76. minuta meczu Jagiellonia Białystok - Zagłębie Sosnowiec. Olaf Nowak otrzymuje piłkę kilka metrów od bramki, obraca się i markuje strzał. Taras Romanczuk się nabiera i robi rozpaczliwy wślizg, po chwili zaś rzeczywiście skrzydłowy gości uderza i trafia w rękę pomocnika gospodarzy. Zbigniew Dobrynin po chwili zawahania wskazuje na rzut karny. Spektakl się zaczyna...
Odsłona 1. - bohater Pawłowski
Arbiter pokazał żółtą kartkę dla Romanczuka, a w tym czasie do piłki podszedł już Szymon Pawłowski. Wziął rozbieg, spojrzał na bramkarza i pewnie uderzył w przeciwną stronę do kierunku jego interwencji. Koledzy ruszyli z gratulacjami, ale okazało się, że za szybko.
- Przy tym rzucie karnym zbyt szybko wbiegłem w pole karne i sędzia zdecydował się zarządzić powtórkę - tłumaczył po spotkaniu Żarko Udovicić, który wyraźnie był w "szesnastce" jeszcze przed strzałem.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Anegdoty z szatni Legii. "Hasi skrytykował mnie za sposób chodzenia w szpilkach"
Odsłona 2. - bohater Kelemen
Po chwili rozmowy między Dobryninem a Serbem, Pawłowski jeszcze raz ustawił futbolówkę na "wapnie". Teraz nie wyglądał już jednak tak pewnie jak przy pierwszym podejściu. I rzeczywiście, to było widoczne - uderzył tak samo, na dodatek słabo. Ten róg wybrał także Marian Kelemen, który okazał się lepszy.
Radość nie trwała jednak długo, gdyż po analizie VAR sędzia nakazał kolejną powtórkę i na dodatek ukarał Słowaka żółtą kartką za zbyt szybkie oderwanie nóg od linii bramkowej. - Cóż, trzeba tę decyzję respektować, chociaż gdybyśmy mieli patrzeć na takie rzeczy, to 90 proc. rzutów karnych trzeba by powtarzać - podsumował po meczu niemal 40-letni bramkarz Jagi.
Odsłona 3. - bohater Sanogo
- Pierwszy raz się spotykam z taką sytuacją, że jeden rzut karny trzeba było strzelać trzy razy. Dwa się czasami zdarzało, ale trzy nigdy. To jednak nasze szczęście - zaznaczył z kolei Pawłowski, który z trzeciej próby zrezygnował. Zamiast niego piłkę wziął Vamara Sanogo.
Tym razem pilnowali się już zarówno zawodnicy przed polem karnym, jak i bramkarz Jagiellonii. Kibice gospodarzy starali się zdekoncentrować napastnika Zagłębia, ale ten podszedł do futbolówki bardzo pewnie, po czym huknął tuż przy słupku i dał nadzieję swoim kolegom.
Epilog
Wszystkie decyzje sędziego przy kolejnych strzałach piłkarzy gości były jak najbardziej prawidłowe. Całe zamieszanie spowodowało co prawda, że sędzia doliczył do drugiej połowy aż 6 minut. Bramka okazała się jednak tylko honorową, ponieważ Zagłębie nie zdołało wypracować sobie sytuacji do trafienia wyrównującego i ostatecznie wyjechało z Białegostoku bez punktów.