Niedawno skończył 26 lat, dlatego wielu kibiców dziwi się, co taki zawodnik robi jeszcze w Holandii, jaki ma ukryty defekt. Przecież pozornie potrafi wszystko. Hakim Ziyech jest fenomenalnym dryblerem, myśli na boisku szybciej niż inni, podejmuje świetne decyzje, potrafi szybkim zwodem zrobić przewagę, a do tego strzela i asystuje.
I to jak. W tym sezonie Eredivisie w 25 meczach zdobył 15 bramek i 15 asyst. A jednak wciąż jest w Ajaksie Amsterdam. Nie ma w tym przypadku, to świadomy wybór. Holendrzy nauczyli się, że zbytni pośpiech może zrujnować kariery. Wielkie akademie piłkarskie, głównie w Anglii, przeżuły i wypluły wiele fenomenalnych talentów. Każdy z nich był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
Ale są też bardziej medialne historie takich zawodników jak Royston Drenthe czy Ibrahim Afellay, którzy mierzyli za wysoko i upadli zbyt nisko. Ziyech chce przede wszystkim klubu, który da mu szansę regularnej gry. Dlatego nie mając wypracowanej pozycji gwiazdy europejskiej piłki, wolał czekać na okazję. A dziś chcą go czołowe kluby Europy, pół Serie A i może najbardziej atrakcyjny ze wszystkich oferentów, monachijski Bayern.
ZOBACZ WIDEO Dziwne zakończenie bójki Lewandowskiego z Comanem. "Było ostro i wszyscy spodziewali się ogromnych kar!"
Pochodzi z wielodzietnej rodziny marokańskich uchodźców z Dronten. Jego ojciec i jego druga żona mieli w sumie pięciu synów i trzy córki. Wedle holenderskich mediów pierwsze poważniejsze kontakty Hakima z piłką miały miejsce, gdy skończył 5 lat. Kilka lat później grywał w miejscowych klubach: Reaal Dronten i ASV Dronten.
- Wszyscy w domu uwielbialiśmy futbol i byliśmy w nim dobrzy, zawsze ktoś się wybijał, raz jeden, raz drugi. Pewne jest, że byliśmy lepsi od innych. Zresztą może niektórzy z braci byli nawet lepsi od Hakima, ale oni nie mieli charakteru do piłki, woleli dobre życie i zabawę, w przeciwieństwie do niego - mówi w wywiadzie dla jednego z marokańskich portali Faouzi, starszy brat i mentor.
Najbardziej był potrzebny, gdy Hakim ukończył 10 lat. Wtedy zmarł ich ojciec, co młody piłkarz bardzo przeżył. Zresztą wtedy zaczęły się liczne rodzinne problemy. Dwaj z braci trafili do aresztu za włamania. Hakim rzucił piłkę. Dopiero prezes miejscowego klubu, który wierzył w jego talent, nakłonił go do powrotu.
Pojechał na testy do dwóch akademii. W Ajaksie uznali, że jest… zbyt chudy. W przyszłości przyjdzie im za to sporo zapłacić. Konkretnie 11 milionów euro.
Hakim wyprowadził się więc do Heerenveen, gdzie zamieszkał u rodziny Ormian, których syn również był w tamtejszej akademii piłkarskiej. Hakim szybko zaczął się wybijać, również dzięki bratu, który dzielił czas między własną rodzinę i jego treningi. Prowadził z Hakimem indywidualne zajęcia.
Drugie piłkarskie rozczarowanie Hakim przeżył jako 15-latek, gdy - choć wydawało mu się, zresztą słusznie, że jest świetny - był pomijany przy powołaniach do holenderskiej kadry 15-latków.
- Znowu dlatego, że był za chudy, za lekki. To prawda, ale w tym czasie też myślał znacznie szybciej niż inni - mówi Faouzi. I to ta cecha pozwoliła mu się wybić. Gdy miał 16 lat, zrozumiał, że kończy się przygoda z piłką a nadchodzi kariera. Oczywiście do rozpoczęcia poważnej gry jeszcze trochę mu zostało, ale dostał wtedy pierwsze sygnały, że jest wybrańcem losu.
Czytaj także: Ajax jak powiew świeżości w nudnym europejskim futbolu
- Zostałem liderem drużyny młodzieżowej. Trener na mnie stawiał, poświęcał mi sporo czasu. Gdy przyszedł nowy trener, moja sytuacja się nie zmieniła. Wciąż poświęcano mi sporo czasu. Wtedy zrozumiałem, że mogę być piłkarzem. Skoro dwóch kolejnych trenerów na mnie stawia, to coś w tym musi być - mówi Hakim.
W Eredivisie ze swoim unikalnym, dynamicznym stylem, przebił się bardzo szybko. Już w pierwszym pełnym sezonie strzelił 9 bramek i zaliczył 10 asyst w 31 meczach i stało się jasne, że Heerenveen, mała mieścina na północy, wkrótce stanie się dla niego za ciasna. W kolejnym sezonie (2014-15) był już zawodnikiem Twente Enschede. Ale i na ten klub był zbyt dobry. Ligowy bilans Hakima z Twente to 64 mecze, 28 bramek i 27 asyst. Imponujący. Doskonale moment wyczuli działacze federacji piłkarskiej Maroka, którzy szybko skaperowali go do swojej kadry.
Czytaj także: Jak transfer Ronaldo odmienił Juventus
Wkrótce mogłoby być za późno. Tym bardziej że Ajax zdecydował się wyłożyć na stół 11 milionów. W tym czasie klub z Amsterdamu zaczął inwestować większe kwoty w piłkarzy, gdyż największym liczykrupom Europy zamarzył się w końcu jakiś sukces w Europie. To była dobra decyzja. Ziyech szybko się odwdzięczył. Dryblował, strzelał, asystował. Gra nie tylko niezwykle widowiskowo ale też efektywnie. To jeden z tych piłkarzy, dla których kupuje się bilety na mecze. Ten sezon jest w jego wykonaniu zdecydowanie najlepszy, dlatego fani z Amsterdamu są przygotowani na to, że to ostatnie chwile, gdy mogą go oglądać na żywo. We wtorek poprowadzi Ajax w meczu przeciwko Juventusowi w rewanżu 1/4 Ligi Mistrzów (pierwszy mecz 1:1).
Według dziennika "Bild" ma być jedną z twarzy nowego otwarcia w Bayernie Monachium, który jest gotowy wyłożyć na stół 35 milionów euro.