Bibras Natcho jest kapitanem Izraela już od ponad roku, ale nadal ma w kraju wielu przeciwników. Bezpośrednim źródłem konfliktu o powierzenie tej zaszczytnej funkcji muzułmaninowi nie jest jego wyznanie, lecz wynikające z niego przekonania - 32-latek konsekwentnie odmawia śpiewania hymnu Izraela.
Eyal Berković, jeden z najlepszych izraelskich piłkarzy w historii, 78-krotny reprezentant kraju, uważa, że Natcho nie jest godzien noszenia opaski. - Kapitan reprezentacji musi śpiewać hymn. Ktoś, kto tego odmawia, nie zasługuje na bycie nim - grzmi były gwiazdor Celticu Glasgow i Manchesteru City, który prowadzi w mediach kampanię przeciw pomocnikowi Olimpiakosu Pireus. - To reprezentacja Izraela, a nie żydów - odpowiada mu Eran Zahavi, którego Natcho zastąpił w roli kapitana drużyny narodowej.
- Kraj i drużyna narodowa są dla mnie ważne, ale jestem muzułmaninem, więc nie mogę śpiewać hymnu. Nie mogę śpiewać hymnu, nie utożsamiając się z nim - tłumaczy piłkarz, dodając: - Kiedy byłem małym dzieckiem, śpiewałem, bo nie rozumiałem znaczenia słów. Odkąd wiem, co znaczy "Nefesz jehudi homija/Erec cijon wijruszalajim" (Serce żydowskie żywo bije/W kraju Syjonu i Jerozolimy"), nie śpiewam. To dyskryminujące słowa.
Kapitan z mniejszości
Muzułmanie stanowią dziś 17,8 proc. ludności Izraela (wobec 74,2 proc. wyznawców Judaizmu - stan na początek 2019 roku). Natcho nie jest, jak większość z nich, Arabem, tylko Czerkiesem - jednym z ok. siedmiu tysięcy żyjących w Izraelu przedstawicieli grupy etnicznej wywodzącej się z północno-zachodniego Kaukazu.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Jerzy Brzęczek z uznaniem o Izraelczykach. "Są świetnie wyszkoleni technicznie"
Przodkowie Natcho żyli nad Morzem Czarnym do połowy XIX wieku, kiedy padli ofiarą czystek etnicznych ze strony Imperium Rosyjskiego. Ci, którzy przeżyli, zostali deportowani, w zdecydowanej większości do Imperium Osmańskiego. Następnie, na fali wielkiej emigracji, rozproszyli się po całym świecie, ale dziś najwięcej Czerkiesów mieszka w Turcji (1 mln), Rosji (700 tys.) i na Bliskim Wschodzie (200 tys.). W Izraelu mniejszość żyje dziś przede wszystkim w Kfar Kamie, z której pochodzi Natcho, i Rehaniyi - to niewielkie, liczące po kilka tysięcy mieszkańców miejscowości.
Czytaj również -> Eran Zahavi poluje na rekord Roberta Lewandowskiego
W starciu z o wiele liczniejszą carską armią Czerkiesi byli bez szans, ale mieli opinię odważnych, wiernych i przede wszystkim dobrze wyszkolonych żołnierzy, dlatego w Imperium Osmańskim stanęli na straży granic, dzięki czemu szybko zasymilowali się z otoczeniem. Przez dekady nie stracili cech, z których słynęli i do dziś są na służbie. Stanowią osobistą gwardię króla Jordanii i, w przeciwieństwie do arabskich muzułmanów mieszkających w Izraelu, służą w Siłach Obronnych Izraela (IDF).
Marzenie ojca
W IDF był między innymi ojciec Natcho, Akram. Przed laty jego stosunek do armii sprawił, że nastoletni Bibras nie przeniósł się z Hapoelu Tel-Awiw do Ajaksu Amsterdam. - Holendrzy mieli do mojego ojca tylko jedną prośbę - chcieli, bym podpisał prośbę o zwolnienie ze służby wojskowej. Ojciec odmówił, bo sam był żołnierzem. Rozumiem go. Dla Czerkiesów lojalność jest najważniejsza. Król Jordanii ufa tylko nam - mówi z dumą piłkarz.
Natcho zadebiutował w roli kapitana Izraela we wrześniu 2015 roku, kiedy w trakcie meczu el. Euro 2016 z Andorą opaskę przekazał mu, na polecenie selekcjonera Eliego Guttmana, Tal Ben Haim. Stałym kapitanem został natomiast w marcu ubiegłego roku - niemal dokładnie w dziesiątą rocznicę śmierci ojca. Mianował go nim Alon Hazan, asystent Andreasa Herzoga, który opiekował się zespołem do czasu zatrudnienia Austriaka, ale ten nie zmienił tej decyzji. Natcho zatrzymał opaskę nawet po powrocie do drużyny narodowej Zahaviego, który kilka miesięcy wcześniej zrezygnował z gry w reprezentacji.
- To dla mnie wielki zaszczyt i jedno z życzeń mojego ojca. Zawsze wiedziałem, czego ode mnie chce. Miał na mnie olbrzymi wpływ. Powtarzał, że zawsze muszę być liderem, a nie tylko jednym z wielu. Był dumny, kiedy zostawałem kapitanem w kolejnych zespołach, a teraz spełniłem jego największe marzenie - mówił Natcho, dodając: - Moja rola w drużynie narodowej jest też bardzo ważna dla naszej społeczności. Zawsze czułem wsparcie krajan i wiem, że dla nich to też była ważna chwila. Wiem, że są ze mnie dumni.
Rozbili szklany sufit
Natcho nie jest jedynym muzułmaninem w reprezentacji Izraela. Oprócz niego islam wyznają też inni liderzy zespołu Herzoga: obrońca Taleb Tawatha z Eintrachtu Frankfurt, pomocnik Beram Kayal z Brighton Hove and Albion i napastnik Dia Saba z Guangzhou M&F. Muzułmanami są też Loai Taha, Ayid Habshi i Hatem Abd Elhamed.
- Nie wiem, co myślą oni, ale to oczywiste, że dzieje się historia. Szklany sufit został rozbity i jestem przekonany o tym, że każdy, kto wierzy w pokojową koegzystencję różnych kultur i religii, cieszy się z tego. Bez względu na to, czy jest żydem, muzułmaninem czy chrześcijaninem. W reprezentacji Izraela jesteśmy zjednoczoną grupą - nie ma podziałów na tle religijnym - przekonuje Natcho.
Czytaj również -> Andreas Herzog - w paszczy lwa
W poniedziałek 32-latek wyprowadzi reprezentację Izraela na murawę Stadionu Narodowego w Warszawie, ale hymnu śpiewać nie zamierza: - Nie jestem żydem, więc dlaczego mam śpiewać o żydowskim sercu? Mój ojciec służył na granicy przez trzydzieści lat i zrobił dla Izraela więcej niż wiele używających wzniosłych słów osób w kraju. W Izraelu mieszkają nie tylko żydzi i wszyscy muszą to zaakceptować.
Mecz 4. kolejki el. Euro 2020 Polska - Izrael rozpocznie się o godz. 20:45.