Jan Tomaszewski: Dublet Krzysztofa Piątka nie zrobił na mnie wrażenia

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA / Na zdjęciu: Jan Tomaszewski

- On potwierdził jedną rzecz: to pierwszy od dawna polski piłkarz, który nie potrzebuje aklimatyzacji - mówi Jan Tomaszewski na temat Krzysztofa Piątka. - Na razie pokazał, że może być stuprocentowym zmiennikiem dla Lewandowskiego - dodaje.

- Jeśli można mówić, że w pierwszym meczu wyszedł na podmęczonego przeciwnika, tak tutaj nie można nic powiedzieć. Wyszedł od pierwszej minuty i pokazał nieprawdopodobną klasę - mówi Jan Tomaszewski o wtorkowym występie Krzysztofa Piątka. Polak po raz pierwszy zagrał w pierwszym składzie AC Milan i od razu świetnie się zaprezentował. 23-latek strzelił dwa gole w meczu Pucharu Włoch z Napoli (2:0) i przesądził o awansie swojej drużyny do półfinału.

Legendarny bramkarz dodaje. - Pierwszą bramkę zdobył jakiś rutyniarz a nie żółtodziób: wygrał pojedynek biegowy, wyszedł sam na sam, zobaczył wychodzącego bramkarza, złapał go na wykroku i puścił piłkę obok niego - mówi. - I to cechuje ludzi wielkich. Druga bramka: wkręcił tych dwóch obrońców w ziemię, że do dziś nie wiedzą, jak się nazywają i wykonał nieprawdopodobny, rotacyjny strzał. Bramkarz bez szans. Brawo, brawo, jeszcze raz brawo!

Czytaj też: Paweł Kapusta: Krzysztof Piątek, czyli jak skraść serca kibiców w 27 minut

Czy Tomaszewski jest zaskoczony tak dobrą dyspozycją zawodnika? - Dublet Piątka nie zrobił na mnie wrażenia, bo on potwierdza to, że prezes Boniek zmienił w ogóle system szkolenia i szkołę trenerską, która jest w Białej Podlaskiej. Ta szkoła siedem lat temu zaczęła szkolić trenerów, których głównym celem było przygotowanie młodych zawodników do gry w seniorach, a nie skupianie się na wynikach U-15, U-18. Po prostu Zbyszek dostosował ją do zachodnich wzorów. Tam nikogo nie interesuje, kto jest ME juniorów, tylko ile młodzieżowców przejdzie do pierwszej reprezentacji. To ma teraz swój efekt. Brawo Zbyszek, on teraz zbiera w tej chwili żniwa i będzie zbierał - komentuje.

ZOBACZ WIDEO Stadion Milanu od środka. "Wyjście tunelem na murawę powoduje nagły wzrost adrenaliny!"

"Przetarł ścieżki"

Legendarny bramkarz zwraca uwagę na to, że wychowanek Lechii Dzierżoniów od razu odnalazł się w nowych warunkach. Liga włoska niczym nie zaskoczyła Krzysztofa Piatka, który od samego początku grania w Genoi potrafił znaleźć drogę do bramki. Do końca rundy jesiennej zdobył dla Gryfonów 19 bramek we wszystkich rozgywkach (13 w Serie A). Teraz Polak powiększa swój dorobek strzelecki w barwach AC Milan, który w styczniu kupił go za 35 mln euro.

Tomaszewski: - Krzysiek potwierdził jedną rzecz: to pierwszy od dawien dawna polski piłkarz, który nie potrzebuje aklimatyzacji. Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski potrzebowali około roku, żeby wejść w kierat futbolu zachodniego. Z jakiejś tam Cracovii jakiś tam Piątek wchodzi do jednej z najlepszych lig na świecie i gra od razu. Otworzył drzwi dla reszty polskiej młodzieży. I w tej chwili menedżerowie będą przyjeżdżali do Polski już po gotowych piłkarzy, w sensie psychicznym i motorycznym.

