Po porażce 0:2 w pierwszym meczu z Paris Saint-Germain mało kto dawał Manchesterowi United szanse na przejście do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Statystyki były nieubłagane i historia pokazywała, że jest to nierealne.
Jeszcze nigdy żadna drużyna nie odrobiła dwubramkowej straty z własnego boiska. Oczywiście były wielkie dwumecze, jak choćby w ostatnich latach PSG - Barcelona (4:0 i 1:6) czy Barcelona - Roma (4:1 i 0:3). Straty odrabiane były jednak przed własną publicznością, a nie na wyjeździe.
Czytaj również: Radość Manchesteru United nie miała końca. Pogba przerwał wywiad z Rashfordem i Lukaku
Manchester United jest pierwszym zespołem, który przegrał dwoma bramkami na własnym stadionie, a mimo to awansował do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. W historii Ligi Mistrzów było 106 prób odrobienia takiej lub większej straty sprzed własnej publiczności, ale nikomu nigdy się to nie udało.
Ole Gunnar Solskjaer nie przejmował się jednak statystyką i wierzył w swój zespół. - Jest to trudne, ale nigdy nie jest niemożliwe. Musimy zdobyć pierwszego gola, a wtedy wszystko może się zdarzyć - mówił przed meczem menedżer Manchesteru United.
Czytaj również: Angielskie media komentują sukces Manchesteru United. "VAR przypieczętował cud w Paryżu"
Jego słowa okazały się prorocze. Anglicy szybko wyszli na prowadzenie, a w doliczonym czasie gry z rzutu karnego zdobyli bramkę na 3:1 i mogli świętować awans do ćwierćfinału.
ZOBACZ WIDEO Konflikt Mączyński - Sa Pinto to szopka. "Trener chce uciec od tego, co dzieje się na boisku"