"Największy austriacki talent od czasu Davida Alaby", "Nadzieja naszego futbolu", "Przyszła gwiazda europejskiej piłki" - austriaccy kibice i dziennikarze wiążą z nim ogromne nadzieje. 22-latek ma doprowadzić ich reprezentację do EURO 2020, ale dla Valentino Lazaro to dopiero początek. Podobnie jak czwartkowy mecz z Polską.
Biało-Czerwoni muszą tego dnia uważać nie tylko na wspomnianego Alabę czy Marko Arnautovicia. Każdy kibic Bundesligi wie, ile potrafi czarnoskóry prawoskrzydłowy, który jest jednym z najlepszych piłkarzy Herthy Berlin w obecnym sezonie.
Bo chociaż nie strzela tylu bramek, co choćby Ondrej Duda i nie ma tylu asyst co Davie Selke, Lazaro (w tym sezonie 2 gole i 4 asysty) potrafi zrobić z piłką magiczne rzeczy. Nic dziwnego, skoro jego idolem jest Ronaldinho Gaucho.
Tak możemy zagrać z Austrią
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Austria - Polska. To będzie mecz walki. "Wsadzą łokieć w żebra, nie odstawią nogi"
Szybkość, drybling, niekonwencjonalność. Za to kochają go fani Herthy, która w tym sezonie, zwłaszcza w rundzie jesiennej, grała jak z nut w Bundeslidze. Podobnie jak on, przez co jego nazwisko zaczęto łączyć z jeszcze większymi klubami na Starym Kontynencie.
Skauci mieli już jednak jego nazwisko w swoich notesach od dobrych kilku lat. Mający angolskie pochodzenie skrzydłowy po raz pierwszy pokazał się im jeszcze jako nastolatek, gdy bez kompleksów przebił się do podstawowego składu Red Bulla Salzburg.
W wieku 16 lat zadebiutował w pierwszej drużynie, stając się najmłodszym graczem w historii klubu. Nie miał jeszcze 19 lat, a już miał rozegranych 100 meczów w barwach austriackiego klubu. Swoje umiejętności pokazywał nie tylko w lidze, ale też w europejskich pucharach. Kwestią czasu było, kiedy trafi wyżej.
- Zaczynałem grać na ulicy. Nigdy nie było dużo miejsca i trzeba było wykazywać się wielkim sprytem i szkolić drybling, żeby wygrać - tak tłumaczył dziennikarzom swoje umiejętności w grze jeden na jeden. Już teraz wiadomo, że 6 milionów euro, jakie zapłaciła za niego Hertha w 2017 roku, było promocją i wkrótce berlińczycy zarobią na reprezentancie Austrii zdecydowanie więcej.
Już w pierwszym sezonie grał regularnie w Bundeslidze, ale w tym ma jeszcze silniejszą pozycję. Nie ma wprawdzie imponujących liczb, jednak w klubie gra jako wahadłowy pomocnik, mający także sporo zadań defensywnych.
Chwali go trener Pal Dardai ("To urodzony zwycięzca"), chwalą go koledzy a także dyrektor sportowy Michael Preetz. - Już pierwszego dnia wiedzieliśmy, jaki ma potencjał. Jest po prostu ogromny i wiemy, że z nim możemy osiągnąć wiele - powiedział legendarny napastnik klubu.
Austriak obraził Polaków. Kibice nie wytrzymali
Po meczu ligowym z Norymbergą przyznał, że nie przejmuje się nieudanymi akcjami. - Próbuję aż do skutku, to jedyne, o czym myślę na boisku. Nie jest istotne, że nie powiodła się pierwsza akcja. Uda się druga - wyznał dziennikarzom, charakteryzując swoją grę.
- Nie wiem, czy mam mentalność zwycięzcy. Po prostu nie odpuszczam, walczę o każdą piłkę. Chcę ją mieć przy nodze, cieszyć się nią i strzelać gole. O to chyba chodzi w futbolu - ocenił w rozmowie z oficjalnym serwisem internetowym klubu z Berlina. Jego mentalność i umiejętności ceni nie tylko Dardai, ale i trener reprezentacji Austrii Franco Foda.
W jesiennych meczach Ligi Narodów Lazaro nie opuścił ani jednej minuty i jest faworytem do gry w podstawowym składzie także przeciwko Biało-Czerwonym. Lewy obrońca reprezentacji Polski w czwartkowym spotkaniu, ktokolwiek nim będzie, musi być skoncentrowany przez 90 minut.
Chwila nieuwagi może kosztować w przypadku Lazaro bardzo wiele, o czym przekonało się już wielu defensorów Bundesligi w tym sezonie, także z tych najlepszych klubów, jak Borussia Dortmund i Bayern Monachium.
Wkrótce może się to zmienić, a 22-latek przenieść się do innej ligi. Wprawdzie Lazaro przekonuje, że w Herthcie czuje się znakomicie, ale interesuje się nim coraz więcej wielkich klubów, zwłaszcza z Serie A.
Kilka tygodni temu potwierdził to jego agent Max Hagmayr. W przypadku Austriaka pojawiają się takie nazwy, jak SSC Napoli czy AC Milan i kwoty rzędu kilkudziesięciu milionów euro.