Piątek jeszcze jako zawodnik Genoi podbił Serie A i sprawił, że włoskie kluby jeszcze chętniej oglądają się na Lotto Ekstraklasę. W końcu jego następcą miał zostać Karol Świderski z Jagiellonii, ale 22-latek wybrał ofertę PAOK-u Saloniki.

Zimą do Fiorentiny przeszedł już Szymon Żurkowski, a do Genui na testy wyleciał pomocnik Zagłębia Lubin Filip Jagiełło. - Piątek przetarł ścieżki dla następnych piłkarzy - mówi Jan Tomaszewski. - Na podstawie doświadczenia wiem, że polski chłopak jest stworzony do piłki nożnej, bo jest zdecydowanie lepszy od Niemca, Hiszpana, Szweda, Francuza. Dlatego, że nasze dzieci to przede wszystkim łobuzy i cwaniaki, a takich trzeba do piłki. I wówczas mówiłem, że ich trzeba monitorować i odpowiednio szkolić.

"Już nie jest jakimś tam chłopcem z Cracovii"

- Teraz należy mu tylko życzyć kolejnych goli, bo już kibice będą od niego żądali więcej - mówi Tomaszewski. Piątek stopniowo podnosi sobie poprzeczkę, ale w każdym kolejnym klubie udowadnia swoją wartość. W Genoi zbudował solidną markę i zapracował na transfer do Milanu, uśpionego giganta, który śni o powrocie na szczyt.

W pierwszych dwóch meczach nie zawiódł. Mało tego, zebrał bardzo pochlebne opinie prasy po debiucie w sobotnim meczu, kiedy wszedł na ostatnie 19 minut spotkania z Napoli. We wtorek zagrał od pierwszej minuty i strzelił dwa gole. - Piątek w tej chwili musi zdać sobie sprawę, że nie jest już tam jakimś chlopcem z Cracovii tylko wschodzącą gwiazdą światowego futbolu. I tutaj będzie już pod specjalnym nadzorem. Życzę mu tylko jednej rzeczy, żeby się znajdował w sytuacjach bramkowych i żeby nie był samolubem. Jeśli będzie miał okazje, nawet jeśli nie będzie strzelał przez pewien moment, to już na tym światowym topie pozostanie - przyznaje były reprezentant Polski.

"Dziewiątka" jest tylko jedna

Wtorkowym meczem Piątek musiał wywalczyć sobie pierwsze miejsce w składzie Milanu. Czy tak będzie również w reprezentacji? - To, że teraz w Mediolanie fenomenalnie się przyjął, nie znaczy, że w reprezentacji Polski będzie miał pewne miejsce - odpowiada Tomaszewski.

I dodaje: - Jak ja teraz słyszę tych pseudoekspertów, pseudodziennikarzy, którzy mówią, że z Austrią powinno grać trzech napastników, to przeraża mnie. Mogę do nich dołączyć i zapytać, czemu dwóch bramkarzy nie wystawić? Na razie mamy najlepszą "9" na świecie pt. Robert Lewandowski. I w tym momencie Brzęczek będzie miał do wyboru albo wystawić na mecz Lewandowskiego albo Piątka. Nie można ich wystawić dwóch jak w meczu z Portugalią. Bo żadna klasowa drużyna nie gra na dwóch typowych napastników. Gdyby tak było, to Barcelona, Real czy Francuzi graliby dwoma "9" od dawna, a oni grają jedną.

Jerzy Brzęczek ma kłopot bogactwa nie tylko na pozycji bramkarza. Selekcjoner podczas wyboru składu na pierwsze mecze eliminacji ME 2020 (z Austrią 21 marca i z Łotwą 24 marca) będzie miał spory ból głowy. Do wyboru ma trzech klasowych napastników: Lewandowskiego, Milika i Piątka. Zdaniem legendarnego bramkarza selekcjoner nie powinien postawić na formację z trzema snajperami.

- Na razie Piątek pokazał, że może być zmiennikiem i to stuprocentowym dla Lewandowskiego, najlepszej "9" świata - kończy Jan Tomaszewki.

Źródło artykułu: