Premier League: Manchester United - Manchester City. Podopieczni Pepa Guardioli rządzą w mieście i w tabeli

PAP/EPA / NIGEL RODDIS / Na zdjęciu: Bernardo Silva
PAP/EPA / NIGEL RODDIS / Na zdjęciu: Bernardo Silva

Nie było łatwo Manchesterowi City w pierwszej połowie derbów z Manchesterem United. Po przerwie potrafił postawić na swoim. Dzięki zwycięstwu 2:0 jest liderem Premier League.

Manchester United grał szokująco źle w poprzednim meczu z Evertonem. Porażka 0:4 była dla niego odpowiednią karą. Ole Gunnar Solskjaer miał twardy orzech do zgryzienia. Postanowił dać możliwość zrehabilitowania się takim zawodnikom jak Paul Pogba czy Marcus Rashford przed własną publicznością, w najbardziej prestiżowym pojedynku rundy z Manchesterem City. Na ławkę rezerwowych odesłał natomiast Romelu Lukaku.

Czytaj także: Manchester United zdemolowany. Everton zagrał koncertowo

W niedzielę menedżer United wyglądał na przerażonego tym, co dzieje się na boisku. W dniach poprzedzających derby Solskjaer postanowił, że jego drużyna będzie bronić się i kontratakować. Norweg zostawił w defensywie pięciu nominalnych obrońców, a na desancie ustawił szybkich Marcusa Rashforda oraz Jessego Lingarda. Skazana przez bukmacherów na pożarcie drużyna Solskjaera czuła się nieźle w swoim ustawieniu. Była kilkakrotnie lepiej dysponowana i zmotywowana niż w poprzednim meczu. Do pewnego momentu stawiała lokalnemu wrogowi duży opór.

Manchester City miał swoje problemy w pierwszej połowie. W pewnym momencie w obiektywie kamery znalazł się Pep Guardiola, który oparł się rękoma na murku i ze znudzonym wzrokiem analizował mecz. Tak jak wyglądał menedżer tak wyglądała cała drużyna z błękitnej części Manchesteru. Niby grała na swój sposób, ale jej kreatywność kończyła się na linii pola karnego przeciwnika po zderzeniu z zagęszczoną defensywą gospodarzy. Do przerwy było 0:0.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kosmiczny mecz w Lidze Mistrzów i kontrowersje przy użyciu VAR-u?

Manchester City zwiększył siłę rażenia, kiedy na boisko wszedł z ławki rezerwowych Leroy Sane za kontuzjowanego Fernandinho. To był jeden z przełomowych momentów tego spotkania. Cierpiał Brazylijczyk, ale gra jego osieroconego zespołu nabrała rumieńców.

Po tej roszadzie personalnej została przeprowadzona kluczowa dla derbów akcja. W 54. minucie Manchester City wyszedł na prowadzenie 1:0 dzięki przebłyskowi Bernardo Silvy. Portugalczyk dostał podanie od Ilkaya Gundogana, a reszta należała do niego. Wbiegł przebojowo w pole karne, znalazł miejsce do strzału obok zbyt biernego przeciwnika i przymierzył w narożnik bramki.

W ten sposób defensywa United została rozmontowana. Gospodarze już nie mogli się tylko bronić, musieli zaatakować, a planu B nie mieli. Na to tylko czekał ten, który w dużym stopniu odmienił mecz - Leroy Sane. W 66. minucie strzelił gola na 2:0. Zmiennik dostał podanie na wolne pole od Raheema Sterlinga i pokonał płaskim uderzeniem Davida de Geę. Mógł w tej sytuacji lepiej zachować się Hiszpan, który zamiast sparować piłkę na korner, skierował ją do własnej siatki. Tak padła ostatnia bramka wieczoru na Old Trafford.

Czytaj także: Czarny piątek Polaków. Olkowski i Białkowski przeżywają spadek. Bolesna porażka drużyny Klicha

Lepsza drużyna rządzi w swoim mieście i w tabeli. Nad wiceliderem Liverpool FC ma punkt przewagi. W drodze po mistrzostwo Anglii pokonała kolejną przeszkodę.

Rozegrane na Old Trafford derby Manchesteru były 178. między United a City. Obywatele odnieśli 53. zwycięstwo. W pozostałych 73 razy wygrywał ich lokalny wróg i 73 razy był remis. Po raz siódmy w historii drużyny z Manchesteru zmierzyły się poza weekendem i w takich konfrontacjach po raz szósty z rzędu nie pozwolili się pokonać gracze City.

Manchester United - Manchester City 0:2 (0:0)
0:1 - Bernardo Silva 54'
0:2 - Leroy Sane 66'

Składy:

United: David de Gea - Ashley Young, Matteo Darmian (83' Alexis Sanchez), Chris Smalling, Victor Lindelof, Luke Shaw - Andreas Pereira (72' Romelu Lukaku), Fred, Paul Pogba - Marcus Rashford, Jesee Lingard (83' Anthony Martial).

City: Ederson - Kyle Walker, Vincent Kompany, Eymeric Laporte, Ołeksandr Zinczenko - Ilkay Gundogan (89' Danilo), Fernandinho (51' Leroy Sane), David Silva - Bernardo Silva, Sergio Aguero (89' Gabriel Jesus), Raheem Sterling.

Żółte kartki: Perreira, Shaw (United) oraz Kompany, Zinczenko (City).

Sędzia: Andre Marriner.

***

Ponownie nie popisał się Arsenal FC, którego tempo punktowania w wyścigu do Ligi Mistrzów, szczególnie w meczach wyjazdowych, spada. Kanonierzy przegrywali 0:3 z Wolverhampton Wanderers już po pierwszej połowie. Po przerwie udało im się tylko zmniejszyć rozmiar porażki na 1:3.

Wolverhampton Wanderers - Arsenal FC 3:1 (3:0)
1:0 - Ruben Neves 28'
2:0 - Matt Doherty 37'
3:0 - Diogo Jota 45'
3:1 - Sokratis Papastatopulos 80'

Składy:

Wanderers: Rui Patricio - Ryan Bennett, Conor Coady, Willy Boly - Matt Doherty, Leander Dendoncker, Ruben Neves, Joao Moutinho (90' Morgan Gibbs-White), Jonny - Raul Jimenez (82' Adama Traore), Diogo Jota (78' Ivan Cavaleiro).

Arsenal: Bernd Leno - Ainsley Maitland-Niles, Sokratis Papastatopulos, Laurent Koscielny, Nacho Monreal - Lucas Torreira (59' Matteo Guendouzi), Granit Xhaka - Henrich Mchitarjan (58' Sead Kolasinac), Mesut Oezil, Alex Iwobi (71' Edward Nketiah) - Alexandre Lacazette.

Żółte kartki: Doherty, Bennett (Wanderers) oraz Monreal, Xhaka, Torreira (Arsenal).

Sędzia: Stuart Attwell.

[multitable table=972 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (2)
avatar
mario75
25.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trudno, jesteśmy za słabi na City ale ważne że Liverpool nie będzie miał mistrza. Bardzo przyjemne odczucie! 
avatar
kolo111
25.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo City