Najlepsze i najgorsze zagrania sezonu w ekstraklasie

Serwis SportoweFakty.pl wybrał zwycięzców 23. kategorii "Najlepszych i najgorszych zagrań ekstraklasy w sezonie 2008/2009". Oto wypowiedź roku autorstwa Roberta Szczota: - Odchodzę do Górnika, bo będzie walczył o wysokie cele, a Jagiellonia przez następne 10 lat o utrzymanie.

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz sezonu: Paweł Brożek (Wisła Kraków). Przesadą byłoby napisanie, że Wisła to Brożek. Jednak coś w tym jest. Prawdopodobnie najlepszy piłkarz w lidze, co udowadnia w każdym kolejnym sezonie. Po raz drugi z rzędu został królem strzelców. Niesamowity instynkt strzelecki i nie do zatrzymania dla obrońców rywali.

Bramka sezonu: Marcin Komorowski (Polonia Bytom/Legia Warszawa). To była 4. kolejka ekstraklasy. Polonia Bytom podejmowała przed własną publicznością Lechię Gdańsk. Wówczas po krótki rozegraniu piłki, sprzed pola karnego huknął jak z armaty Marcin Komorowski. Futbolówka zatrzymała się dopiero w bramce rywali.

Parada sezonu: Jan Mucha (Legia Warszawa). Bramkarz Legii popisał się dwoma fantastycznymi interwencjami w końcówce spotkania Legii Warszawa z Wisłą Kraków. Uderzali Paweł Brożek oraz Andrzej Niedzielan. Słowak rewelacyjnie obronił strzały rywali.

Powrót sezonu: Henryk Kasperczak (Górnik Zabrze). Wrócił do polskiej ligi po kilku latach. Wcześniej święcił sukcesy z Wisłą Kraków i tak miało być w Zabrzu z Górnikiem. Jednak powrót Kasperczyka okazał się totalną klapą. Górnik grał fatalnie, Kasperczak wydał grube pieniądze na nowych zawodników, a i tak zabrzanie zajęli ostatnie miejsce.

Wypowiedź sezonu: Robert Szczot (Jagiellonia Białystok/Górnik Zabrze). "Odchodzę do Górnika, bo będzie walczył o wysokie cele, a Jagiellonia przez następne 10 lat o utrzymanie."

Kolekcjoner sezonu: Tomasz Hajto (Górnik Zabrze/ŁKS Łódź). 15 żółtych i 3 czerwone kartki to spore osiągnięcie. Nawet w lidze angielskiej nie ma takiego piłkarza, co by uzbierał taką ilość kartek, a przecież tam jest więcej meczów do rozegrania!

Cytat sezonu: Katarzyna Sobstyl prezes Ruchu Chorzów. Pani prezes po styczniowych rozmowach z piłkarzami na temat zaległości finansowych powiedziała: "Jest fajnie".

Aktor sezonu: Maciej Iwański (Legia Warszawa). Albo to już taka łatka, albo tak jest. Iwański często próbuje wymusić a to rzut wolny, a to rzut karny.

Liczba sezonu: 19. Tyle goli trzeba było strzelić, aby zostać królem strzelców. Tyle strzelili: Paweł Brożek oraz Takesure Chinyama. Jeżeli brać także pod uwagę rozstrzygnięcia na boisku, to z ligą pożegnały się: Cracovia i Górnik. Sumując ilość zdobytych mistrzostw Polski przez oba kluby wychodzi liczba 19.

Najlepszy transfer sezonu: Robert Lewandowski (Lech Poznań). Wprawdzie Kolejorz nie zapłacił za niego 50 piłek, to jednak wydane na niego pieniądze zwracają się z każdym kolejnym meczem. Lewandowski jest już etatowym reprezentantem Polski, a gdyby Lech chciał go sprzedać, to sporo by na nim zarobił.

Najgorszy transfer sezonu: Mikel Arruabarrena (Legia Warszawa). Mirosław Trzeciak wolał Arruabarrenę zamiast Lewandowskiego. Jak się skończyło? To wszyscy wiemy. Hiszpan po tragicznej jesieni został wypożyczony do Hiszpanii, ale uwaga: wraca do Legii.

