Mecz Jagiellonia Białystok - Wisła Płock zbliżał się ku końcowi. Była już czwarta minuta doliczonego czasu gry. Arvydas Novikovas w ostatniej akcji wywalczył jeszcze rzut wolny w okolicy narożnika pola karnego. Piłkę wziął Martin Adamec. Dośrodkował. W poprzeczkę uderzył Stefan Scepović, a skuteczną dobitką popisał się Jakub Wójcicki. Stadion oszalał!
To, że do stałego fragmentu gry w tak ważnym momencie podszedł tak mało doświadczony piłkarz mogło być zaskakujące. - Jasne, to była duża odpowiedzialność. Ale mam taki charakter, że niczego się nie boję i dlatego nie przestraszyłem się, by wziąć ten rzut wolny - tłumaczył nam jednak Słowak.
20-latek jest graczem Jagi od niemal roku. Ale przez pierwsze miesiące nie mógł występować, gdyż przybył do Białegostoku poza oknem transferowym, a jesienią był na wypożyczeniu w Wigrach Suwałki. Sobotnie starcie było więc jego oficjalnym debiutem w żółto-czerwonych barwach.
- To fakt, że dostałem swoją pierwszą szansę od trenera, ale przede wszystkim cieszy, że wygraliśmy. Warunki były dziś trochę trudne, boisko nie było optymalne do gry, ale najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło - podkreślił spokojnie Adamec.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Bayern Monachium wymęczył wygraną nad Augsburgiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]