Po trzech kolejkach kwalifikacji Biało-Czerwoni mają na koncie komplet punktów, a ich bilans bramkowy to 4:0, ale gra drużyny narodowej jest daleka od oczekiwań. Jerzy Brzęczek broni się, że najważniejszy jest wynik, ale z drugiej strony ma świadomość tego, że jego zespół w Skopje zaprezentował się bardzo słabo.
- Jako były środkowy pomocnik, który kreował grę zwracam uwagę na styl, ale najważniejsze są wyniki. Zdaję sobie sprawę, że w meczu z Macedonią nie wszystko funkcjonowało tak, jak chcieliśmy - przyznał w niedzielę selekcjoner. Więcej o tym TUTAJ.
W Macedonii o sukcesie Polski zadecydowała zmiana ustawienia, na którą Brzęczek zdecydował się w przerwie. W Skopje już po pierwszej połowie ściągnął z boiska Przemysława Frankowskiego wprowadzając w jego miejsce Krzysztofa Piątka - "Il Pistolero" dołączył w ataku do osamotnionego wcześniej Roberta Lewandowskiego, a na prawe skrzydło w miejsce Frankowskiego przesunięty został Piotr Zieliński.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Grosicki optymistą po meczu. "Zespół buduje się od defensywy, a my kolejny raz nie straciliśmy gola"
Czytaj również -> Lewandowski odcięty od podań
Z Izraelem Brzęczek nie popełni błędu z piątku i postawi na dwóch napastników już od pierwszego gwizdka. Klasyczną "9" będzie Piątek, a Lewandowski będzie operował za jego plecami, łącząc linie pomocy i ataku. Biało-Czerwoni grali tak już w październiku z Portugalią w Lidze Narodów (2:3) i w marcu z Łotwą (2:0). To rozsądne rozwiązanie, o które po meczu z Macedonią apelował sam Piątek. Więcej o tym TUTAJ. Napastnik Milanu to w tej chwili najskuteczniejszy zawodnik kadry - za kadencji Brzęczka strzelił trzy gole, więc grzechem selekcjonera byłoby, gdyby nadal nie korzystał z jego formy w większym wymiarze czasowym.
W Skopje Biało-Czerwoni mieli atakować głównie bocznymi sektorami. Zamysł może był słuszny, ale selekcjoner postawił na niewłaściwych wykonawców albo niewłaściwie umiejscowił ich na boisku, przez co nie wykorzystał ich atutów. Frankowski i Tomasz Kędziora na prawej stronie zawiedli, a współpraca grającego z przymusu na lewej obronie Bartosza Bereszyńskiego z Kamilem Grosickim też była daleka od oczekiwań. Na dodatek w pierwszej połowie adresatem dośrodkowań miał być tylko pilnowany przez trzech środkowych obrońców Macedonii Lewandowski.
Dlatego na mecz z Izraelem selekcjoner nie tylko dołoży do Lewandowskiego Piątka, ale też całkowicie przemebluje skrzydła. Bereszyński jest uniwersalny, ale grając na lewej stronie, traci swoje walory ofensywne, więc wróci na prawą obronę, a jego miejsce na lewej flance zajmie , dla którego będzie to premierowy występ od pierwszego gwizdka za kadencji Brzęczka. Obaj świetnie czują się w fazie ataku.
Czytaj również -> El. Euro 2020, czyli szklanka jest w połowie pełna
Przed Bereszyńskim wystąpi Grosicki, a lewym pomocnikiem będzie Zieliński. Tym samym selekcjoner uniknie kolejnego błędu, jakim było ustawienie zawodnika Napoli w roli "10". Zieliński nie będzie jednak klasycznym skrzydłowym, lecz - i to kolejna mądra decyzja Brzęczka - zagra tak jak gra w drużynie klubowej: schodząc do środka, będzie wspomagał Mateusza Klicha i Grzegorza Krychowiaka, odsłaniając skrzydło dla ofensywnie usposobionego Rybusa.
Wszystkie korekty, których dokona Brzęczek w wyjściowym składzie Biało-Czerwonych na mecz z Izraelem mają usprawnić kreowanie gry. Teraz odpowiedzialnych za to będzie czterech grających bliżej siebie zawodników: Klich, Krychowiak, Lewandowski i Zieliński.
Przypuszczalny skład reprezentacji Polski na mecz z Izraelem:
Łukasz Fabiański - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus - Kamil Grosicki, Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Piotr Zieliński - Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek.