Krzysztof Piątek to fenomen. Przebił nawet Andrzeja Szarmacha

Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek
Getty Images / Marco Luzzani / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek

23 gole w 25 występach na włoskich boiskach - żaden z polskich napastników nie miał takiego wejścia do czołowej europejskiej ligi jak Krzysztof Piątek. "Il Pistolero" przebił nawet niedoścignionego przez blisko cztery dekady Andrzeja Szarmacha.

Powiedzieć, że Krzysztof Piątek jest objawieniem sezonu w Europie, to nic nie powiedzieć. Jego transfer z Cracovii do Genoi przeszedł bez echa. Kiedy w czerwcu zjawił się w stolicy Ligurii na badaniach, nie czekali na niego kibice ani fotoreporterzy, a koledzy z nowego zespołu mieli mgliste pojęcie o tym, z kim będą dzielili szatnię. Pół roku później włoskie media prowadziły relację na żywo z jego transferu do Milanu, legendy calcio porównywały go do najwybitniejszych napastników Rossonerich, a on sam został prześwietlony na wszystkie strony. O anonimowości, którą miał w pierwszych tygodniach pobytu w Italii, mógł zapomnieć.

Rzucił Italię na kolana

W kilka miesięcy stał się gwiazdą europejskiego formatu, ale trudno się temu dziwić, skoro w debiucie strzelił cztery gole, a potem - jako pierwszy piłkarz w Serie A od 24 lat - zdobył bramkę w każdej z pierwszych siedmiu kolejek sezonu. Do tego niemal całą rundę jesienną był liderem klasyfikacji strzelców - Cristiano Ronaldo wyprzedził go dopiero w ostatniej kolejce przed przerwą zimową.

Czytaj również: Piotr Czachowski: Krzysztof Piątek może być wart jeszcze więcej

W pół roku wartość Piątka wzrosła o blisko 900 proc. Genoa zapłaciła za niego Cracovii 4 mln euro, a Milan na jego pozyskanie przeznaczył 35 mln euro. Piątek stał się najdroższym polskim piłkarzem, detronizując Arkadiusza Milika (32), a jego transfer do Milanu był jednym z najwyższych i zarazem najważniejszych styczniowego "okienka". Więcej o tym TUTAJ.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Dla Genoi Polak zdobył łącznie 19 bramek w 21 meczach, a po transferze do Milanu utrzymał skuteczność, nic nie robiąc sobie z klątwy, która ciążyła na jego poprzednikach. W debiucie gola nie strzelił, ale w trzech kolejnych występach zdobył cztery bramki i jest na dobrej drodze do tego, by kibice Milanu przestali żyć wspomnieniami o Andriju Szewczence, Filippo Inzaghim czy Zlatanie Ibrahimoviciu.

Dla Milanu trafia co 62 spędzonych na boisku minut. Nawet wspomniani wyżej czy inni wybitni snajperzy jak Marco van Basten i George Weah nie mieli tak udanego startu w Milanie. Więcej o tym TUTAJ.

Zawstydził rodaków

Ogólny bilans Piątka w sezonie 2018/2019, jego pierwszym za granicą, to 23 trafienia w 25 występach. "Il Pistolero" jest fenomenem - żaden z polskich napastników nie miał takiego wejścia do czołowej europejskiej ligi. Nawet Robert Lewandowski, jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza "9" świata, w debiutanckim sezonie w Borussii Dortmund (2010/2011) strzelił tylko 9 goli. "Lewy" był wtedy jedynie zmiennikiem Lucasa Barriosa i dopiero w kolejnych rozgrywkach został pierwszą strzelbą BVB.

Arkadiusz Milik w pierwszych miesiącach po wyjeździe z Polski (wiosna 2013) zderzył się z brutalną rzeczywistością. Zagrał tylko w 6 meczach Bayeru Leverkusen i nie zdobył ani jednej bramki. Na premierowe trafienie w Bundeslidze czekał do nowego sezonu,który rozegrał już w barwach FC Augsburg.

Dawid Kownacki w debiutanckim sezonie w Serie A (2017/2018) strzelił dla Sampdorii Genua 5 goli. Na pierwsze trafienie we włoskiej ekstraklasie wciąż czeka natomiast Łukasz Teodorczyk, który imponował skutecznością w ukraińskim Dynamie Kijów i belgijskim Anderlechcie. Mariusz Stępiński, przy pierwszej próbie, i Kamil Wilczek również odbili się do Zachodu. Ten pierwszy po transferze z Widzewa Łódź do 1.FC Nuernberg (2013) nawet nie zadebiutował w Bundeslidze, a Wilczek, który przeniósł się z Piasta Gliwice do Carpi FC (2014) jako król strzelców Lotto Ekstraklasy, w Serie A zagrał tylko trzy razy, nie zdobywając ani jednej bramki.

