Liga Mistrzów 2019. Bayern Monachium - Liverpool FC: klub z Monachium gasi światło
Robert Lewandowski bez gola, Monachium bez charakteru. Liverpool wygrał z Bayernem 3:1 i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Michał Kołodziejczyk z Monachium
Możesz mieć nerwy ze stali i na pytanie o przyjazd Liverpoolu wzruszać ramionami tak, jakby czekał cię kolejny ligowy mecz z Wolfsburgiem. Możesz mówić, że nie czytasz gazet i nie zaglądasz do internetu, możesz twierdzić, że futbol daje ci tylko radość, bo gdyby miały rządzić tobą emocje, nie zaszedłbyś tak daleko. Robert Lewandowski w środę był jednak na pierwszych, sportowych stronach wszystkich niemieckich gazet. To Polak miał dać Bayernowi awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, jego niemiecka broń tak skuteczna w Bundeslidze miała dostać homologację na Europę. Oczekiwano od niego, że zagra jak sześć lat temu, kiedy w barwach Borussii strzelił cztery gole Realowi Madryt. Presja, pod jaką się znalazł, była niemal tak wielka jak Virgil van Dijk, który przykleił się do niego na boisku w pierwszej minucie i nie odkleił do ostatniej.
Czytaj też: Arjen Robben wraca do treningów
No prawie. Holender zrobił sobie przerwę w pilnowaniu kapitana reprezentacji Polski w 69. minucie, kiedy strzelił drugiego gola dla Liverpoolu. Goście wykonywali rzut rożny, a Van Dijk zrobił użytek ze swoich 193 centymetrów wzrostu, przeskoczył Mattsa Hummelsa i na stadionie zrobiło się okrutnie cicho. Liverpool prowadził już 2:1 i awans gospodarzy do ćwierćfinału znowu był bardzo daleko. To nie był otwarty mecz, nikt nie rzucał nerwowo kart na stół, sprawdzając czy miał więcej szczęścia w rozdaniu. Jeśli ktoś wierzył w to, że los się odmieni, to chyba tylko dlatego, że oglądał wyczyny Juventusu, Manchesteru United czy Ajaksu Amsterdam w innych meczach tej fazy Ligi Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO "Krzysztof Piątek w gazie i ława w reprezentacji?!". Jak to wytłumaczyć kibicom?Zabawa w "kto bardziej się boi" trwała cały pierwszy mecz w Liverpoolu, rewanż w Monachium przez większość czasu wyglądał identycznie. Szacunek do klasy przeciwnika szacunkiem, czym innym jest jednak strach. Bayern strzelił w ostatnim meczu ligowym sześć goli, Liverpool - cztery, w Lidze Mistrzów obie drużyny trzymały gardę bardzo wysoko, problem polegał jednak na tym, że bały się wyprowadzić choćby jeden, lekki cios.
Sprawdź: UEFA potwierdza: Neymar może zostać ukarany za wpis na Instagramie
Pierwszy gol dla gości nie został wypracowany, ale sprezentowany przez Manuela Neuera i Rafinhę. Neuer niepotrzebnie wyszedł z bramki, Sadio Mane minął go na pełnej szybkości i przelobował obrońców, którzy próbowali asekurować bramkarza. Juergen Klopp, dla którego przyjazd do Monachium i zdobywane tu przez jego drużyny bramki zawsze miały wyjątkowy smak, tym razem - jeśli w ogóle się cieszył - to raczej w środku. Wiedział, że coś nie gra, podniósł tylko rękę i kazał swoim piłkarzom szybko dalej robić swoje. Bayern wyrównał jeszcze przed przerwą, kiedy Joel Matip wepchnął piłkę do własnej bramki zabierając ją z buta Lewandowskiego, ale to było wszystko, na co tego wieczora gospodarzy było stać. Goście pod koniec meczu dołożyli jeszcze trzecią bramkę - Mane skoczył wyżej niż Hummels i dla obserwującego mecz z trybun selekcjonera reprezentacji Niemiec Joachima Loewa było to, jak potwierdzenie decyzji o niepowoływaniu go do kadry. Tam też wyżej już by nie podskoczył. Z gola Mane Klopp ucieszył się już bardzo, bo wiedział, że to oznacza awans jego drużyny.
Statystyki meczu wg SofaScore.com
Bayern Monachium - Liverpool FC 1:3 (1:1), pierwszy mecz 0:0
0:1 - Sadio Mane 26'
1:1 - Joel Matip (gol samobójczy) 39'
1:2 - Virgil van Dijk 69'
1:3 - Sadio Mane 84'
Bayern: Manuel Neuer - Rafinha, Mats Hummels, Niklas Suele, David Alaba - Thiago Alcantara, Javi Martinez (72' Leon Goretzka), Franck Ribery (64' Kingsley Coman), James Rodriguez (79' Renato Sanches), Serge Gnabry - Robert Lewandowski.
Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Virgil van Dijk, Joel Matip, Andy Robertson - James Milner (87' Adam Lallana), Georginio Wijnaldum, Jordan Henderson (13' Fabinho) - Sadio Mane, Roberto Firmino (83' Divock Origi), Mohamed Salah.
Żółte kartki: Alcantara i Sanches (Bayern) oraz Fabinho, Matip i Robertson (Liverpool).
Sędziował: Daniele Orsato (Włochy).