- Chcę zadedykować zwycięstwo prezydentowi Maduro i całej Wenezueli. Jankesi uważają, że kierują nami, bo mają największą bombę na świecie. Ale tak nie jest. Oni mają tyrana jako prezydenta - powiedział Diego Maradona, uderzając tym samym w Donalda Trumpa.
Słowa te padły 1 kwietnia, po wyjazdowym zwycięstwie Dorados de Sinaloa z Tampico Madero (3:2). Maradona prowadzi drugoligowy zespół z Meksyku od września 2018 r.
Od początku stało się jasne, że ta wypowiedź nie ujdzie Maradonie płazem. Meksykański Związek Piłki Nożnej (FMF) wszczął dochodzenie w tej sprawie, teraz zaś ogłosił decyzję.
Zobacz także: Maradona zaatakował Messiego i spółkę. "Nie zasługują na noszenie tej koszulki"
Argentyńczyk za naruszenie kodeksu etycznego, który zakazuje łączenia sportu z polityką, został ukarany grzywną. Nie podano jednak, jaką kwotę musi zapłacić mistrz świata z 1986 r.
Przypomnijmy, że od stycznia w Wenezueli trwa stan dwuwładzy. Przez kraj pogrążony w kryzysie przetacza się fala protestów. Lider opozycji Juan Guaido stanął przeciwko reżimowi Nicolasa Maduro i ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem. Został on uznany przez Stany Zjednoczone, a także większość państw Unii Europejskiej (w tym Polskę) za prawowitego prezydenta kraju.
Zobacz także: Diego Maradona ma żal do Infantino. "Po wyborach już do mnie nie zadzwonił"
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kibice Lecha mają dość. "Znów grali beznadziejnie"