Wyczynami w swoim pierwszym sezonie w Serie A Piątek zawstydził nie tylko tych napastników, z którymi rywalizuje dziś o miejsce w drużynie narodowej, ale też innych polskich snajperów, którym w przeszłości dane było sprawdzić się w najmocniejszych ligach Europy.

Przebił nawet samego Diabła

Grzegorz Lato i Włodzimierz Lubański nie mieli okazji spróbować sił w takim towarzystwie - gdy otrzymali zgodę na wyjazd z Polski, zakotwiczyli w belgijskim KSC Lokeren. Jedynym napastnikiem z legendarnej drużyny "Orłów Górskiego", który podbił mocną zachodnią ligę, był Andrzej Szarmach. W sezonie 1980/1981 "Diabeł" wszedł z drzwiami i futryną do Ligue 1. Strzelił dla AJ Auxerre, beniaminka francuskiej ekstraklasy, 16 goli w 20 występach.

Szarmach trafiał tylko w lidze, bo AJA odpadł z Pucharu Francji, nim król strzelców IO 1976 do niego dołączył, a mimo to żaden polski napastnik przed nim ani żaden po nim aż do teraz nie miał tak udanego wejścia do jednej z lig TOP5. W sezonie 2006/2007 do jego osiągnięcia, przynajmniej liczbowo, zbliżył się Ireneusz Jeleń, który strzelił dla AJ Auxerre 15 goli, ale potrzebował do tego aż 42 występów we wszystkich rozgrywkach.

Andrzej Juskowiak w swoim pierwszym sezonie w Borussii Moenchengladbach (1996/1997) zdobył 11 bramek. Warto jednak wspomnieć, że "Jusko" trafił do Niemiec nie prosto z Polski, lecz via portugalski Sporting Lizbona i grecki Olympiakos Pireus. Zbigniew Boniek, który choć nie był rasowym snajperem, to jednak grał w pierwszej linii, w premierowym sezonie w barwach Juventusu Turyn (1982/1983) zdobył 10 bramek. A mowa o najlepszym piłkarzu trzeciej drużyny MŚ 1982 i trzecim piłkarzu świata 1982 roku w plebiscycie "France Football".

Innych polskich napastników, którzy w pierwszym sezonie w mocnej lidze ustrzelili dwucyfrowy wynik, nie znajdziemy.

Najlepsze debiutanckie sezony polskich napastników w czołowych ligach Europy:

NapastnikBramkiWystępyKlubSezonWiek
Krzysztof Piątek 23 25 Genoa CFC/AC Milan 2018/2019 23 lata
Andrzej Szarmach 16 20 AJ Auxerre 1980/1981 30 lat
Ireneusz Jeleń 15 42 AJ Auxerre 2006/2007 25 lat
Andrzej Juskowiak 11 34 Borussia Moenchengladbach 1996/1997 26 lat
Zbigniew Boniek 10 49 Juventus Turyn 1982/1983 26 lat
Jan Furtok 9 23 Hamburger SV 1988/1989 26 lat
Jacek Dembiński 9 32 Hamburger SV 1997/1998 28 lat
Mirosław Okoński 9 37 Hamburger SV 1986/1987 28 lat
Robert Lewandowski 9 43 Borussia Dortmund 2010/2011 22 lata
Janusz Turowski 8 18 Eintracht Frankfurt 1986/1987 25 lat
Marek Leśniak 8 31 Bayer Leverkusen 1988/1989 24 lata
Jan Urban 8 35 Osasuna Pampeluna 1989/1990 27 lat
Jan Domarski 8 brak danych Nimes Olympique 1976/1977 30 lat

Czytaj również: Krzysztof Piątek - ucieczka na szczyt

Komentarze (8)
avatar
casek
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czy polscy dziennikarze zaczną być kompetentnymi, czy chcą koniecznie zniszczyć młodego zdolnego zawodnika? Dajcie mu spokój a nie mieszajcie mu w głowie bo w końcu zacznie bujać w obłokach za Czytaj całość
jurasgit
14.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Q-.....a Jak nie Kubica to Piątek. Nie ma już nic ważniejszego w sporcie światowym? 
avatar
Legionista71
13.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Teodorczyk to anty-pilkarz jego nazwisko nie powinno być tu wymieniane nadaje się jedynie do towarzystwa Peszki 
avatar
Kowal Kowalski
13.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Moje pytanie do PZPN, dlaczego Krzysztofa Piątka nie było w Rosji na MŚ, a był tam kontuzjowany Glik ? O występie Lewandowskiego już nie wspomnę... 
avatar
Serwus
13.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby się tylko nie zatrzymal