Gdy wydawało się, że oficjalnie ogłaszając transfer Antoine Griezmanna FC Barcelona kończy sagę z reprezentantem Francji w roli głównej, Atletico Madryt wydało specjalny komunikat, nie godząc się na całą transakcję. Powód: klub ze stolicy Hiszpanii domaga się 200 mln euro za francuskiego piłkarza. Tymczasem Barcelona chce zapłacić 80 mln mniej (więcej TUTAJ).
Z czego wynika dysproporcja? Zdaniem Atletico, Antoine Griezmann i jego nowy pracodawca uzgodnili warunki transferu w połowie maja, czyli przed obniżeniem klauzuli w kontrakcie Francuza z 200 na 120 mln euro. Stało się to dopiero 1 lipca. W zaistniałej sytuacji madrycki klub żąda od Barcelony zapłaty tej wyższej kwoty.
- Skoro klub wydaje takie oświadczenie, to dlatego, że istnieją dowody na to, że mamy rację. Musimy to jeszcze raz zbadać. Żądamy kwoty, którą uznamy za satysfakcjonującą - mówi dla "RAC1" Enrique Cerezo, prezes Atletico Madryt.
Szef klubu ze stolicy Hiszpanii jest przekonany, że Griezmann już kilka, jak nie kilkanaście tygodni temu dogadał się z Barceloną. Ponownie podkreśla, że już w maju dostał sygnały, że Francuz przeniesie się do Blaugrany.
Zobacz też: Transfery. Agent potwierdza: FC Barcelona zainteresowana Lautaro Martinezem
- Jestem rozczarowany jego postawą. Chciał odejść, ale nie powiedział nam o tym do ostatniej chwili - komentuje Enrique Cerezo.
Atletico rozpoczęło już procedurę prawną, która ma na celu obronę praw i interesów klubu. Tymczasem Barcelona zamierza w niedzielę zaprezentować Griezmanna na Camp Nou.
ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"
Idąc tym tokiem powinien zapłacić każdy klub 200 baniek, podobno już miał być w PSG, gazety pis Czytaj całość