Maj 2018. Walijczyk, który strzelił dla Realu Madryt dwie bramki w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem (3:1), zamiast świętować w szatni z kolegami trzeci z rzędu Pucharu Europy, wolał kilkadziesiąt minut spędzić na rozmowie z piłkarzem przeciwnej drużyny. Gareth Bale miał żal do Zinedine'a Zidane'a, że najważniejszy mecz w sezonie rozpoczął na ławce rezerwowych.
Bale gotowy był natychmiast odejść z Realu Madryt, jednak po decyzji Zidane'a (zrezygnował 31 maja), postanowił zostać w stolicy Hiszpanii. Odrzucił ofertę między innymi Manchesteru United, który oferował za niego 200 mln funtów.
Zobacz także: Florentino Perez obiecał transfery gwiazd
Teraz ich drogi ponownie się połączyły. Nie jest to dobra wiadomość dla skrzydłowego, który nie ma wysokich notowań u Francuza. "Zidane chciał sprzedać Bale'a już wcześniej, jednak nie zgodził się na to Florentino Perez. Teraz Zizou dostał władzę absolutną w pionie sportowym" - czytamy w hiszpańskiej prasie.
ZOBACZ WIDEO Real Madryt wymaga przebudowy. "Bale może wylecieć jako jeden z pierwszych"
Bale również nie ukrywa niechęci do Zidane'a. W lutowym wywiadzie powiedział wprost, że jego relacje z Francuzem są bardzo chłodne.
- Nie powiedziałbym, że ja i Zidane byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Nie rozmawiałem z nich od czasu jego rezygnacji - mówił piłkarz. - Czułem się bardzo sfrustrowany tym, że finał Ligi Mistrzów zacząłem na ławce. Zasłużyłem na to, aby grać od pierwszej minuty - dodał.
Czytaj także: Cristiano Ronaldo odpowiedział na gest Diego Simeone
Dobrą minę do złej gry stara się robić jego agent - Jonathan Barnett, który twierdził, że Bale zostanie w Madrycie tak długo, jak kochają go kibice. Z tym jest jednak problem, gdyż fani na Santiago Bernabeu coraz częściej gwiżdżą na skrzydłowego z Walii.
Gareth Bale w 2013 roku kosztował Real Madryt 101 mln euro. Jest najdroższym piłkarzem w historii Królewskich.