Piotr Stokowiec: Po to się gra by zmieniać statystyki i odnosić sukcesy

Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Lidera tabeli Lotto Ekstraklasy, Lechię Gdańsk czeka w sobotę niezwykle trudne spotkanie. Gdańszczanie nie wygrali w Kielcach z Koroną przez pięć ostatnich spotkań. Pochodzący z tego miasta Piotr Stokowiec cieszy się z czekającego go wyzwania.

W sobotę Lechia Gdańsk nie przystąpi w najmocniejszym składzie do meczu w Kielcach. - Sytuacja kadrowa mogła być lepsza. Występ Patryka Lipskiego stoi pod dużym znakiem zapytania, co jest konsekwencją starcia z Kamilem Drygasem przy rzucie wolnym, z którego użytek zrobił Filip Mladenović. Noga jest porządnie obolała - powiedział Piotr Stokowiec, trener gdańskiego zespołu.

Fani czekają przede wszystkim na Lukasa Haraslina. Słowak jesienią był liderem gdańskiej drużyny. - Lukas Haraslin przechodzi mocniejszą rehabilitację i to kwestia dwóch tygodni, by wrócił. Na pewno nie zagra w tym i w następnym meczu, bo musi potrenować z drużyną. Nie przeszedł z nami okresu przygotowawczego, tylko trenował indywidualnie. Do siebie dochodzi Mateusz Lewandowski. W drużynie były drobne dolegliwości żołądkowe, ale damy sobie radę. W każdej drużynie zdarzają się różne historie i trzeba być na to przygotowanym - ocenił Stokowiec.

Żukowski pójdzie drogą Piątka? Czytaj więcej!

Mecz w Kielcach z Koroną może być jednym z trudniejszych dla Lechii do końca rundy zasadniczej. - Korona Kielce nieprzypadkowo zajmuje 4. miejsce w tabeli. To stabilny zespół i trener Lettieri przy dużych rotacjach wykorzystuje potencjał jaki ma. Ta drużyna jest mocna fizycznie i potrafi grać kombinacyjnie oraz pragmatycznie, prosto. Nasi przeciwnicy mają dobre warunki fizycznie, co pokazali z Arką strzelając gola ze stałego fragmentu gry. Nastawiamy się na trudny, fizyczny mecz, ale jesteśmy na to gotowi. W tej chwili nie ma łatwych meczów. Zapowiada się ciekawa konfrontacja z zespołem z czołówki. Zapraszamy niezdecydowanych na stadion lub przed telewizory - dodał Piotr Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO Liga Mistrzów, powrót Błaszczykowskiego i życiowa forma Milika

Trener Lechii, to rodowity kielczanin. Będzie to dla niego sentymentalna podróż. - Nie da się ukryć, urodziłem się w Kielcach i grałem przez pewien moment w pierwszej drużynie Korony Kielce. Tam zadebiutowałem w 1991 roku na stadionie Błękitnych Kielce. Spędziłem tam całe dzieciństwo i młodość. Nie jest to bez znaczenia, ale mnie to nie paraliżuje. Wspominam Kielce z sentymentem, bo tam się ukształtowałem. Cieszę się, że Korona tak sobie radzi. Jesteśmy jednak gotowi na walkę. Szykuje się mecz, na którym będą lecieć iskry - przewidział szkoleniowiec.

Frekwencja na stadionach piłkarskich. Zobacz więcej!

Gdańszczanie w pięciu ostatnich meczach w Kielcach ponieśli pięć porażek. W tym sezonie jednak już kilka razy dokonali tego, czego nie potrafili wcześniej, łamiąc negatywne serie. - Na pewno z tyłu głowy to fajne, bo w Poznaniu nie przełamaliśmy pierwszego rekordu. Po to się gra by zmieniać statystyki i odnosić sukcesy. My gramy dla tabeli, dla kibiców by przychodzili na stadion. Oni są stęsknieni do większej piłki w Gdańsku, my też chcemy zbudować fundamenty pod wielki futbol. Gdańsk to miasto wielkich możliwości i chcemy zbudować fundament pod to, by zaistniała tu piłka nie tylko na poziomie Lotto Ekstraklasy. Chcemy być w tej czwórce czołowych zespołów, by zaistnieć w Europie. Kiedy to będzie, trudno mi to mówić. Pracujemy każdego dnia nad obudowaniem marki Lechii - podsumował Stokowiec.

Komentarze (0)