W 38. minucie pojedynku blisko koła środkowego arbiter wykonał rzut sędziowski, bo chwilę wcześniej przerwał grę, gdy przy piłce byli goście. Po rzucie do piłki doszedł Wladlen Jurczenko z Vejle BK i kopnął ją w kierunku bramki Kamila Grabary, żeby oddać ją przyjezdnym w geście fair play.
Tyle tylko, że piłka została uderzona przez Jurczenko na tyle mocno i celnie, że wpadła do bramki strzeżonej przez Polaka. Grabara wszedł zbyt mocno we własne pole karne i piłka po prostu przelobowała go. Według sędziów tego pojedynku 20-letni bramkarz dotknął jednak piłki (powtórki nie do końca to wyjaśniają, a sam zawodnik nie wypowiedział się) i dlatego gol na 1:0 dla gospodarzy został uznany.
"Fair Play po duńsku" pic.twitter.com/0GMRy0GVy3
— Czesław Michniewicz (@czesmich) 22 kwietnia 2019
- Gdy sędzia wyrzuca piłkę na murawę, co najmniej dwóch zawodników musi ją dotknąć, żeby móc uznać bramkę, jeśli zostanie w takiej sytuacji strzelona. Naszym zdaniem dwóch zawodników dotknęło piłkę - wyjaśnił główny sędzia meczu Peter Munch Larsen, a jego słowa cytuje dziennik "Ekstra Bladet".
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"
Czytaj także: Waldemar Kita może sprzedać FC Nantes
Goście, mimo straty bramki w kontrowersyjnych okolicznościach, podnieśli się i ostatecznie wygrali 4:2. Co ciekawe już w doliczonym czasie gry, Kamil Grabara stanął oko w oko z Jurczenko. Polak obronił rzut karny strzelany przez piłkarza Vejle.
"Bohater od Fair Play" stanął w doliczonym czasie gry oko w oko z @Kamil_Grabara1, szybko karma wróciła pic.twitter.com/pO7SLu6SBY
— Czesław Michniewicz (@czesmich) 22 kwietnia 2019
Z kolei pod sam koniec meczu nerwy puściły kibicom. Według dziennikarzy wspomnianej już gazety "Ekstra Bladet" jeden z nich chwycił kosz na śmieci i rzucił go na murawę. Trafił nim w ramię sędziego liniowego. 65-latek został zidentyfikowany, a jego dane przekazano policji.
Czytaj także: niespokojna noc w Hamburgu przed pierwszym półfinałem Niemiec