Lotto Ekstraklasa. Leszek Ojrzyński: Będziemy dalej się poznawać

PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
PAP / Piotr Augustyniak / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

- Dużo pracy przed nami, będziemy dalej się poznawać - mówił Leszek Ojrzyński po drugim debiucie w roli trenera Wisły Płock. Jego zespół pokonał w poniedziałek Śląsk Wrocław (2:0).

- Najważniejsze były trzy punkty i udało się je zdobyć - wyjaśnił po spotkaniu Leszek Ojrzyński. Trener po raz drugi zadebiutował na ławce Wisły Płock. Wcześniej pracował z nafciarzami w sezonie 2007/2008. W poniedziałek jego drużyna pokonała Śląsk Wrocław (2:0). Pierwszą bramkę zdobył w drugiej połowie Dominik Furman po rozegraniu z pośredniego rzutu wolnego. W końcówce wynik podwyższył Ricardinho, który wykorzystał jedenastkę po zagraniu ręką Piotra Celebana.

Styl, w jakim nafciarze sięgnęli po zwycięstwo, nie był przekonujący. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby nie dwa stałe fragmenty gry.

- Kilka rzeczy zmieniliśmy, odkąd przyszedłem: ustawienie, personalia, ustawienia systemu gry czy sposób, w jaki przeprowadzamy rozgrzewkę. Dlatego było trochę nerwowości i brakowało płynności w grze. To był mecz stałych fragmentów gry. Po dwóch z nich zdobyliśmy bramki, i żyjemy dalej. Dużo pracy przed nami, będziemy dalej się poznawać, oby punkty i szczęście były przy nas, ale do tego potrzeba dużo pracy - tłumaczył Ojrzyński.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Kto zdobędzie mistrzostwo Polski? "Legia zyskała luz po zwolnieniu Sa Pinto"

Dlatego piłkarzom nie zawsze udawało się realizować na boisku założeń taktycznych. Jak przyznał nowy trener płocczan - Mateusz Szwoch miał problemy z udanym zejściem ze skrzydła do środka przez Celebana, z kolei Giorgi Merebaszwili przegrywał pojedynki jeden na jeden na przeciwnej stronie. Ojrzyński miał tylko cztery dni, żeby przygotować Wisłę do rywalizacji ze Śląskiem. Żeby mieć więcej czasu postanowił skrócić jednodniowy urlop w czwartek i od razu przywołał ich na trening.

Czytaj też: Leszek Ojrzyński na ratunek. Wisła Płock chce swoją "bandę świrów"

- Liczyłem na inteligencję i doświadczenie piłkarzy, dlatego nie było w pierwszym składzie żadnego młodego zawodnika, a Wisła ma takich i to bardzo utalentowanych. Całe szczęście że wygraliśmy. Do stylu można się przyczepić, ale wcześniej drużyna na pewno rozgrywała ładniejsze mecze, ale punkty uciekały. Zobaczymy, co będzie dalej - dodał były szkoleniowiec m.in. Arki Gdynia i Korony Kielce.

Śląsk może mówić o pechu, bo przegrał przez dwa błędy Piotra Celebana. - To nie był jego mecz - powiedział trener wrocławian, Vitezslav Lavicka. Obrońca najpierw niecelnie podawał do Jakuba Słowika, który nieudanie interweniował we własnym polu karnym. Potem obrońca zagrał ręką, za co arbiter przyznał płocczanom rzut karny. - Daliśmy Wiśle dwa prezenty. A takie duże prezenty powodują duże problemy - dodał Lavicka.

Czech podkreślił, czego zabrakło jego zespołowi. - W pierwszej połowie pokazaliśmy dobrą organizację w grze defensywnej. To, czego nam brakuje, już nie po raz pierwszy, to lepsza jakość i pewność siebie w ataku. W ostatniej części meczu wpuściliśmy nowych zawodników, z nową energią. Mieliśmy wtedy jakieś szanse w polu karnym Wisły, ale cały czas brakowało skuteczności. Pozostaje nam pracować i walczyć o punkty w kolejnych meczach - tłumaczył.

W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Wisła Płock zagra w Sosnowcu z Zagłębiem (sobota, godzina 18:00). Z kolei Śląsk Wrocław o tej samej porze podejmie Górnika Zabrze.

Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy

Komentarze (0)