Totolotek Puchar Polski. Piotr Stokowiec: Czeka nas święto narodowe

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Lukas Haraslin celebrujący zdobycie gola
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Lukas Haraslin celebrujący zdobycie gola

Lechia Gdańsk w czwartek ma szansę wprawić w ekstazę tysiące kibiców. W finale Totolotek Pucharu Polski zmierzy się z Jagiellonią Białystok i Piotr Stokowiec nie ma wątpliwości, dla jego drużyny i całego Gdańska będzie to prawdziwe święto narodowe.

Piłkarze Lechii Gdańsk mają szansę w czwartek wznieść pierwsze trofeum w tym bardzo dobrym dla nich sezonie. - Ten świetny sezon jest jednym rozdziałem. Chcemy sprawiać frajdę kibicom i choć nie zawsze się to udaje, dostarczamy im emocji. Te rozgrywki pokazują, że jesteśmy do tego przygotowani. Zgotowaliśmy im majówkowe święto i każdy może się pozytywnie emocjonować. My tego nie traktujemy jak utrapienia, a jak dzień na który zapracowaliśmy ciężką pracą - powiedział Piotr Stokowiec, trener Lechii.

Zespół znad morza, który na zwycięstwo w Pucharze Polski czeka od 1983 roku, do finału awansował bez choćby jednego meczu u siebie. Dwa razy musiał pokonywać zespoły z Lotto Ekstraklasy. - Formuła Pucharu Polski była taka, że nie można się było pomylić i patrzeć czy gra się u siebie czy na wyjeździe. Inne drużyny grały z zespołami z niższych lig, my z drużynami z Lotto Ekstraklasy. Liczyło się przygotowanie do meczu i nastawienie na wynik. Wygrywaliśmy i zasłużyliśmy na to, by być na takim wielkim święcie - ocenił Stokowiec.

Biletowe szaleństwo w Gdańsku przed finałem Pucharu Polski. Zobacz więcej!

Na tym etapie bardzo trudno już zaskoczyć czymkolwiek przeciwnika. - Analizujemy Jagiellonię i drużyny się znają. Dla obu zespołów to mecz o wszystko. Skupiamy się na Pucharze Polski i to jest najważniejsze. To jest finał i bym nie rozróżniał tego, czy to mecz o wszystko dla Jagiellonii czy dla Lechii. Jesteśmy tak samo zmotywowani i chcemy fajnie zakończyć ten sezon - stwierdził trener. - Jest grupa zawodników, która od dłuższego czasu leczy kontuzje - Wolski i Arak. Poza tym są drobne urazy i o wszystkim zadecydują godziny. W Jagiellonii też zawodnicy wracają po rekonwalescencji. Niech każdy wystawia najlepszy skład i niech to się w końcu zacznie i dajmy radość kibicom - dodał.

ZOBACZ WIDEO Niezdrowe emocje po meczu Lechia - Legia. "Dusan Kuciak nazwał sędziego złodziejem!"

Lechia Gdańsk i Jagiellonia Białystok zagrają w finale Totolotek Pucharu Polski na PGE Narodowym czyli tam, gdzie chcieliby się znaleźć wszyscy piłkarze grający w Polsce. - Tam są świetnie widowiska i udaje nam się fajnie promować piłkę nożną i Gdańsk. Gra na PGE Narodowym to marzenie większości zawodników i patrząc na to gdzie Lechia była w ubiegłym roku i jak się toczyły losy pucharowe, to spełnienie dla wszystkich kibiców. Jest jeszcze praca do wykonania i wszystkie siły kładziemy na to, by wygrać w finale. Jeszcze tam nie byliśmy i jesteśmy dobrze nastawieni - zauważył Piotr Stokowiec.

Bartosz Frankowski sędzią finału Totolotek Pucharu Polski. Zobacz więcej!

Czy Lechia, która w lidze prezentuje się lepiej, jest faworytem finału? - Nie chcę tego wskazywać, dla mnie faworyta nie ma, to 50 na 50. Kibice, którzy będą nam kibicować może przechylą szalę o 1 procent. Każdy chce wygrać. To rywalizacja dwóch polskich trenerów i drużyn, święto narodowe i chcemy to uczcić Nie ma u nas negatywnych emocji. Nie możemy się doczekać pierwszego gwizdka - podsumował trener Lechii Gdańsk.

Źródło artykułu: