W pierwotnych planach zakładano, że reprezentacja wybierze się na wyspę Robben Island, gdzie znajduje się więzienie, w którym kilkanaście lat wyroku odsiadywał najwybitniejszy człowiek w RPA Nelson Mandela. Wycieczka okazała się jednak niemożliwa, bo zbyt wysoka fala uniemożliwiła przepłynięcie na wyspę. Kilku zawodników i tak zresztą nie chciało skorzystać z możliwości zobaczenia więzienia. Być może obawiali się komentarzy dziennikarzy typu: "Zagrali tak słabo, że trafili do więzienia". - Patrzyliśmy na fale i wydawało się, że jednak spokojnie można było płynąć na Robben Island. Na pokładzie jednak bardzo trzęsło - tłumaczy Marta Alf, rzeczniczka drużyny narodowej.
Ostatecznie Leo Beenhakker wraz z podopiecznymi udał się na inną wyspę, gdzie można podziwiać olbrzymią ilość fok. Holenderski szkoleniowiec przed wyjazdem poprosił dziennikarzy, by nie próbowali zabrać się razem z piłkarzami. Uczynił to oczywiście tradycyjnym "fuck off".