[tag=2490]
[/tag]Cristiano Ronaldo stanowił o sile Realu Madryt przez dziewięć ostatnich sezonów. W sumie w barwach Królewskich rozegrał 438 spotkań, w których strzelił 451 goli. Przed minionymi rozgrywkami zdecydował się na zmianę otoczenia i przeniósł się do Juventusu Turyn, stając się bohaterem hitu transferowego. Stara Dama zapłaciła za niego 100 mln euro.
- W naszej szatni nie rozmawia się o Cristiano Ronaldo. Jego nazwisko pada głównie z ust przedstawicieli mediów, a nie z naszych - zdradza Thibaut Courtois, bramkarz madryckiego zespołu, w rozmowie z "Het Nieuwsblad".
Początkowo Realowi trudno było odnaleźć się w rzeczywistości bez Ronaldo. Z czasem jednak w Madrycie po prostu dostosowano się do nowych warunków. Za portugalskim napastnikiem nikt już nie rozpamiętuje.
ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"
Zobacz także: Kapitalny tydzień Karima Benzemy. Francuz gwiazdą Realu Madryt
- Były mecze, w których przegrywaliśmy, choć mieliśmy 10 szans na strzelenie bramki. W tym samym czasie Ronaldo strzelał dwa gole dla Juventusu. Wtedy każdemu łatwo było mówić, że brakuje Cristiano - mówi belgijski golkiper.
- To zresztą normalne, że skoro drużynę opuszcza Ronaldo, który strzelał po 50 bramek, będąc czołową postacią w ataku, a w jego miejsce nie ma żadnego czołowego napastnika, robi się problem. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudny sezon - podkreśla Courtois.
Już bez Ronaldo na pokładzie, ciężar ofensywnej gry Realu rozkłada się na kilku zawodników. I tak Karim Benzema ma na swoim koncie dziewięć bramek, a Gareth Bale i Sergio Ramos strzelili dotychczas po pięć goli.
Zobacz także: Neymar może trafić do Realu. Obie strony chcą transferu
- Częściowo Benzema i Bale nadrabiają brak Ronaldo, ale mogą strzelać jeszcze więcej goli. W każdym razie w ostatnich kilku tygodniach zanotowaliśmy progres. W porządku - w tabeli La Liga tracimy 11 punktów do Barcelony, ale i Blaugrana ma w tym sezonie gorsze mecze, wygrywając je dopiero w ostatniej minucie. Być może dla Realu to po prostu przejściowy rok - komentuje Belg.