Sędzia sezonu: Hubert Siejewicz. Wprawdzie nie uchronił się od błędów, ale można rzec, że był najlepszym sędzią w minionym sezonie. Czasami podejmował kontrowersyjne decyzje, jednak w większości przypadków były one słuszne.

Najbrutalniejsza drużyna sezonu: Ruch Chorzów. Niejeden trener, niejeden piłkarz przyznawali: Ruch to najbrutalniej grająca drużyna minionego sezonu. Pozostało nam się z nimi zgodzić.

Odkrycie sezonu: Kamil Glik (Piast Gliwice). Mało kto spodziewał się, że były piłkarz Realu Madryt tak dobrze wkomponuje się w skład Piasta i tym bardziej będzie grał tak dobrze.

Wydarzenie sezonu: Walka do ostatniej kolejki. Do ostatniej kolejki toczyła się walka nie tylko o mistrzostwo Polski, europejskie puchary, ale i o utrzymanie. Dawno takich emocji w polskiej lidze nie było.

Niespodzianka sezonu: Spadek Górnika, dobra postawa ŁKS. Po zimowych transferach wydawało się, że Górnik zapewni sobie ligowy byt. Gwarantem tego miały być pieniądze wydane na nowych piłkarzy oraz Henryk Kasperczak. Drugą niespodzianką rundy była postawa ŁKS-u w rundzie wiosennej. Mimo sporych kłopotów kadrowych, to Łodzianie na boisku wywalczyli sobie ligowy byt...

Kuriozum sezonu: Polonia Warszawa. To, co wiosną działo na Konwiktorskiej, zaskoczyło nawet najstarszych górali. Właściciel Czarnych Koszul najpierw wyrzucił z klubu Jacka Zielińskiego, który poprowadził zespół do pierwszego miejsca jesienią. Później zatrudnił Bogusława Kaczmarka. Jego bilans był bardzo dobry, ale mimo to także został wyrzucony. W końcu trenerem został Jacek Grembocki.

Mecz sezonu: ŁKS Łódź - Cracovia Kraków (4:3). Był to mecz drużyn z dolnych części tabeli, ale mimo to spotkanie dostarczyło wielu emocji. Do ostatnich sekund ważyły się losy pojedynku i ostatecznie ŁKS wygrał 4:3. Brakuje tak zaciętych spotkań w lidze polskiej.

Kompromitacja sezonu: Polonia Bytom w koszulkach Odry Wodzisław. Przez niedopatrzenie kierownika Polonii Bytom, drużyna w wyjazdowym meczu z Piastem Gliwice musiała zagrać w pożyczonych od Odry Wodzisław strojach... Doszło do takiego zamieszania, że Zabłocki w protokole miał zapisany numer 15, a na murawę wyszedł z 9... Po przerwie zmienił trykot na ten z numerem 15 i mogło się wydawać, że doszło do zmiany w szeregach gości.

Największy postęp sezonu: Patryk Małecki (Wisła Kraków). Spory postęp zrobił gracz Wisły. Posłał na ławkę Wojciecha Łobodzińskiego i świetnie wiosną spisywał się w barwach Białej Gwiazdy.

Przegrani sezonu: Lech Poznań. Wydawało się, że pewniakiem do mistrzostwa Polski był Lech. Jednak seria remisów sprawiła, iż Kolejorz przegrał na własne życzenie tytuł mistrza kraju.

Debiutant sezonu: Rafał Gikiewicz (Jagiellonia Białystok). Rzadko zdarza się, by zaufano zaledwie 21-letniemu bramkarzowi. Ale tak się stało w Białymstoku. Gikiewicz okazję wykorzystał i już dzisiaj wiele klubów ekstraklasy chciałoby mieć w swoim składzie tego golkipera - w tym m.in. Wisła Kraków.

Egoista sezonu: Jakub Smektała (Piast Gliwice). Egoista nad egoistami. To powinna być akcja meczowa. Napastnik gliwiczan wyszedł sam na sam z Krzysztofem Kotorowskim, ale doganiali go już piłkarze Lecha. Tymczasem po lewej stronie miał zupełnie niepilnowanego kolegę z drużyny, który był w lepszej od niego sytuacji. Co zrobił Smektała? Wystarczy spojrzeć na nazwę kategorii - sam oddał strzał, niecelny strzał.

Komentarze (0)