naznaczona seksizmem" - pisze "Bild". - Być może jest to związane z mentalnością macho. Trzeba to porzucić - stwierdził szef klubu z Cloppenburga, Herbert Schroeder.

Podkręciła śrubę piłkarzom

- Futbol zawsze pozostanie zdominowany przez mężczyzn - zauważa Wuebbenhorst. Domaga się natomiast sprawiedliwego oceniania i szacunku. Sama ma duży szacunek do zadania, którego się podjęła. - Nie chodzi o to, że kobieta poprowadzi mężczyzn. Szacunek wynika z tego, że mamy tylko 12 meczów, żeby się utrzymać. Czeka nas dużo ciężkiej pracy - powiedziała.

Jedno jest pewne: u pani trener piłkarze nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Podkręciła śrubę. Zamiast trzech treningów - pięć jednostek w tygodniu. Do tego analiza wideo.

"Die Welt" tak opisuje Imke Wuebbenhorst. "Mówi o brakujących napastnikach do kontrataku, o przestrzeniach, odstępach, o pressingu w drugiej linii, bo to może być klucz do sukcesu. Nocami ogląda mecze. Swojej nowej drużyny i najbliższych rywali. Analizuje silne i słabe strony, wyciąga wnioski". Wyłania się z tego obraz profesjonalistki w każdym calu.

Władze BVC są przekonane, że dokonały właściwego wyboru. - Szukaliśmy trenera, biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie jakość. Ze względu na swoje kwalifikacje Imke Wuebbenhorst jest absolutnie w stanie poprowadzić nasz zespół. Nie mamy co do tego żadnych wątpliwości - podkreślał członek zarządu Udo Anfang.
Za nieco ponad miesiąc Imke Wuebbenhorst czeka ligowy debiut. 24 lutego ostatni zespół tabeli zagra na wyjeździe z wiceliderem HSC Hannover.

Źródło artykułu: