Kamil Grosicki: Dobrze, że już po transferach

- To może być naprawdę świetny rok dla mnie, klubu i reprezentacji - mówi nam Kamil Grosicki, piłkarz reprezentacji Polski i Hull City.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Kamil Grosicki Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: Kamil Grosicki
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Dziwnie spokojny był u pana ostatni dzień okna transferowego.

Kamil Grosicki: Było nawet bardzo spokojnie. Dobrze, że czas transferów już się skończył, ostatnie dni okienka to często niepotrzebne zamieszanie ze mną w roli głównej. Ten okres nie jest ze mną dobrze kojarzony.

Do Hull City zgłosiły się po pana dwa kluby: Middlesbrough i AS Monaco. Angielskie media poinformowały, że prezesi Hull chcieli za pana 8 milionów funtów.

Dostałem sygnały, że jest coś na rzeczy, ale wiedziałem, że klub i tak nie podejmie negocjacji. Przez ten miesiąc starałem się nie myśleć, czy coś się wydarzy, tylko dobrze grać w piłkę. Podejście klubu pokazuje też, jak zmieniła się moja pozycja przez te kilka miesięcy. Latem prezesi nie robili przeszkód, żebym odszedł. Zimą nie wyobrażali sobie, by mnie oddać.

Ma pan jeszcze półtoraroczny kontrakt z Hull. Jakieś plany?

Hull też musi pomyśleć co dalej. Ja jestem otwarty na każdą propozycję, ale nic na siłę. Myślę, że Anglia jest miejscem, gdzie chciałbym dalej grać.

ZOBACZ WIDEO Fenomenalna forma Klicha w klubie. "Chciałbym, żeby przełożył to na reprezentację"

W trzy miesiące z ostatniej pozycji w lidze zbliżyliście się do miejsc barażowych o grę w Premier League.

Trener dobrze poukładał zespół, zaufał zawodnikom, nie szukał innych rozwiązań. W przeszłości bywało tak, że nawet po zwycięstwie dochodziło do wielu rotacji w zespole, a to nie pomagało. Ja też czuję się znacznie lepiej grając, załóżmy, dziesięć meczów z rzędu od początku. A im częściej, tym lepiej. Jestem zawodnikiem meczowym, buduję swoją formę spotkaniami o punkty, nie treningami. Czuję zaufanie trenera, kolegów. Nigel Adkins ustawia grę w ataku pode mnie i Jarroda Bowena. Powtarza, że mamy ciągnąć grę drużyny z przodu.

Robert Lewandowski optymistą przed eliminacjami Euro 2020. "Rozwiązaliśmy problem w kadrze"

Cztery gole, sześć asyst w Championship - to pana liczby. Brzmi dobrze, a mogło być jeszcze lepiej.

Czasem mógłbym zachować więcej spokoju pod bramką, często dochodzę do sytuacji. Hull potrzebuje moich asyst i goli. Pomaga mi też świetna forma Bowena. Co kopnie, to wpada, z takim zawodnikiem gra się łatwiej. Na pewno klub zarobi na nim duże pieniądze. Ale ze swojej formy jestem zadowolony, jest dobra.

Najlepsza odkąd gra pan zawodowo w piłkę?

Na pewno jest progres pod względem regularności występów. We Francji często grałem w kratkę, wchodziłem z ławki. Teraz jest inaczej, choć wiem, że z przodu mogę wyglądać jeszcze lepiej. Kibice widzą, że zależy mi na grze dla Hull, że nie przyjechałem tu tylko dla Premier League. Na początku nie wyobrażałem sobie występów w drugiej lidze, przychodząc z Francji miałem inne nastawienie. Ten pierwszy sezon w Championship dał mi wiele do myślenia, nie byłem z niego zadowolony. Formę trzeba pokazywać co tydzień, nie co 3-4 mecze.

Premier League to realny cel? Tracicie sześć punktów do strefy barażowej.

Pierwszym celem jest utrzymanie. Jak najszybciej trzeba zdobyć 50 punktów, czyli jeszcze dziesięć. I zacznie się gra na większym luzie. Ważne, że wreszcie skończył się ten pech. Mieliśmy wcześniej takie mecze, że prowadziliśmy i dostawaliśmy gole na remis, czy po prostu przegrywaliśmy. Pewności siebie nie było. Nie wiadomo było też, co ze mną będzie: czy odejdę, czy zostanę. Przez to na mojej pozycji grał czasem boczny obrońca. W końcu sytuacja się ustabilizowała. Od początku listopada idziemy, nawet biegniemy do przodu. Kibice to widzą, mówią już głośno o barażach. Jak będzie szansa, to zrobimy wszystko, by bić się o Premier League. To byłaby piękna historia, gdybym wrócił tam ze swoją drużyną. Oznaczałoby, że wykonałem swoją robotę bardzo dobrze. Zapaliło się światełko w tunelu. To może być naprawdę świetny rok dla mnie, klubu i reprezentacji. Cieszę się, że poprzedni się skończył. Był najsłabszy w mojej karierze. W 2019 r. jest dużo do osiągnięcia. Kiedy jak nie teraz docisnąć pedał gazu.

W marcu reprezentacja Polski zaczyna eliminacje Euro 2020 od mocnego uderzenia - meczu z Austrią.

To będzie nasz najgroźniejszy rywal. My i Austria jesteśmy faworytami grupy. Nie chcę mówić, że grupa jest łatwa, bo wiele razy przekonywaliśmy się, że i słabszy w teorii zespół dobrze się spisuje. Czekam na te eliminacje. Chcę żeby do kadry wróciła moc, radość kibiców.

Bierze pan pod uwagę, że nie wyjdziemy z grupy?

Nie. Ale pamiętajmy, że za nami słaby okres. Musimy być bardzo skoncentrowani w każdym spotkaniu, do każdego rywala podejść z szacunkiem. Chciałbym pojechać z reprezentacją na czwarty duży turniej, zapisać się w kartach polskiej piłki. Byliśmy na Euro, wiemy, jak to smakuje. Mam nadzieję, że gorszy moment tej drużyny to już przeszłość. Ja też odżyłem w kadrze. Na ostatnim zgrupowaniu rozmawiałem dużo z trenerem Jerzym Brzęczkiem. W meczu z Portugalią (1:1) wystąpiłem z opaską kapitańską, bo Robert był kontuzjowany. Odczułem, że selekcjoner we mnie wierzy, że jestem dla niego ważny.

To kto podejdzie do rzutu wolnego? Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik czy Grosicki, który robi to często w Hull City?

Ćwiczę w klubie strzały z wolnych, raz wyszło świetnie, w spotkaniu z Birmingham City (Grosicki strzelił gola, który został wybrany trafieniem miesiąca w Championship - red). Wykonuje też rzuty rożne w meczach. W kadrze to jednak działka Roberta i Arka. Mi jeden wolny już wyszedł, w meczu ze Szkocją w Glasgow, w ostatniej minucie. Ale jak nie będzie chłopaków na boisku, to chętnie do piłki podejdę.

Czy Kamil Grosicki jest kluczowym zawodnikiem reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×