- Rozmawiałem z klubem. Decyzja jest taka, że odchodzi - powiedział Unai Emery na konferencji prasowej po meczu Arsenal FC z Brighton and Hove Albion. Jego odejście zapowiedział już wcześniej spiker klubu.
Danny Welbeck w listopadowym meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona doznał fatalnej kontuzji - złamał kostkę w prawej nodze. Okazuje się, że było to jego ostatnie spotkanie w barwach "Kanonierów". Szefowie Arsenalu zastanawiali się nad przedłużeniem, wygasającego w czerwcu kontraktu, ale ostatecznie zdecydowali się pożegnać z 28-latkiem.
- Będzie nam brakowało jego obecności w szatni - powiedział spiker po spotkaniu. W ostatnim domowym meczu Arsenalu Welbeck w garniturze przeszedł się po murawie i pożegnał z kibicami.
ZOBACZ WIDEO: Sektor Gości 108: Marek Szkolnikowski: W TVP Sport chcemy pokazać widzom wszystko, co najważniejsze [cały odcinek]
Anglik trafił do Arsenalu z Manchesteru United w 2014 roku za 16 mln funtów. W 127 meczach zdobył 33 gole, w tym 5 w trwającym sezonie zanim doznał koszmarnej kontuzji. Już wcześniej jego sytuację obserwowały inne kluby Premier League - Newcastle, West Ham czy Everton. Piłkarz odejdzie za darmo, na zasadzie wolnego transferu.
Czytaj też: Liga Europy. Skandaliczne zachowanie kiboli Valencii. Do sieci trafiło wideo
Po meczu z Brighton z kibicami pożegnali się również odchodzący na emeryturę Petr Cech oraz Aaron Ramsey, który po 11 latach gry w Londynie odchodzi do Juventusu Turyn. Walijczyk otrzymał pamiątkę od klubu i wyraźnie nie mógł powstrzymać łez.
Tak wyglądało wzruszające pożegnanie Ramseya:
For 11 years of service, for 369 appearances, for 64 goals, for 62 assists, for those Wembley winners, for coming back from that injury to achieve what you have with us, for EVERYTHING you’ve given to this club, we just want to say…
— Arsenal FC (@Arsenal) May 5, 2019
THANK YOU, @aaronramsey! pic.twitter.com/EuU6gQ5U1q
Arsenal jedynie zremisował z Brighton 1:1, przez co ma już tylko iluzoryczne szanse na dogonienie Tottenhamu i zapewnienie sobie czwartego miejsca w Premier League. Więcej o meczu "Kanonierów" przeczytasz TUTAJ.