PKO Ekstraklasa: Jagiellonia - Raków. Damian Węglarz przybity golem Tomasa Petraska. "Rywal trafił idealnie"

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Damian Węglarz
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Damian Węglarz

Damian Węglarz długo powstrzymywał rywali w meczu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa (0:1), ale ostatecznie skapitulował po strzale Tomasa Petraska. - Liczyłem na to, że więcej szans będę miał na linii, ale rywal trafił idealnie - opowiadał.

Jagiellonia Białystok przegrała 0:1 (0:0) z Rakowem Częstochowa w 2. kolejce PKO Ekstraklasy. Ten wynik to spora niespodzianka. - Boli to, że w trzecim sezonie z rzędu przegrywamy u siebie z beniaminkiem - nie krył bramkarz Damian Węglarz po zakończeniu spotkania.

- Wiedzieliśmy, że Raków postawi trudne warunki i to było widać głównie w pierwszej połowie. Nie było jednak żadną nowinką, że ten zespół gra dobrze w piłkę, ma inny system gry czy stosuje dużą wymienność pozycji. Z doświadczenia w I lidze miałem też świadomość, że dysponują mocnymi stałymi fragmentami gry, a Tomas Petrasek jest tam chyba najlepiej grającym głową obrońcą. To się potwierdziło - dodał 23-latek.

Golkiper Jagi wygrał pierwszy pojedynek z czeskim obrońcą, w pierwszej połowie, gdy kapitalnie odbił piłkę po jego strzale głową z kilku metrów. - Gdybym poszedł "w kontakt" to przegrałbym, bo to bardzo silny obrońca, ma dobry "timing" i oczywiście świetnie gra głową. Wiedziałem, że będę spóźniony i muszę się ratować interwencją na linii - wytłumaczył.

ZOBACZ WIDEO 2. Bundesliga: Dramatyczna kontuzja Kamińskiego. VfB Stuttgart pokonał Hannover [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

To była jedna z kilku interwencji Węglarza w tym meczu. Zresztą trzeba podkreślić, że grał on bardzo pewnie: celnie podawał piłki kolegom (nawet na kilkadziesiąt metrów - przyp. red.), w razie konieczności nie bał się wychodzić poza pole karne i przede wszystkim obronił aż 7 strzałów. Skapitulował raz, dopiero w 81. minucie po długim dośrodkowaniu z rzutu wolnego i tym razem jeszcze lepszym uderzeniu głową Petraska.

Czytaj także: "Głównym celem utrzymanie" - wywiad z Andrzejem Niewulisem

- Jedna wpadła i to boli najbardziej. Po meczu dopytywałem czy ktoś tą bramkę widział dokładniej i mogłem coś zrobić lepiej, ale z tego co już wiem, była to trudna sytuacja do wyjścia. Było tam 3-4 naszych zawodników, a sam liczyłem na to, że więcej szans będę miał na linii, ale rywal trafił idealnie. Pozostają jednak myśli, że mogłem się wpakować w nich wszystkich - zakończył wychowanek Zawiszy Bydgoszcz.

Źródło artykułu: