Wielki powrót do zdrowia Josipa Ilicicia. "Bałem się, że umrę"

Getty Images / Na zdjęciu: Josip Ilicić
Getty Images / Na zdjęciu: Josip Ilicić

Na początku sezonu nie mógł być pewien, czy z powodu problemów ze zdrowiem nie zakończy piłkarskiej kariery. - Bałem się, że umrę - wspomina. Teraz Josip Ilicić jest liderem Atalanty Bergamo, rewelacji sezonu Serie A.

W tym artykule dowiesz się o:

- Bałem się usnąć. Myślałem, że mogę się już nie obudzić. "Co, jeśli już nigdy nie zobaczę mojej rodziny?". W mojej głowie były najczarniejsze myśli. Ta o końcu kariery nie była najgorsza - przekonywał kilka miesięcy temu, gdy przeżywał najtrudniejsze chwile w życiu.

Jeszcze na początku sezonu Josip Ilicić nie mógł być pewien, czy będzie kontynuował karierę. Dziś jest liderem Atalanty Bergamo, która jest o krok do awansu do kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Bez słoweńskiego skrzydłowego drużyna z północy Włoch nawet nie mogłaby o tym marzyć.

Już poprzedni sezon był dla niego znakomity, podobnie jak dla całego zespołu. Niedoceniana drużyna Gian Piero Gasperiniego zajęła siódme miejsce na koniec rozgrywek i awansowała do eliminacji Ligi Europy. Ilicić był jej najlepszym zawodnikiem, strzelając aż 15 bramek.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Drągowski robi furorę w Serie A. Czołowy klub ligi już wyraża zainteresowanie transferem

Nic dziwnego, że po znakomitych występach we włoskiej prasie pojawiły się doniesienia, że Słoweniec może trafić do Romy, Interu czy też do Premier League. Ostatecznie został, choć trudno było się spodziewać, że drużyna może osiągnąć jeszcze lepszy wynik.

Ilicić nie spodziewał się też, że wkrótce pod znakiem zapytania stanie jego dalsza kariera, a nawet życie.

Karygodne zachowanie kibica Juventusu. Klub nie miał litości. Czytaj więcej--->>>

Zaczęło się niewinnie. W sierpniu u przygotowującego się do sezonu Słoweńca zdiagnozowano infekcję, do mediów przedostawały się doniesienia o ropieniu zęba. 30-latek trafił w ręce lekarzy, którzy wkrótce wykryli, że doszło do ostrego zapalenia węzłów chłonnych i piłkarz musi pozostać w szpitalu.

Ilicić spędził tam tydzień podłączony do kroplówki. Do dziś przekonuje, że był to najtrudniejszy moment w jego życiu. Okazało się bowiem, że infekcja może spowodować długotrwałą śpiączkę, a wspominając swojego byłego kolegę z Fiorentiny, ś.p. Davide Astoriego bał się, że podobnie jak on zaśnie i już się nie obudzi.

- Cały czas miałem w głowie śmierć Davide. Nie mogłem spać, bałem się zasnąć. Nie mogłem przecież wykluczyć, że podobna historia może przydarzyć się mnie. "A co jeśli już się nie obudzę i już nigdy nie zobaczę mojej rodziny?" - zastanawiałem się. Doprowadzało to mnie do obłędu - przekonywał jesienią ubiegłego roku.

Gdy wspominał trudne chwile w rozmowie z włoską telewizją, trudno mu było powstrzymać łzy. Miał świadomość, ile mógł stracić. - Są osoby, które po takiej infekcji zapadły w długotrwałą śpiączkę. Koniec kariery? To był szczegół. Naprawdę, po tym co się stało zrozumiałem, że futbol to tylko niewielka część mojego życia - mówił.

Choć po wyjściu ze szpitala jeszcze jakiś czas zmagał się z traumą i myślami o śmierci, dzięki najbliższej rodzinie to przezwyciężył. - Jestem dzisiaj zdecydowanie silniejszą osobą. Przezwyciężyłem naprawdę dramatyczny czas, teraz futbol to dla mnie praca - zapewniał.

I mimo że Ilicić zmienił swoje nastawienie do życia, nie zmienił się jako piłkarz. Już kilka tygodni po powrocie na boisko strzelił hat-tricka w spotkaniu z Chievo Werona, wkrótce powtórzył to w meczu z Sassuolo, a Atalanta, po nieudanym początku zaczęła marsz w górę tabeli.

Wielki problem Milanu w końcówce sezonu. Czytaj więcej--->>>

Na trzy kolejki przed końcem sezonu drużyna z północy Włoch zajmuje czwarte miejsce w tabeli i jest o krok od awansu do Ligi Mistrzów, co byłoby jedną z największych niespodzianek calcio w XXI wieku. Największą gwiazdą zespołu jest oczywiście Duvan Zapata. Niesamowity kolumbijski napastnik strzelił aż 22 gole i bije się o tytuł króla strzelców z Krzysztofem Piątkiem i Fabio Quagliarellą.

To jednak Ilicić jest najbardziej wszechstronnym zawodnikiem Atalanty, o czym świadczą statystyki: 12 bramek i 7 asyst. - Ja jestem tylko częścią całej drużyny, każdy z nas odgrywa równie ważną rolę. Z racji wieku muszę jednak brać odpowiedzialność na siebie, co lubię - zapewnia teraz słoweński pomocnik, prowadzący klub do największego sukcesu w jego historii.

Nerazzurri mają w tabeli trzy punkty przewagi nad Milanem i Romą, przed sobą także finał Pucharu Włoch z Lazio Rzym. W ostatnią niedzielę, gdy pokonali rzymian na Stadio Olimpico (3:1) udowodnili, że są faworytami zarówno do zajęcia czwartego miejsca jak i triumfu w Coppa Italia.

Dla Ilicicia to jednak sprawa drugorzędna. - To tylko moja praca. Ja cieszę się teraz każdą sekundą spędzoną z moją rodziną. Życie jest krótkie i musisz się cieszyć tymi chwilami.

Komentarze (0)