Mało który piłkarz tak mi imponuje jak Michał Kucharczyk. Wycisnął 100 procent z kariery, podczas gdy większość piłkarzy nie wyciska nawet 50. Pokonał ograniczenia, utrzymał się na ligowym topie i przeszedł drogę od niechęci kibiców przez "love-hate relationship" aż do "prawie ikony" Legii Warszawa.
Gdy wiele lat temu rozmawiałem z Dariuszem Dziekanowskim, określił tego zawodnika idealnie. "On jest świetny, kiedy ma jedną opcję, ale gdy ma już dwie, gubi się".
To była kwintesencja "Kuchego". Ojciec jednego z zawodników Legii dołożył do pieca. "Gdyby nie było Żylety, Kucharczyk wbiegłby na Torwar". Warszawiakom tłumaczyć nie trzeba, tym spoza wyjaśnię, że za jedną z trybun, tzw. "Żyletą" jest ulica, a za ulicą właśnie hala Torwar.
Prawda jest taka, że w tamtych czasach przeciwko sprzedaży Kucharczyka chętniej niż kibice protestowaliby ekolodzy, ci od wycinki Puszczy Białowieskiej. Ale wiele lat minęło i "Kuchy" powoli przeistaczał się w "Kuchego Kinga".
[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa": Izabela Kruk broni Szymańskiego. "Media źle go zrozumiały. Ta wypowiedź wynikała z szacunku"
[/color]
Zawsze miał świetną mentalność i rzadko spotykany ciąg na bramkę. Gdy nie szło, porywał drużynę do ataku, strzelał w decydujących momentach. Jego dorobek w Legii może nie jest imponujący ale jak na warunki Lotto Ekstraklasy jest naprawdę dobry. 349 meczów, 71 bramek, 58 asyst. Bez Kucharczyka, jego asyst i bramek, nie byłoby drużyny w Lidze Mistrzów. Ale to, co miał najlepszego, nie dało się zdefiniować za pomocą liczb. To niesamowita mentalność, wola walki.
To właśnie to wszystko co sprawiło, że zacząłem go bardzo doceniać. Patrząc wokół na marnowane talenty, czy to przez błędy trenerów czy to przez lenistwo, trudno było nie docenić człowieka, który doszedł do wszystkiego ciężką pracą.
Z czasem tez widać było, jak się rozwijał. Z gry widać, że poświęca wiele czasu na rozwój osobisty. Ostatnie dwa sezony to coraz więcej wymyślnych zwodów, gry kombinacyjnej. Kucharczyk osiągnął poziom, który dla wielu piłkarzy byłby spełnieniem marzeń a on się cały czas rozwijał, czasem przekraczając swoje własne bariery.
Z czasem nauczyłem się szanować tego zawodnika, gdy więc usłyszałem Aleksandara Vukovicia, faceta, którego bardzo szanuję za podejście do życia i futbolu, o "upadających mitach", trudno mi było uwierzyć. Kucharczyk moim zdaniem byłby ostatnim zawodnikiem, który odpuszcza.
W tej chwili myślę, że to Vuković popełnia błąd. Choćby przez ustawienie na boisku. Nie można wymagać nieustającej walki od drużyny, jeśli wpuszcza się na boisko Domagoja Antolicia i Kaspera Hamalainena. Pierwszy to zawodnik, który operuje blisko środka boiska, ale jest słaby w defensywie oraz w ofensywie. Taki pomocnik starego typu, dobry technicznie, potrafiący wyprowadzić akcję, ale niewiele więcej. To typowy zawodnik z ligi szóstek. Idealny na małe boisko. Z kolei "Hama" jest bardzo przydatny w roli jokera, świetny technicznie i kreatywny zawodnik, ale też "mało energetyczny".
Gdyby do tego dorzucić Carlitosa, który jest na nasze warunki wybitny z przodu, ale niezbyt mocny na swojej połowie, mamy gotowy problem. Taka drużyna na dłuższą metę sobie nie poradzi fizycznie.
ZOBACZ: Vuković bluzga na konferencji i zapowiada czystkę w Legii
Czas pokaże kto miał rację w tym sporze. Kto poznał Vukovicia, ten wie, że chce on dobrze dla klubu, nie ma tu wątpliwości. Tylko czy nie doszło do "tragicznej" pomyłki?
Nie chciałbym nadużywać słownictwa i pisać, że Kucharczyk jest legendą Legii. Legendy to Kazimierz Deyna czy Lucjan Brychczy i kilkunastu innych. Ale na pewno Kucharczyk był symbolem drużyny w jej drugim najlepszym okresie w historii i trzeba to docenić.
ZOBACZ: Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem
Bez niego nie będzie tak samo i myślę, że nie raz trener w trudnym momencie odwróci się w kierunku ławki rezerwowych, by próżno szukać go wzrokiem.