Lech chce sprowadzić Polaków, ale są za drodzy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po doświadczeniach z zimowego okienka transferowego, Lech Poznań latem miał się solidnie wzmocnić. Na razie pozyskał dwóch piłkarzy, z czego tylko Grzegorz Kasprzik podnosi wartość pierwszej drużyny. Lista życzeń Kolejorza jest jednak bardzo długa, ale większość z nazwisk znajdujących się na niej, będzie niezwykle ciężko pozyskać, bowiem kluby żądają olbrzymich kwot za swoich piłkarzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Jednym z głównych powodów, przez które Lech nie zdobył w minionym sezonie mistrzostwa Polski, była wąska kadra i brak wartościowych zmienników. Po złych zimowych doświadczeniach, latem zapowiadano większe transfery. Na razie do Poznania trafili Grzegorz Kasprzik oraz Tomasz Mikołajczak.

Lech przygotował długą listę życzeń, ale większość z zawodników będzie niezwykle ciężko pozyskać. Kluby żądają za swoich piłkarze wygórowane ceny, co uniemożliwia ich kupno. Z tego powodu większość polskich drużyn sięga po obcokrajowców, ale Kolejorz chciałby tego uniknąć. - Jestem zwolennikiem tego, aby do Lecha ściągnąć grupę dobrych polskich zawodników. Szatnia jest za bardzo rozbudowana i ciężej jest się komunikować. Na przykład w Arsenalu mogą budować drużynę na obcokrajowcach, ale w Polsce nie jest to droga do sukcesu. W Lechu jest grupa dobrze grających obcokrajowców, ale proporcję powinny zostać wyrównane - mówi Jacek Zieliński, trener poznańskiego klubu.

Zarząd Kolejorza jest już po rozmowach z kilkoma zawodnikami, którzy wyrazili chęć wzmocnienia Lecha, ale brakuje na nich pieniędzy. Polskie kluby żądają wygórowanych kwot. Do Poznania mieliby trafić między innymi Tomasz Chałas ze Znicza Pruszków oraz Krzysztof Chrapek z Podbeskidzia Bielsko-Biała. - Ale nie za te pieniądze - ucina Zieliński. Pierwszy z nich miałby kosztować milion złotych, a drugi nawet o 500 tysięcy więcej. Lech przyglądał się również Prejuce Nakoulmie z Górnika Łęczna. - Za niego też wołają wielkie pieniądze. Kluby robią im krzywdę, bo za chwile o Chałasie i Chrapku wszyscy zapomną i za rok słuch o nich zaginie - dodaje szkoleniowiec lechitów.

Lechowi bardzo zależało na Chrapku, który mógłby być jednocześnie alternatywą dla napastników, jak również dla Sławomira Peszki, który nie ma konkurenta do miejsca w składzie. Innym rozwiązaniem może być sprowadzenie Tomasz Zahorskiego z Górnika Zabrze. Poznaniacy w chwili obecnej mają mocniejszą lewą stronę, gdzie na każdej pozycji dysponują dwoma solidnymi zawodnikami. - Myślimy, żeby zrównoważyć prawą stronę z lewą. Problem by się rozwiązał, gdyby Grzesiek Wojtkowiak doszedł do zdrowia, to wtedy do pomocy można by przesunąć Marcina Kikuta, bo to jego nominalna pozycja - kontynuuje Zieliński.

Nowy szkoleniowiec Kolejorza najbardziej żałuje, że jego drużyny nie wzmocni Tomasz Jodłowiec, z którym miał okazję pracować ostatnio w Polonii Warszawa oraz Groclinie Grodzisk Wlkp. - Za Jodłowca krzyczą dwa miliony euro, więc żaden polski klub go nie wyciągnie. Po rozmowach z nim wiem, że chciałby tutaj przyjść. My też go chcemy, ale nie ma żadnego punktu stycznego w rozmowach, więc co zrobić? - pyta retorycznie Zieliński.

Ostatnio w mediach pojawiała się również informacja o chęci sprowadzenia do Lecha Macieja Sadloka z Ruchu Chorzów. Jest to młody i ciekawy pomocnik, ale w poznańskim klubie miałby małe szanse na grę, więc do Kolejorza raczej nie trafi. - Można by o nim myśleć w kontekście przyszłości, bo na chwilę obecną byłoby mu ciężko wejść do drużyny. Trzeba by się zastanowić czy brać go do klubu, żeby grał w Młodej Ekstraklasie czy obserwować w Ruchu, gdzie gra w pierwszym składzie i uderzyć ewentualnie zimą - mówi Zieliński.

Kolejne wzmocnienia Lecha zależą w dużej mierzy od tego czy ktoś opuści drużynę. Szkoleniowiec poznaniaków chciałby wkrótce zamknąć kadrę zespołu, aby wiedzieć, na kogo będzie mógł liczyć w przyszłym sezonie. - Do końca tygodnia sprawy powinny się wyjaśnić. Z paroma zawodnikami jesteśmy dogadani i czekamy na sygnał. Chciałbym na obóz do Niemiec jechać z drużyną, którą miałbym przygotowywać do sezonu - dodaje trener Kolejorza, którzy wierzy, że Lech już teraz dysponuje kadrą, która może walczyć o najwyższe cele. - Lech ma bardzo solidny skład i może nim grać o Mistrza Polski. Ale na pewno przydałaby się świeża krew, aby wzmocniła się rywalizacja na niektórych pozycjach.

Źródło artykułu: