Bartosz Kapustka jedzie na ME U-21 w nietypowej roli

Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka
Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Bartosz Kapustka

Po Euro 2016 wierzyliśmy w eksplozję formy Bartosza Kapustki. Eksplozja nastąpiła, ale nie taka, na jaką piłkarz liczył. Dziś skleja karierę w jeden kawałek i wierzy, że świat wielkiej piłki nie uciekł mu na dobre.

W ostatnich miesiącach wydawało się, że Bartosz Kapustka w końcu wrócił na dobre tory. Znów regularnie grał, (wprawdzie tylko w 2. lidze belgijskiej, ale to i tak coś w porównaniu z czasem spędzonym w Leicester i Freiburgu), był chwalony, pełnił rolę lidera młodzieżowej kadry. Po prostu: wracał do formy.

Wstrząs nastąpił pod koniec marca, gdy zerwał więzadło w kolanie i wszystko, co tak mozolnie budował, znów rozsypało się w drobny mak. Kolejny już raz został wstrzymany w rozwoju.

W najbliższą niedzielę 16 czerwca ruszają we Włoszech młodzieżowe mistrzostwa Europy. Turniej, który miał być dla niego punktem zwrotnym. Przez uraz nie może w nim zagrać, ale nie oznacza to, że we Włoszech go zabraknie. Zawodnik dostał od prezesa Zbigniewa Bońka i selekcjonera Czesława Michniewicza specjalne zadanie.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Polska - Izrael. Przełomowy mecz Piotra Zielińskiego? "Nie oczekujmy, że będzie liderem"

Z nieba do piekła

Wszyscy doskonale znamy tę historię. 20-letni piłkarz Cracovii dostaje od Adama Nawałki powołanie na mistrzostwa Europy we Francji. Dostaje szansę w meczu z Irlandią, swoimi akcjami robi furorę. Świat (i to nie przesada) pieje z zachwytu, zachwala go choćby Gary Lineker. Euro dla Kapustki jest jak sen.

Przygoda Radosława Majewskiego. Polak zagra w Australii - KLIKNIJ!

I sen trwa, bo kilka tygodni później pomocnik podpisuje kontrakt z aktualnym mistrzem Anglii, ekipą Leicester City. - Poleciłem go, bo chłopak ma wielki talent - mówił później na łamach "Przeglądu Sportowego" Zbigniew Boniek. Prezes PZPN rozmawiał na temat młodego piłkarza z ówczesnym menedżerem angielskiego klubu, Claudio Ranierim. - Powiedziałem, że jest utalentowany, ma szybką nogę. Świetny technicznie, normalny chłopak. Bartek sobie poradzi, dostanie swoje szanse, choć nie oczekujmy, że od razu stanie się pierwszoplanową postacią. Trzeba w niego zainwestować, ale on chce się uczyć. Za pół roku może być konkretnym piłkarzem - dodawał sternik PZPN.

Czas jednak mijał, a Kapustka kisił się w angielskim klubie. Nie grał w poważną piłkę, po roku został wypożyczony do SC Freiburg. To miała być dla niego wielka szansa, bo niemiecki klub znany jest ze stawiania na młodych piłkarzy. I tu znów klops, Polakowi nie udało się przebić. Mówił później o tym Rafał Gikiewicz, który we Freiburgu był drugim bramkarzem.

- Kapustka to wielki talent, z piłką przy nodze jest niesamowity. Ale miał problem z grą w defensywie, no i trochę z wykańczaniem akcji. Nie odstawał bardzo, ale nie był też na topowym poziomie, a taki trzeba utrzymywać, żeby grać w Bundeslidze. Poza tym trener Christian Streich miał jedną podstawową i najważniejszą zasadę: trzeba zap...ć w defensywie - zdradzał polski golkiper.

W obronę Kapustki włączyli się między innymi Kamil Grabara i Karol Świderski, jego koledzy z młodzieżowej reprezentacji Polski. "Z reguły wywiady z tym Panem są nudne, jednak zastanawia mnie, dlaczego nie da się zrobić wywiadu z tym gościem bez wstawki Bartka Kapustki, to jest jakiś kompleks w stosunku do niego? Czyli skoro Kapustka nie zap***l to może Gikiewicz tez nic nie robił skoro nie grał?" - pisał na Twitterze bramkarz kadry do lat 21.

Kolejny wstrząs

Było to już w czasie, gdy Kapustka próbował się odbijać od dna na wypożyczeniu w 2. lidze belgijskiej. Gdy po powrocie z Freiburga do Leicester zawodnik decydował się na roczne zesłanie do Oud-Heverlee Leuven, słychać było głosy: to koniec, sen Kapustki skończył się na dobre.

Eliminacje Euro 2020. Niemcy krytykują Polaków. "Podłość, którą trudno przebić"

Piłkarzowi zależało jednak na regularnym graniu. I to, czego chciał, w nowym miejscu - satelickim klubie Leicester - dostał. Po dwóch latach zaczął regularnie zaliczać kolejne mecze. Ostatni raz miał taką okazję w sezonie 2015-16, gdy był jeszcze zawodnikiem Cracovii.

- Jego progres widoczny jest z miesiąca na miesiąc i jestem przekonany, że jeżeli będzie grał w klubie, to w szybkim tempie może wejść na wysoki poziom i stać się podstawowym piłkarzem pierwszej reprezentacji Polski - mówił w tym czasie Czesław Michniewicz, selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski w Prawdzie Futbolu.

Rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że chwilowa przeprowadzka do Belgii byłemu piłkarzowi Cracovii zrobiła znakomicie, bo w listopadowych barażach o młodzieżowe Euro błyszczał. W meczach z Portugalią był jednym z najlepszych zawodników na boisku. Kolejny jednak raz los z Kapustki zadrwił. Pod koniec marca w meczu z AFC Tubize doznał kontuzji. Pierwotnie lekarze oceniali, że to tylko uszkodzenie łąkotki. Gdy po kilku dniach i zejściu obrzęku wykonano badanie rezonansem, świat zawodnika znów się zawalił. Diagnoza była bowiem druzgocąca - zerwanie więzadła w kolanie i wielomiesięczna przerwa.

Zadanie specjalne

Wraca więc do zdrowia ten piłkarski nieszczęśnik, wylewa siódme poty w siłowni i rehabilitacyjnych salkach. To, co stało się pod koniec marca, to prawdziwy dramat piłkarza, bo powrót do Anglii po solidnym sezonie miał poskutkować kolejnym wypożyczeniem, do lepszej ligi niż zaplecze w Belgii bądź dostaniem szansy w Leicester. Sytuacja się niestety bardzo skomplikowała, Kapustka do gry może wrócić dopiero w momencie, gdy okno transferowe będzie już zamknięte, co mocno utrudniać będzie negocjacje...

W tym niebywale trudnym momencie zawodnika samego nie zostawił PZPN. Prezes Zbigniew Boniek zaprosił Kapustkę do drużyny, która poleciała właśnie na młodzieżowe Euro. Prezes PZPN i selekcjoner kadry wyznaczyli piłkarzowi ważne zadanie: dbanie o atmosferę, bycie dobrym duchem tej ekipy. Z kolegami ma być co najmniej do meczu z Belgią, czyli do niedzieli.

Później ma wrócić do walki o jak najszybszy powrót do zdrowia. Bo marzeń o poważnym graniu przecież nie porzucił.

Źródło artykułu: