Piłkarze-buntownicy szantażują kluby. Neymar, Ousmane Dembele i Laurent Koscielny

Getty Images /  Stuart MacFarlane/Arsenal FC  / Na zdjęciu: Laurent Koscielny
Getty Images / Stuart MacFarlane/Arsenal FC / Na zdjęciu: Laurent Koscielny

Nowa moda nastała w futbolu: piłkarze buntują się przeciwko klubom. Najnowszy przypadek Laurenta Koscielnego jest doskonałym, ale i smutnym tego przykładem. Nawet kapitan wielkiej drużyny jest w stanie odważyć się na taki krok.

Grasz w klubie dziewięć lat, jesteś kapitanem tej drużyny, niezwykle cenionym przez wszystkich kolegów w zespole i samych kibiców. To jednak nie przeszkadza, żeby zdecydować się na tak drastyczny krok: bunt przeciwko pracodawcy.

Mowa oczywiście o Laurencie Koscielnym. Francuz odmówił wejścia na pokład samolotu i lotu do USA, gdzie Arsenal FC czekają przedsezonowe przygotowania. Nie znamy szczegółów rozmów pomiędzy nim a klubem. Nie wiemy czy szefowie nie złamali słownej obietnicy danej piłkarzowi. Jedno jest pewne: Koscielny zażądał, żeby Arsenal oddał go za darmo do jednego z francuskich klubów.

Kanonierzy nie zgadzają się na to i życzą sobie 10 mln funtów za 33-latka, który za rok nie będzie miał ważnego kontraktu. Sytuacja jest patowa: Arsenal ukarze Koscielnego i z pewnością Francuz już nie zagra dla Kanonierów, ale co dalej? Jego wartość z pewnością spadła. Trzymanie go na Emirates Stadium nie ma już sensu, sprzedaż za grosze też nie.

ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"

Sprawa Neymara

To jednak nie pierwszy taki przypadek, gdy klub jest stawiany w tak trudnej sytuacji. Dosłownie kilka dni temu świat obiegła informacja, że Neymar chce odejść z Paris Saint-Germain. Na razie piłkarz ma wolne do 15 lipca, ale znając temperament Brazylijczyka i jego niezbyt profesjonalne zachowania z przeszłości, można dojść do wniosku, że nie użył jeszcze wszystkich sztuczek, żeby odejść z Paryża. Zapowiada się ciekawe lato, ponieważ PSG jest tak wściekłe, że jest gotowe robić problemy Neymarowi.

Dwa lata temu Ousmane Dembele tak bardzo chciał odejść z Borussii Dortmund, że... przestał przychodzić na treningi. Niemcy odrzucili wtedy dwie oferty Barcelony, co bardzo zirytowało Dembele. Najpierw szefowie klubu zawiesili go na tydzień, ale gdy i to nie pomogło, to w końcu tydzień zamieniono na karę "do odwołania".

- Zajmiemy się tym wewnątrz, ale trzeba powiedzieć głośno i wyraźnie, że nie może tak robić i że jego zachowanie szkodzi drużynie. Jeśli piłkarz może powiedzieć: "skoro inny zespół mnie chce, to już nie trenuję", to jest to fatalna wiadomość dla futbolu - mówił wówczas Gonzalo Castro, jeden z zawodników BVB. W końcu Dembele trafił do Barcelony.

Odmowa treningów - stały numer 

Dembele nie był jednak pierwszym piłkarzem, który przestał trenować, aby wymusić transfer. W 1997 roku Christian Karembeu domagał się odejścia z Sampdorii Genua. Real Madryt i Barcelona bardzo chciały go mieć w składzie. Włosi jednak odmówili, więc Karembeu przestał przychodzić na treningi. Poskutkowało, ponieważ wkrótce został zawodnikiem Realu Madryt.

Sześć lat później to Real miał taki problem, gdy Claude Makelele chciał opuścić Santiago Bernabeu. Najpierw zażądał podwyżki (odmówiono mu), a później transferu do Chelsea. Królewscy także powiedzieli "nie". Makelele wściekł się i przestał przychodzić na treningi. Znów się to opłaciło, ponieważ doczekał się przenosin do Chelsea.

Nie jest to jednak regułą. W 2009 roku Franck Ribery chciał zmienić Bayern Monachium na Real Madryt. Powiedział o tym publicznie, a później odmówił uczestnictwa w treningach. Kluby jednak nie dogadały się, a Ribery przez kolejne 10 lat grał dla Bayernu.

- To była jedna z moich najlepszych decyzji w życiu. To, co się wydarzyło w tym epizodzie... Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego lepiej - tak komentował później całą sytuację.

Ciekawy jest też przypadek Carlosa Teveza. We wrześniu 2011 roku, będąc zawodnikiem Manchesteru City, odmówił wejścia na boisko w meczu z Bayernem Monachium. Został zawieszony przez klub, później Argentyńczyk przestał trenować i domagał się odejścia. Wrócił pół roku później i pomógł nawet zdobyć mistrzostwo Anglii. W kolejnym sezonie był bardzo ważną postacią The Citizens, a klub zmienił dopiero 1,5 roku po całym zamieszaniu.

Mamy też świeży przykład z polskiej ligi. Javi Hernandez w czerwcu poinformował Cracovię, że ma ofertę z innego klubu i chce odejść za darmo. Dodał, że już nie chce występować w Krakowie. Michał Probierz zdecydował się odesłać go do II drużyny (więcej TUTAJ).

Zobacz takżeLaurent Koscielny chce odejść z Arsenalu. Odmówił wyjazdu na obóz przygotowawczy

Zobacz takżeTransfery: FC Barcelona szykuje wyprzedaż. Może odejść siedmiu zawodników

Komentarze (2)
avatar
jacas
19.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby Lewy tak zrobił 2-3 lata temu z Bayernem to dzisiaj pykalby w Realu i wygrał ligę mistrzów. Zamiast tego będzie się z nimi staczał na równi pochyłej aż nie skończy grać w piłkę. Pozdro Ku Czytaj całość
avatar
Rafał Kasiorek
13.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
za kazdy opuszczony trening odebralbym tygodniowke i tak do konca kontraktu bym go karal