Lotto Ekstraklasa. Wisła Kraków - Korona Kielce: futbol wygrał z terrorem

Koronie Kielce nie udało się zrewanżować Wiśle Kraków za marcowe upokorzenie przy Ściegiennego 8. W drugim piątkowym meczu 35. kolejki Lotto Ekstraklasy Biała Gwiazda pokonała złocisto-krwistych po golu Marko Kolara.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
piłkarz Wisły Kraków Vullnet Basha (z prawej) i Oskar Sewerzyński (z lewej) z Korony Kielce PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Wisły Kraków Vullnet Basha (z prawej) i Oskar Sewerzyński (z lewej) z Korony Kielce
Oba zespoły są już pewne ligowego bytu, więc Maciej Stolarczyk i Gino Lettieri, o czym nawet publicznie mówią, wykorzystują ostatnie kolejki sezonu do budowy zespołu na kolejne rozgrywki. W związku z tym szansę dostają zawodnicy, którzy dotąd byli na drugim planie albo juniorzy. Trener Wisły od pierwszego gwizdka znów postawił w obronie na 15-letniego Daniela Hoyo-Kowalskiego i 18-letniego Marcina Grabowskiego.

Opiekun Korony natomiast zrezygnował już z Matthias Hamrol i Elia Soriano, którzy nie przedłużą kontraktów z klubem. Pierwszego już od poprzedniego meczu w bramce zastępuje 19-letni Paweł Sokół, a w piątek do drugiej linii wskoczył 17-letni Oskar Sewerzyński, dla którego był to premierowy występ od pierwszego gwizdka.

Młodziutki pomocnik Korony wybiegł na boisko jednak mocno przemotywowany. W 6. minucie brutalnie potraktował w środku pola Sławomira Peszkę, a pięć minut później wyciął równo z trawą Vukana Savicevicia. Sędzia Daniel Stefański nie raczył upomnieć nastolatka żółtą kartką, ale dwie długie przerwy w grze spowodowane urazami wiślaków pozwoliły nieco ochłonąć wychowankowi Korony.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" odc. 10: Legia i Lechia nie chcą mistrzostwa? [cały odcinek]

Czytaj również -> Aleksandar Vuković pozostanie trenerem Legii Warszawa

Postawa Sewerzyńskiego w pierwszym kwadransie była odzwierciedleniem planu trenera Lettieriego na zneutralizowanie Wisły. Goście starali się dusić akcje gospodarzy w zarodku, nawet jeśli musieli robić to faulem. Pierwszą ofiarą został Sławomir Peszko, który po wejściu Ognjena Gnjaticia doznał urazu stopy i nie był w stanie kontynuować gry.

Kielczanie za wszelką cenę chcieli zrewanżować się Wiśle za lanie, które krakowianie spuścili im 9 marca w Kielcach (2:6), i nie przebierali w środkach. Sterroryzowani przez gości gospodarze nie potrafili zaprowadzić na boisku ładu i porządku. W pierwszej połowie nie udało im się przejąć kontroli nad spotkaniem nawet na chwilę, więc plan Korony się sprawdził. Wytrącana z rytmu Wisła nie potrafiła zagrozić bramce Sokoła, a nieprzystosowani do takiego stylu gry krakowianie nie potrafili odpowiedzieć rywalom tym samym.

Z chaosu narzuconego przez Koronę w pierwszej połowie nie wyłoniło się nic. Skupieni na destrukcji goście też nie stworzyli sobie ani jednej okazji podbramkowej, ale ostrzeliwali bramkę Wisły z dystansu. W 4. minucie Wato Arweladze ostemplował poprzeczkę, w 43. minucie Mateusz Lis w dobrym stylu obronił uderzenie Ivana Marqueza, a chwilę później golkiper Białej Gwiazdy nie dał się pokonać Arweladzemu.

Po zmianie stron Wisła nadal miała problem z podyktowaniem Koronie swoich warunków gry, ale uśmiechnęło się do niej szczęście. W 56. minucie po centrze z rzutu rożnego Lukas Klemenz uprzedził przy piłce Sokoła, który znokautował obrońcę Wisły, więc sędzia Stefański po zapoznaniu się z powtórką wideo wskazał na "wapno". Rzut karny pewnym strzałem na gola zamienił Marko Kolar i było to pierwsze celne uderzenie gospodarzy w tym spotkaniu.

Czytaj również -> Wisła Kraków nie może znaleźć inwestora

Zmuszona do odrabiania strat Korona powinna przeprogramować się z destrukcji na kreację, ale nie było jej na to stać. Okazało się, że zbudowanie czegokolwiek na boisku jest o wiele trudniejsze, niż jedynie przeszkadzanie rywalom. Po przerwie goście oddali tylko jeden, niecelny w dodatku strzał z obrębu pola karnego Wisły. Jeśli już trafiali z dystansu w światło bramki Lisa, to tak, by golkiper Białej Gwiazdy efektowną robinsonadą podwyższył sobie notę. Piłkę meczową w 92. minucie miał Ivan Jukić, ale z 11 metrów uderzył wysoko nad bramką Wisł.

A krakowianom objęcie prowadzenia dodało wiatru w żagle i zaczęli sobie radzić z agresją rywali, konstruując coraz groźniejsze akcje. Przy kilku z nich goście tylko patrzyli, jak piłka krąży między wiślakami, ale w decydujących momentach Maciej Śliwa czy Krzysztof Drzazga nie potrafili uderzyć czysto trafić w piłkę i Sokół nie musiał interweniować.

Jeśli mecz Wisła - Korona miał być dla Stolarczyka i Lettieriego kolejną sesją przeglądu zaplecza przed nowym sezonem, to zdecydowanie lepiej wypadli wiślacy. Hoyo-Kowalski zaliczył kolejny więcej niż poprawny występ, Grabowski niczym nie zawinił, a Śliwa pokazał kilka interesujących zagrań. Sewerzyński natomiast zostanie zapamiętany tylko przez brutalną grę i fakt, że przy jednym z ataków na piłkę doznał urazu. Z kolei Sokół popełnił jeden błąd, ale kosztujący Koronę porażkę.

Wisła Kraków - Korona Kielce 1:0 (0:0)
1:0 - Kolar (k.) 59'

Wisła: Mateusz Lis - Rafał Pietrzak, Daniel Hoyo-Kowalski, Lukas Klemenz, Marcin Grabowski - Vullnet Basha, Vukan Savicević - Sławomir Peszko (13' Maciej Śliwa), Krzysztof Drzazga (89' Aleksander Buksa), Marko Kolar - Paweł Brożek (75' Patryk Plewka).

Korona: Paweł Sokół - Bartosz Rymaniak, Piotr Malarczyk, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Ognjen Gnjatić, Jakub Żubrowski, Oskar Sewerzyński (55' Ivan Jukić) - Marcin Cebula, Wato Arweladze (76' Oktawian Skrzecz) - Felicio Brown Forbes (52' Elia Soriano).

Żółte kartki: Pietrzak, Savicević (Wisła) oraz Gnjatić, Marquez, Rymaniak, Sokół, Żubrowski (Korona).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 11 144.

Czy Wisła Kraków wygra grupę spadkową?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×