Mistrzostwa świata U-20. Zobacz przepiękną bramkę Jakuba Bednarczyka. "Mam nadzieję, że będzie się o niej mówiło"

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: radość Jakuba Bednarczyka (z numerem 11)
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: radość Jakuba Bednarczyka (z numerem 11)

108 minut czekała reprezentacja Polski do lat 20 na pierwszą bramkę na mistrzostwach świata. A gdy już padła, zbieraliśmy szczękę z podłogi. Trafienie Jakuba Bednarczyka otworzyło wynik w wygranym 5:0 meczu z Tahiti.

18. minuta, dośrodkowanie z rzutu rożnego w pole karne, wybita piłka trafia pod nogi Bednarczyka, który na 25. metrze przyjmuje sobie piłkę na klatkę piersiową i uderza prosto w okienko. Kibice na Stadionie Miejskim w Łodzi łapią się za głowy z wrażenia. Tak wyglądało premierowe trafienie dla Polski na mundialu.

- Jeszcze nie wiem, czy to bramka turnieju. Mam nadzieję, że się będzie o niej mówiło. To coś, co na pewno mnie cieszy, ale ja bardziej gram dla drużyny, żeby ta była szczęśliwa, razem z kibicami - przyznał Jakub Bednarczyk, który w chwili, gdy rozmawiał z dziennikarzami, jeszcze tej bramki w telewizji nie widział. - Muszę zobaczyć na spokojnie w autokarze. Od czasu do czasu trenuję takie strzały na treningach. Jak ładnie się trafi, to się cieszę, jak nie - próbuję dalej. Bardzo się cieszę, że wyszło - powiedział.

Takie zwycięstwo pozwoliło choć na chwilę oddalić wszystkie niepokojące myśli, które pojawiły się po porażce z reprezentacją Kolumbii. Teraz przed młodymi polskimi piłkarzami drugi z rzędu mecz o wszystko, tym razem z Senegalem.

- Dzięki temu może być trochę mniej nerwowo. Wiemy, czego chcemy i pracujemy całą drużyną na ten wynik i ewentualny sukces. Nie oglądaliśmy meczu rywali, bo skupialiśmy się na sobie. Jedynie sprawdziliśmy że Senegal to wygrał - oznajmił Bednarczyk - Czy stać nas na zwycięstwo? Zdecydowanie tak. Czy będziemy przygotowani na sto procent? Na pewno tak. Co pokażemy na boisku, to inna sprawa, ale jestem optymistą. Na pewno będzie walka - zapowiedział.

Czytaj też: Jacek Magiera: Na odprawie mówiłem, że pięć bramek to minimum

Ofensywna gra do przodu podobała się kibicom, którzy po raz kolejny żywiołowym dopingiem przez cały mecz wspierali reprezentację Polski. Mecz z Tahiti w Łodzi oglądało z trybun blisko 15 900 widzów.

- Jak się gra, rzeczywiście skupiamy się tylko na tym, co jest na boisku. Ale w tunelu, czy gdy piłka jest poza boiskiem, to wsparcie naprawdę czuć. To buduje pewność siebie. Coś pięknego. Właśnie dlatego zacząłem grać w piłkę jako mały Kuba. Cieszę się, że otworzyłem spotkanie bramką, bo dzięki temu drużynie też było dużo łatwiej - podkreślił obrońca FC St. Pauli.

[color=black]ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sukcesy Roberta Lewandowskiego przechodzą bez echa. Czas na nowe wyzwania?

[/color]

Tahitańczycy nie odpuszczali do samego końca. Nawet gdy przegrywali 0:4 czy 0:5 nie odstawiali nóg i kilkoma ostrymi wejściami uprzykrzali życie reprezentantom Polski. - Ale to jest piłka. To po prostu jest ryzyko zawodowe. Jak się z tym ma problem, to znaczy, że zły zawód się wybrało - odpowiedział Bednarczyk.

Zobacz tabelę grupy A

Po dwóch kolejkach w tabeli grupy A przewodzi Senegal z sześcioma punktami, a Polska i Kolumbia mają po trzy oczka. W ostatniej kolejce rozgrywanej równolegle Polacy zagrają z liderami grupy, zaś Kolumbijczycy zmierzą się z Tahiti. Istnieje szansa, że z tej grupy wyjdą do fazy pucharowej trzy zespoły, ale stanie się to wówczas, gdy ekipa na trzecim miejscu będzie jedną z czterech z najlepszym bilansem na tej pozycji spośród wszystkich uczestników turnieju.

Źródło artykułu: