W czwartkowy wieczór reprezentacje Austrii i Polski rozpoczną walkę w eliminacjach Euro 2020. Czternaście lat temu obie ekipy również trafiły do jednej grupy. Biły się o mundial w Niemczech. Polacy pokonali Austriaków w Wiedniu 3:1, a 3 września 2005 r. mieli ich podjąć w rewanżu na Stadionie Śląskim. Przed meczem w Chorzowie atmosfera była wyjątkowo napięta.
Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej. 27 sierpnia 2005 r. w meczu ligi austriackiej SV Mattersburg zremisował ze Sturmem Graz 1:1. W środku pola wielokrotnie dochodziło do starć Dietmara Kuehbauera (Mattersburg) z Adamem Ledwoniem (Sturm). Obaj już wcześniej mieli ze sobą na pieńku. Gdy trafiali na siebie na boisku, leciały iskry. Ledwoń w sierpniowym spotkaniu dostał żółtą kartkę, właśnie za faul na Kuehbauerze.
Zamiast wywiadu - awantura
Po meczu piłkarze zostali poproszeni o udzielenie wywiadu. Wspólnie. Austriak nie chciał o tym słyszeć. "Z tym śmierdzielem wywiadu nie udzielę! Śmierdzisz Polską!" - tak miał zwrócić się do Ledwonia, który opisał sytuację w "Super Expressie".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Błaszczykowski jest potrzebny reprezentacji. "Wraca do dobrej formy"
Polak nie pozostawał dłużny, wyzywał go od wieśniaków (w języku niemieckim "bauer" oznacza "chłop"), groził mu. "Zabiję cię" - krzyczał "Ledek".
Wersję polskiego piłkarza potwierdził austriacki dziennikarz, który widział zdarzenie na własne oczy. - Awantura była, Didi faktycznie mówił, że Ledwoń śmierdzi Polską. Potem rzucili się na siebie i już nie było słychać, co mówili. Ciężko powiedzieć, kto pierwszy zaatakował [...]. Co nie zmienia faktu, że zachowanie Kuehbauera było skandaliczne, wstyd mi za niego - mówił w "Życiu Warszawy" Felix Kossdorf, dziennikarz telewizji ATV+.
Przeczytaj także: El. ME 2020. Austria - Polska: tak możemy zagrać w czwartek
Ledwoń przy okazji podgrzał atmosferę przed zbliżającym się meczem obu reprezentacji. Sam nie był już powoływany (grał w drużynie narodowej w latach 1993-98), ale Kuehbauer znalazł się w kadrze Austrii na spotkanie w Chorzowie. - Kto temu wieśniakowi Kuehbauerowi złamie nos, temu stawiam wielkie piwo! - mówił Ledwoń w "Super Expressie". Prosił także kibiców, by gwizdali za każdym razem, gdy "ten burak" będzie przy piłce. Zrobiło się gorąco, swoje dołożył także polski tabloid, publikując zdjęcie Kuehbauera w masce gazowej.
"Znieważenie RP i narodu polskiego"
Mało tego. Sprawa trafiła nawet do prokuratury. Dwa dni przed meczem na Stadionie Śląskim eurodeputowany Wojciech Wierzejski, polityk Ligi Polski Rodzin, złożył w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
"Zdaniem Wierzejskiego, wypowiedź austriackiego piłkarza jest oczywistym znieważeniem Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego. Podstawą doniesienia jest art. art. 133 Kodeksu karnego. Za takie przestępstwo może grozić do 3 lat więzienia" - informowała Polska Agencja Prasowa.
Sam Kuehbauer wydawał się zaskoczony reakcją Polaków na jego słowa. Przed wylotem na mecz z Polską wyjaśniał w rozmowie z agencją apa: - Przez całe życie nie miałem problemów z Polską, także z Ledwoniem, chyba że na boisku.
Przeczytaj także: El. ME 2020: Austria - Polska. Franco Foda: Jerzy Brzęczek ma teraz problem
Reprezentant Austrii twierdził, że "Super Express" prowadzi przeciwko niemu nagonkę. Zirytował go fotomontaż z maską przeciwgazową. - Jest mi bardzo smutno, gdy widzę taki obrazek. To jest prymitywne, traci na tym futbol - mówił. Wiedział, że musi być przygotowany na gwizdy, bo stał się dla Polaków wrogiem numer 1. - Można się spodziewać, że nie zostaniemy przyjęci (w Polsce - przyp. red.) brawami - skwitował.
Gdy Austriacy wylądowali na lotnisku w Pyrzowicach, do Kuehbauera podszedł dziennikarz "SE", który chciał wręczyć mu maskę gazową. Piłkarz "prezentu" nie przyjął.
Przegrał z Polską i... pożegnał się z kadrą
Sprawę próbowały załagodzić obie federacje (PZPN i ÖFB). Rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Kocięba apelował do kibiców, by pokazali klasę i nie szukali odwetu. Prosił, by nie wywieszać obraźliwych transparentów i nie rzucać w Austriaka żadnymi przedmiotami. Udało się tego uniknąć, ale gwizdów polskich kibiców podczas odgrywania austriackiego hymnu - już nie.
Tuż przed rozpoczęciem spotkania Maciej Szczęsny, który komentował spotkanie w TVP wraz z Maciejem Iwańskim, powrócił do słów Kuehbauera. - Polscy zawodnicy są bardzo zmobilizowani przed tym meczem. Chcą koniecznie wygrać i zdobyć trzy punkty, ale również pozwolę sobie na moment powrócić do tego podłoża incydentu między Kuehbauerem i Ledwoniem. Polscy zawodnicy są dziś nastawieni na walkę wręcz. Również z tego powodu - podkreślił Szczęsny.
Powalczyli. Z dobrym skutkiem. Kadra Pawła Janasa już w I połowie strzeliła dwa gole (Euzebiusz Smolarek i Kamil Kosowski). Po przerwie zrobiła się nerwówka, ale ostatecznie Polacy (trzecie trafienie dołożył Maciej Żurawski) wygrali z Austriakami 3:2, stawiając wielki krok w stronę mundialu w Niemczech, a jednocześnie pozbawiając rywali szans na awans.
Dietmar Kuehbauer rozegrał całe spotkanie na Stadionie Śląskim. Jak się okazało, mecz z Polską był dla niego pożegnaniem z kadrą (bilans: 55 meczów i 5 goli). Dzień po nim ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery,
Do Polski zawitał ponownie w sierpniu 2006 r., gdy jego Mattersburg trafił na Wisłę Kraków w eliminacjach Pucharu UEFA. Raz jeszcze padło pytanie o "śmierdzących Polaków". - Tamta sprawa była dla mnie bardzo przykra. Nie użyłem takich określeń. To Ledwoń przekazał je polskim gazetom. Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa... Nie jestem uprzedzony do Polaków, przecież moim najlepszym kolegą w drużynie jest Krzysztof Ratajczyk (w tamtym okresie obrońca Mattersburga - przyp. red.) - mówił Kuehbauer w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
W 2008 r. austriacki pomocnik zakończył karierę, jednocześnie rozpoczynając pracę w roli trenera. Obecnie prowadzi Rapid Wiedeń, z którym zajmuje ósme miejsce w lidze austriackiej. Adam Ledwoń zmarł w czerwcu 2008 r.
PS. Skończcie z tym wyzywaniem od "fol Czytaj całość