W sobotę 1 czerwca Liverpool FC zmierzy się z Tottenhamem Hotspur w finale Ligi Mistrzów. "The Reds" nie zagraliby na Wanda Metropolitano w Madrycie, gdyby nie genialny mecz w półfinałowym rewanżu z Barceloną. Katalończycy mieli trzybramkową zaliczkę z pierwszego starcia, ale na Anfield przegrali 0:4 i to Brytyjczycy awansowali do finału.
Kamil Stoch: Nie wierzyłem w Liverpool i wyeliminowanie Barcelony >>
Wszystkich zastanawia, co takiego zrobił Juergen Klopp, że natchnął swoich piłkarzy do perfekcyjnej gry. Niemiec przyznał w portalu Sport1.de, że na odprawie postawił na szczerość.
- W takich sytuacjach staram się mówić prawdę. Prawda była taka, że odrobienie strat było niemożliwe, ale że chodziło o nas, to mieliśmy szansę. To powiedziałem swoim zawodnikom. Potem wszystkie założenia przenieśli na boisko jeden do jednego. Pokazali, że mają wielki potencjał i rewelacyjną jakość. Gdyby mój zespół nie potrafił świetnie grać w piłkę, to nie przekonałbym go, że możemy pokonać Barcelonę - tłumaczy Klopp.
W rewanżu z Barcą najważniejsze były pierwsze minuty. Szkoleniowiec Liverpoolu szybko zdał sobie sprawę, że jego zawodników stać na cud.
Juergen Klopp: Nigdy nie miałem lepszej drużyny >>
- To, co wtedy się wydarzyło, było pięknem futbolu. Kiedy zaczął się mecz zobaczyłem stado wilków, które nic nie jadły przez osiem tygodni. Grali jak szaleńcy. Było jasne, że dobrze zaczęliśmy i musieliśmy to wykorzystać - dodaje.
Finał Ligi Mistrzów odbędzie się w sobotę, 1 czerwca. Początek meczu o godzinie 21.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone