Nikt w obozie Manchesteru City nie zakładał złego scenariusza w północnej Anglii. Ekipa z Etihad Stadium objęła prowadzenie już w pierwszej minucie. Niezawodny okazał się Sergio Aguero, którego gol miał podłamać skrzydła gospodarzom. Nic z tego. Zawodnicy Newcastle United atakowali a ich starania zostały wynagrodzone w drugiej połowie. W kwadrans miejscowi zdobyli dwie bramki i upokorzyli City.
- To nie był dla nas dobry wieczór - nie ma wątpliwości Pep Guardiola. - Zaczęliśmy dobrze, ale nasz rytm gry był powolny. Nie byliśmy wystarczająco agresywni, dlatego nie wygraliśmy meczu - dodaje szkoleniowiec.
Wtorkowa porażka może mieć dla The Citizens opłakane skutki. Obecnie Manchester City zajmuje drugie miejsce w Premier League, ze stratą czterech punktów do liderującego Liverpool FC. Jeśli ekipa z Anfield wygra środowy mecz, to ucieknie największemu rywalowi na siedem punktów. To spora zaliczka.
Meczem rywala nie zamierza przejmować się Pep Guardiola. Uważa, że sezon jest jeszcze bardzo długi i wszystko może się zdarzyć. - Jest jeszcze wiele punktów do zdobycia. Mamy dopiero styczeń, zespoły grają na kilku frontach - analizuje Katalończyk. - Tabela teraz nie jest ważna - kończy.
Przypomnijmy, iż kilka dni temu Guardiola wywołał duże poruszenie w Hiszpanii. Jako najlepsze drużyny dekady wskazał Barcelonę, Juventus oraz Bayern. Celowo nie wymienił Realu Madryt (więcej przeczytasz TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO Serie A: Genoa bez Piątka wygrywa. Pokonała Empoli 3:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]