PKO Ekstraklasa. Egy Maulana Vikri z realną szansą na grę w Lechii Gdańsk

Newspix / TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Egy Maulana Vikri
Newspix / TADEUSZ SKWIOT / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Egy Maulana Vikri

W ubiegłym sezonie, gdy Egy Maulana Vikri przechodził do Lechii pojawiało się wiele głosów, że w gdańskim klubie ma być tylko maskotką. Teraz jego pozycja w klubie wzrosła. Indonezyjczyk pokazuje się z bardzo dobrej strony w sparingach.

Egy Maulana Vikri co prawda w ubiegłym sezonie zadebiutował w Lotto Ekstraklasie, jednak nie brakowało opinii, że na polską ligę się nie nadaje. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Czy zawodnik czuje, że jego pozycja wzrosła? - Zgodzę się z tym i dzieje się to tak, bo zawsze chcę walczyć jak najmocniej dla drużyny i pracuję nad jak najlepszą formą, również taktyczną. Tylko wtedy trener może mnie zauważyć - powiedział Indonezyjczyk.

Rywalizacja na skrzydłach Lechii Gdańsk jest jednak jeszcze większa. - Ciągle nie wiem czy będę grał, okaże się to gdy rozpocznie się PKO Ekstraklasa. W ciągu ostatniego roku bardzo mocno się poprawiłem od strony fizycznej i to bardzo dobrze dla mnie. Trener zawsze mi mówił, że by grać, trzeba ostro trenować i też to robię - podkreślił.

Lechia Gdańsk ma grać efektowniej. Zobacz więcej!

Przez tych kilkanaście miesięcy dużo się zmieniło. - Rok temu gdy przyszedłem do Polski na pewno mocno odstawałem od reszty od strony fizycznej. Wiem doskonale, że moje ciało nie pozwalało mi na grę, choć dwukrotnie wyszedłem na boisko. Teraz jesteśmy po całym sezonie i liczę na więcej minut w PKO Ekstraklasie. Gdy tu przychodziłem, nie wiedziałem niczego o Polsce, teraz wiem dużo więcej - zauważył Egy Maulana Vikri.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Cristiano Ronaldo niczym zawodowy sprinter

Pierwszego gola w seniorskiej drużynie zawodnik z Azji mógł strzelić w środowym sparingu z Olympiakosem Pireus (1:1). Trafił w poprzeczkę. - Szkoda że nie udało mi się strzelić gola z Olympiakosem, zabrakło mi tutaj szczęścia. Mierzyliśmy się jednak z bardzo dobrym rywalem, który grał w Lidze Mistrzów i ma mocnych piłkarzy. Do tego jesteśmy w ciężkim treningu. Szkoda, że straciliśmy koncentrację w samej końcówce, bo dało się to wygrać - przyznał piłkarz.

Wielki powrót Rafała Wolskiego. Zobacz więcej!

Dla przybysza z dalekiej Indonezji problemem była też komunikacja. - Ciągle język polski jest dla mnie bardzo ciężki, chociaż zaczynam już rozumieć. Ciągle niewiele mówię, choć poznałem język piłkarski, wiem też jak zamówić dania w restauracji. Mniej mówię, dużo więcej rozumiem. Oczywiście pozostaję w kontakcie ze znajomymi z Indonezji. Gdy jestem w Polsce i mamy wolny czas często dzwonię do rodziców czy kolegów, do tego gram w gry komputerowe czy chodzę do azjatyckiej restauracji w Sopocie. Podoba mi się takie życie - podsumował Egy Maulana Vikri.

Komentarze (0)