- Nie chcę grać z latającymi F16 nad moją głową. Mam nadzieję, że Palestyńczycy przyjdą na te trybuny i nas wesprą - powiedział Andreas Herzog przed wyjazdowym meczem Austrii z Izraelem w październiku 2001 roku, którego stawką był awans do baraży o mistrzostwa świata 2002.
Napisać, że to rozpętało burzę, to nic. Kapitan Austriaków i tak był już na cenzurowanym, po tym jak w pierwszym spotkaniu strzelił zwycięskiego gola (2:1) z rzutu karnego. U izraelskich kibiców miał więc zupełnie przechlapane, ale gwizdy w ogóle go nie przejęły. To właśnie on w doliczonym czasie huknął z rzutu wolnego na "zwycięskie" 1:1.
Od nienawiści do uwielbienia
Minęło kilkanaście lat i w sierpniu 2018 roku Herzog wszedł do paszczy lwa, czyli został selekcjonerem reprezentacji, którą kiedyś pozbawił awansu na upragnioną imprezę. Nie trudno się domyślić, że wzbudziło to wielkie kontrowersje. - To wróg Izraela, ludzie tutaj go nienawidzą! Osoba, która go wyznaczyła na to stanowisko, musi pilnie spotkać się z psychiatrą! - grzmiał legendarny Eyal Berković, były piłkarz m.in. Celtiku Glasgow i Manchesteru City.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Piątek sugeruje Brzęczkowi zmianę ustawienia. "Mam nadzieję, że w końcu zagramy na dwóch napastników"
- Rzeczywiście, kiedy tu przybył, kibice mówili, że to zły wybór. Dlaczego? Po prostu nie daje się drużyny narodowej osobie, której się nie lubi. Właśnie z tego powodu ludzie cały czas podkreślali, że to duży błąd, ale teraz Izrael gra dobry futbol i ma niezłe wyniki, więc mają o nim dobrą opinię - mówi WP SportoweFakty Ori Cooper, miejscowy ekspert telewizyjny oraz publicysta gazety "Yedioth Ahronoth" i portalu ynet.co.il.
Czytaj więcej: "Zahavi daje nam dużą jakość, ale musicie też uważać na dwóch innych piłkarzy" - Ori Cooper o reprezentacji Izraela
Herzog zaczął pracę z reprezentacją Izraela od porażek z Albanią (0:1) i Irlandią Północną (0:3). Były to jednak złe miłego początki, bo później przegrał już tylko raz [na koniec rywalizacji w UEFA Lidze Narodów ze Szkocją (2:3) - przyp. red.]. Z pozostałych 6 meczów wygrał 5. Eliminacje Euro 2020 rozpoczął zaś remisem ze Słowenią (1:1), a następnie jego podopieczni niespodziewanie ograli Austrię (4:2) i rozbili Łotyszy (3:0). To najlepszy start od kilkunastu lat.
Legenda niezainteresowana pracą
Austriak jest jedną z futbolowych legend we własnym kraju. Dwukrotnie był mistrzem z Rapidem Wiedeń, później wygrywał niemiecką Bundesligę z Werderem Brema. Przez sezon występował też w Bayernie Monachium, gdzie zdobył Puchar UEFA, choć tam akurat najbardziej zapamiętano go z ekscesu z Oliverem Kahnem podczas jednego z meczów (niemiecki bramkarz ze złością wypchnął go z pola karnego, a ten w odpowiedzi odwrócił się i znacząco popukał w czoło - przyp. red.).
Herzog był uczestnikiem dwóch mundiali (1990, 1998), nikt inny nie zagrał więcej razy w reprezentacji (103 występy). Nic więc dziwnego, że jego nazwisko kilkukrotnie wymieniano wśród kandydatów do pracy z kadrą. Nigdy jednak do tego nie doszło. Po pierwszych spotkaniach el. ME 2020 (a szczególnie wygranej Izraela z Austrią) tamtejsi kibice oraz media zaczęli jednak poważnie naciskać na federację, by ta zatrudniła go w najbliższej przyszłości.
- To zwycięstwo w naszym ostatnim meczu było dla mnie czymś szalonym. Nie miałem jednak żadnego pragnienia zemsty, za dużo było tego aspektu w austriackich mediach. A pytanie o prowadzenie tamtejszej kadry jest dla mnie nieistotne, wręcz nieciekawe. Jestem teraz trenerem Izraela i jestem wdzięczny za szansą, którą tu dostałem. Chciałbym poprawić reputację tutejszej piłki. To nie jest łatwe zadanie, a wręcz moje największe wyzwanie. Zrobiliśmy już trochę, ale chcemy iść dalej do przodu - skomentował 50-latek w niedawnej rozmowie z "Die Welt".
Czytaj także: Do Europy z Azji przez Oceanię - szalona droga reprezentacji Izraela
Mecz eliminacji Euro 2020 Polska - Izrael odbędzie się w poniedziałek, 10 czerwca. Początek zaplanowano na godz. 20:45.