PKO Ekstraklasa. Jacek Kruszewski o dymisji Leszka Ojrzyńskiego. "Miał łzy w oczach, ale są sprawy ważne i ważniejsze"

Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński
Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Leszek Ojrzyński

- O tym, że trener Ojrzyński ma bardzo poważne problemy prywatne, wiedzieliśmy, podpisując z nim kontrakt. Powiedział wtedy, że potrzebuje pracy, żeby normalnie żyć - mówi prezes Wisły Płock Jacek Kruszewski.

Informacja o dymisji Leszka Ojrzyńskiego gruchnęła w sobotę przed południem. Klub, szanując prywatność szkoleniowca, poinformował jedynie, że ten zrezygnował z pracy ze względów osobistych.

W poniedziałek "Super Express" podał natomiast, że Ojrzyński postanowił poświęcić cała swoją uwagę walczącej z chorobą nowotworową małżonce. Więcej o tym TUTAJ.

Tego samego dnia kulisy rozstania z trenerem odsłonił w rozmowie z Radiem Płock FM Jacek Kruszewski.

- O tym, że trener Ojrzyński ma bardzo poważne problemy prywatne, wiedzieliśmy, podpisując z nim kontrakt. Trener powiedział wtedy wyraźnie, że potrzebuje pracy, że potrzebuje oderwania się od tych spraw, żeby normalnie żyć. Bardzo jasno postawił sprawę - zdradził prezes Wisły.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski z planem na kolejne lata. "Chcę szkolić zawodników do gry w wielkich klubach" [cała rozmowa]

- Potem wracaliśmy do tego tematu. Po sezonie i przed rozpoczęciem rozgrywek rozmawialiśmy o sytuacji, żeby zaplanować przyszłość i ewentualnie szukać następcy. Do meczu z Lechem (0:4 - przyp. red.) trener mówił, że wszystko jest pod kontrolą i że w dalszym ciągu chce i może dla Wisły pracować - ciągnął Kruszewski.

- Bezpośrednio po meczu z Lechem trener wziął mnie na bok i ze łzami w oczach powiedział, że nie jest w stanie prowadzić zespołu. Próbowałem przekonać trenera do zmiany decyzji. Zapewniałem go, że pomożemy mu jako klub i stworzymy mu taki system pracy, że będzie mógł zająć się sprawami osobistymi - przyznał prezes Nafciarzy.

Czytaj również -> Ariel Borysiuk w Sheriffie Tyraspol

- Zostawiliśmy sobie czas do soboty rano, by noc pomogła nam i trenerowi przemyśleć pewne kwestie. Spotkaliśmy się przed treningiem i decyzja trenera nie uległa zmianie. Trzymamy za trenera kciuki i dziękujemy mu, bo pomógł nam w bardzo trudnej sytuacji i utrzymał Wisłę w ekstraklasie. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Sprawy służbowe nie mogą być przedkładane nad sprawy prywatne. Nie miałbym sumienia, żeby zmusić trenera do pozostania w klubie - zakończył Kruszewski.

Ojrzyński prowadził Wisłę od 4 kwietnia. Gdy przejął zespół, ten był przedostatni w tabeli i miał trzy punkty straty do pierwszej bezpiecznej pozycji. W pierwszych czterech meczach pod jego wodzą Nafciarze zdobyli komplet punktów i odskoczyli od strefy spadkowej. Utrzymania nie byli pewni do ostatniej kolejki, ale uniknęli spadku do Fortuna I ligi.

Kruszewski przyznał, że jego pierwszym wyborem na następcę Ojrzyńskiego był Jacek Magiera, ale strony nie porozumiały się w sprawie szczegółów współpracy. Na razie pracę Ojrzyńskiego w Płocku kontynuują jego asystenci: Patryk Kniat i Krzysztof Sobieraj.

Co ciekawe, Wisła po raz trzeci z rzędu niespodziewanie traci trenera już w lipcu. Przed dwoma laty Marcin Kaczmarek podał się do dymisji kilkanaście dni przed startem sezonu. Rok temu Jerzy Brzęczek opuścił Płock na rzecz pracy z drużyną narodową tydzień przed inauguracją rozgrywek. Teraz Ojrzyński zrezygnował tuż po starcie sezonu.

Źródło artykułu: