Kiedy rok temu Grzegorz Bonin przechodził do Górnika z Korony Kielce zabrzańscy kibice byli zachwyceni, że w drużynie z Roosevelta zagra wreszcie wysokiej klasy prawoskrzydłowy. Jakże wielkie było ich zdumienie, kiedy okazało się, że 26-letni zawodnik zamiast hasać po prawym skrzydle i stwarzać kolegom okazje strzeleckie musiał walczyć z zawodnikami przeciwnika po prawej stronie defensywy. Mimo, że "Boniek" nie wywiązywał się ze swoich zadań najgorzej, widać było gołym okiem, że ciąg na bramkę mu pozostał, co często pokazywał w meczach ligowych.
Wprawdzie jego wsparcie niemrawo grającej w ofensywie zabrzańskiej drużyny było na wagę złota, ale efektowne rajdy rosłego pomocnika często owocowały tym, że partnerzy dograń Bonina nie wykorzystywali i rywal wychodził z groźną kontrą, a prawy defensor zabrzan co sił w nogach musiał wracać na swoją pozycję na boisku. Efekty tego często były wymierne, bo Górnik tracił bramki po kontratakach, które zazwyczaj zaważały o jego porażce w danym meczu. To co widzieli kibice, nie widzieli trenerzy uparcie wystawiając zawodnika na prawej stronie obrony.
Wiele wskazuje jednak na to, że dla zawodnika Górnika nadchodzą lepsze czasy. Jeśli zostanie w Zabrzu, co nie jest przesądzone, w Górniku będzie na pewno prawym pomocnikiem. Na tej pozycji upatrzył sobie zawodnika trener Ryszard Komornicki, a sam zawodnik środowym występem przeciwko Tęczy Płońsk, okraszonym zdobyciem dwóch bramek i asystą przy kolejnym trafieniu Dawida Jarki podkreślił, że w ofensywie potrafi dać z siebie drużynie zdecydowanie więcej.