PKO Ekstraklasa. Cracovia - Korona Kielce. Niecodzienny bohater Cracovii. "Chwała rezerwowemu, że się nie obraża"

Newspix / LUKASZ KRAJEWSKI / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Michał Helik
Newspix / LUKASZ KRAJEWSKI / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Michał Helik

Cracovia pokonała Koronę Kielce (1:0) po akcji, którą... zainicjował rezerwowy. Michał Helik tak szybko podał piłkę Pellemu van Amersfoortowi, że krakowianie mogli szybko wznowić grę z autu i zaskoczyć rywali.

W 35. minucie Ivan Marquez przerwał kontratak Cracovii, wybijając piłki za linię boczną, ale na swoje nieszczęście futbolówkę złapał Michał Helik. Rezerwowy Pasów błyskawicznie przekazał ją Pellemu van Amersfoortowi, który wyrzucił piłkę na środek boiska do Janusza Gola, a ten wykorzystał dezorganizację kielczan i uruchomił prostopadłym podaniem Sergiu Hancę. Rumun uprzedził przy piłce Themistoklisa Tzimopoulosa i pokonał Pawła Sokoła płaskim uderzeniem z 17 metrów.

- Michał odegrał bardzo istotną rolę, bo szybko rzucił piłkę. Chwała rezerwowemu, który nie gra, ale nie jest obrażony, tylko stara się pomóc tym, którzy grają. Bramka Hanki uspokoiła spotkanie, a w drugiej połowie mieliśmy już wszystko pod kontrolą - komentuje trener Michał Probierz.

- Wiedzieliśmy, że Korona to bardzo trudny przeciwnik. Gino zmienia ustawienia, jego zespół gra agresywnie, podchodzi wysoko do pressingu. Nie potrafiliśmy rozgrywać piłki tak, jak chcieliśmy, bo rywale byli bardzo blisko - zauważa szkoleniowiec Cracovii.

ZOBACZ WIDEO: Championship. Kolejny bardzo dobry mecz Grabary! QPR - Huddersfield 1:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czytaj również -> Probierz się chwali, ale ma czym

- Duży wpływ na mecz miały warunki pogodowe, bo nie wiem jak na trybunach ale na dole nie dało się oddychać. Stanie z boku było ciężkie, nie mówiąc o bieganiu. Dlatego muszę pochwalić piłkarzy, że włożyli w mecz bardzo dużo ambicji - dodaje Probierz.

W drugiej połowie Cracovia nie dopuściła do zagrożenia pod swoją bramką, ale zmarnowała kilka okazji na kolejne gole. Trener Pasów tłumaczy to presją wynikającą z chęcią utrzymania prowadzenia.

Czytaj również -> Korona nie uczy się na błędach

- Nadal brakuje nam cwaniactwa, żeby zamknąć mecz, ale dla mnie najistotniejsze jest to, że zagraliśmy na zero z tyłu. Trzeba zrozumieć, że moi zawodnicy byli poddenerwowani, bo pamiętajmy, że ostatnie mecze na naszym stadionie to porażka z Pogonią Szczecin, remis z Dunajską Stredą i porażka z ŁKS-em. Piłkarze mogą czuć niepewność, kiedy nie wygrywają u siebie - podkreśla Probierz.

Komentarze (0)