Polacy bezbramkowo zremisowali z Senegalem (czytaj więcej o meczu), co sprawiło, że pozostali na trzecim miejscu w grupie A, ale dzięki czterem zdobytym punktom znajdą się w gronie czterech drużyn z najlepszym bilansem z tych pozycji, które awansują do 1/8 finału.
- Mieliśmy dobrze bronić, asekurować, odbierać piłki i starać się grać do przodu. Wiedzieliśmy, że zero z tyłu pozwoli nam grać dalej na tym turnieju. A nie było łatwo, bo dziewięciu zawodników z Senegalu cały czas było na swojej połowie, bardzo dobrze zamykali linię podania. My starliśmy się grać podaniem krosowm do skrzydłowego. Kilka akcji powiodło się w I połowie. Były dobre okazje Szoty i Bednarczyka - wyliczał trener Magiera.
- W drugiej połowie trener obniżył ustawienie zespołu, tych podań było mniej, bo było mniej miejsca. Próbowaliśmy ożywić nasze skrzydła, by strzelić gola. Ale był taki moment, że nie chcieliśmy się nadziać na kontrę, która groziła stratą punktów, a tak mamy awans i się cieszymy - podsumował selekcjoner reprezentacji Polski U-20.
Choć nie udało się pokonać Senegalu, dało się zaobserwować, że Biało-Czerwoni na boisku czuli się coraz pewniej, zwłaszcza względem pierwszego spotkania mundialu z reprezentacją Kolumbii.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Tomasz Frankowski europarlamentarzystą. "Ma cechy, których politykom brakuje"
- Nie tylko mam takie wrażenie, ale to widać, bo tak jest - powiedział Magiera - Każdy mecz dla nas to możliwość zagrania lepiej, bo jesteśmy coraz bardziej zgrani. Chłopaki coraz więcej ze sobą przebywają. Grają lepiej i z tego możemy się cieszyć. Wiele było sytuacji, że piłkarze wymieniali między sobą podania. Był ruch pt. "pokazuję gdzie pobiegnę i gdzie chcę dostać piłkę". Ja nie mam nic przeciwko, żeby tak było dalej - dodał.
Inna sprawa, że zdecydowanie trudniej było się przepchnąć i skonstruować skuteczną akcję pod bramką drużyny z Afryki. Stąd przede wszystkim skupienie na tym, by gola nie stracić.
- Zwracaliśmy uwagę w przerwie na ruchliwość, że powinna być większa, ale patrzyliśmy też na to, jak grał Senegal. Oni też mieli swój cel. Zamykali dobrze środek boiska. Nasze próby gry w tej strefie nie przyniosły nam korzyści. Poza tym wiedzieliśmy, że świetnie grają z kontry. Widzieliśmy, jak grała Kolumbia z Senegalem - dała się zaskoczyć przez złe zagrania przez środek boiska. Swoimi zachowaniami chcieliśmy doprowadzić do tego, by nie dać się skontrować. Zabrakło dogrania czy decyzji o strzale - tłumaczył Magiera.
Tych strzałów reprezentacja Polski oddała łącznie pięć w całym meczu. O jeden mniej niż Senegal. Czy można było pokusić się o więcej prób z dystansu?
- Nie mieliśmy aż tylu okazji, by przedostać się na 20.-18. metr przed bramką. Uderzenie Janka Sobocińskiego z 50 metrów rzadko kiedy zaskoczy. Tam było miejsce, ale piłka znajdowała się bardzo daleko od bramki. Ale kiedy te uderzenia mogły być bardziej precyzyjne, trzeba było podejść bliżej. Miał szansę Bednarczyk Zylla mógł pokusić się o strzał. Brakowało tego, aby po 2-3 podaniach na połowie przeciwnika uderzyć na bramkę. Dlaczego? Bo cały czas 2-3 piłkarzy Senegalu zamykało linię podania. Senegalowi remis dawał pierwsze miejsce w grupie. Też się nie odkryli - zakończył trener Biało-Czerwonych.
Teraz Polacy czekają na wyłonienie terminu i miejsca meczu 1/8 finału. Pewne jest to, że spotkanie rozegrają w niedzielę w Gdyni lub w poniedziałek w Lublinie. W piątek kadra najprawdopodobniej jeszcze zostanie w Łodzi na odnowie biologicznej.