Argentyńska gazeta "Ole" dotarła do wiadomości głosowej, jaką przez aplikację WhatsApp Emiliano Sala wysłał do najbliższych znajomych. Słychać w niej wyraźnie zmęczonego piłkarza, który boi się, że jego samolot zaraz się rozpadnie.
- Cześć bracia, jak się czujecie? Bracia, ja jestem martwy, robiłem rzeczy, rzeczy, rzeczy, rzeczy tu w Nantes, których już nie będę robił, których nigdy nie dokończę, nie dokończę, nie dokończę, nie dokończę. Chłopcy, jestem tu wysoko w samolocie, który wygląda, jakby miał się rozpaść. Kieruję się do Cardiff, szaleństwo, jutro mieliśmy zacząć. Po południu miałem trenować z moim nowym zespołem - cytuje "Ole" nagranie głosowe, które przekazał urugwajski piłkarz i znajomy Sali, Diego Rolan.
Cała wiadomość głosowa:
El audio que les mandó Sala a sus amigos ya subido al avión pic.twitter.com/743JK9POpr
— Diario Olé (@DiarioOle) 22 stycznia 2019
Po chwili Sala wysłał jeszcze jedną wiadomość. - Zobaczymy, co się stanie, więc jak tam bracia i siostry, wszystko w porządku? Jeśli nie będziecie mieli więcej informacji w przeciągu półtorej godziny, raczej mnie nie znajdą. Tato, ależ się boję! - zakończył Sala.
Ojciec piłkarza potwierdził, że to najprawdopodobniej nagranie wykonane przez jego syna. Argentyńczyk podobną wiadomość wysłał do swojego kolegi z klubu FC Nantes - Nicolasa Palloisa, o czym poinformował "L'Equipe".
Sala wyleciał w poniedziałek wieczorem z Nantes do Cardiff. To właśnie z klubem z walijskiego miasta 28-letni Argentyńczyk podpisał w sobotę kontrakt. Cardiff City kupiło czołowego strzelca Ligue 1 (w tym sezonie 12 goli) za 15 milionów funtów. Awionetka z piłkarzem i pilotem na pokładzie zniknęła z radarów w poniedziałek około 21:30.
We wtorek, przez 15 godzin, dwójki zaginionych i maszyny szukano zarówno z powietrza jak i lądu. W akcji uczestniczyły siły powietrzne i lądowe z Francji oraz Wielkiej Brytanii. W wodzie znaleziono wiele obiektów pływających, ale nie ma potwierdzenia, że są to szczątki zaginionego samolotu.
Wieczorem przerwano poszukiwania, które mają być kontynuowane w środę. Policja nie daje jednak większych szans na przeżycie dwójki zaginionych. "Jeśli rzeczywiście wylądowali na wodzie, szanse ich przeżycia, na tym etapie, są już bardzo małe" - tak napisano w komunikacie policji z wyspy Guernsey.
ZOBACZ WIDEO: Jacek Gmoch wspomina masakryczną kontuzję. "Jak trzęsienie ziemi"