PKO Ekstraklasa. Cracovia - Korona Kielce. Pasy na zwycięskiej ścieżce dzięki aniołowi stróżowi z Rumunii

W meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy Cracovia pokonała przed własną publicznością Koronę Kielce (1:0). To drugie z rzędu zwycięstwo Pasów, dzięki któremu ekipa Michała Probierza wskoczyła na czwarte miejsce w tabeli.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
piłkarz Cracovii Sergiu Hanca (z prawej) cieszy się z gola podczas meczu Ekstraklasy z Koroną Kielce PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: piłkarz Cracovii Sergiu Hanca (z prawej) cieszy się z gola podczas meczu Ekstraklasy z Koroną Kielce
Spotkanie przy Kałuży 1 nie było może ucztą dla oczu, ale kibice i telewidzowie, przynajmniej w pierwszej połowie, na pewno nie mogli narzekać na nudę. Piłkarze obu drużyn bardzo szybko przeszli do konkretów.

Cracovia sprawdziła Pawła Sokoła już w 9. minucie. Po centrze Sergiu Hanki z rzutu wolnego głową na bramkę Korony uderzył Pelle van Amersfoort. Młody golkiper Korony w porę zareagował na linii, ale piłka trafiła jeszcze do Ołeksija Dytiatjewa, którego dobitka na szczęście dla Sokoła została zablokowana.

Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. W 12. minucie Erik Pacinda rozpruł defensywę Cracovii prostopadłym podaniem do Michaela Gardawskiego, ale ten przegrał pojedynek sam na sam z Michalem Peskoviciem.

ZOBACZ WIDEO: Championship. Kolejny bardzo dobry mecz Grabary! QPR - Huddersfield 1:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po chwili David Jablonsky interweniował w swoim polu karnym tak nieszczęśliwie, że nastrzelił piłką Adnana Kovacevicia, ale kapitan Korony nie skorzystał z prezentu i z narożnika pola bramkowego uderzył tylko w boczną siatkę. A w 22. minucie znów dobrze zachował się Sokół, który obronił groźne uderzenie Hanki z rzutu wolnego.

Gościom z Kielc trzeba oddać, że lepiej od gospodarzy operowali piłką, ale ich akcje kończyły się 20 metrów od bramki Peskovicia - tam defensywa Cracovii ustanowiła granicę, której kielczanie nie byli w stanie przekroczyć. Krakowianie natomiast grali bardziej bezpośrednio i byli nastawieni na stałe fragmenty gry. Hanca i Mateusz Wdowiak wchodząc w drybling, z premedytacją szukali okazji do zarobienia rzutów wolnych na połowie Korony, ale poza sytuacją z 9. minuty podopieczni Michała Probierza nie potrafili zaskoczyć rywali ze stojącej piłki.

Czytaj również -> Michał Probierz: Brakuje nam cwaniactwa

Udało im się to za to z... autu. W 35. minucie Ivan Marquez przerwał kontratak Cracovii, wybijając piłki za linię boczną, ale van Amersfoort szybko wyrzucił piłkę na środek boiska do Janusza Gola, który wykorzystał dezorganizację kielczan i uruchomił prostopadłym podaniem Hancę. Rumun uprzedził przy piłce Themistoklisa Tzimopoulosa i pokonał Sokoła płaskim uderzeniem z 17 metrów.

Koronę zgubiło w tej sytuacji cwaniactwo, bo straciła gola z kontry po tym, jak sama nieudanie chciała zaskoczyć Cracovię rozegraniem rzutu wolnego, kiedy na boisku leżał jeden z kielczan. Co też ciekawe, jednym z bohaterów bramkowej akcji był... rezerwowy Michał Helik. Obrońca stracił miejsce w składzie, ale pomaga kolegom także z ławki rezerwowych. To właśnie on przytomnie rzucił piłkę do van Amersfoorta, by ten szybko wznowił grę.

A Hanca ostatnio jest aniołem stróżem nie tylko pewnej ubogiej rodziny w Rumunii (więcej o tym TUTAJ), ale też mężem opatrznościowym Cracovii. Strzelił dla Pasów gola w trzecim meczu z rzędu, a teraz jego trafienie było na wagę zwycięstwa. Rumun ma też taki zwyczaj, że za każdą bramkę i asystę przekazuje pieniądze na cele charytatywne - w tym sezonie zrobił zatem już trzy dobre uczynki.

Drugą połowę Pasy mogły zacząć od mocnego uderzenia. Tuż po zmianie stron Gol zagrał na linię pola karnego do Rafaela Lopesa, który efektownie obrócił się z piłką mimo asysty Tzimopoulosa i uderzył nieznacznie nad poprzeczką. Potem Cracovia postawiła przede wszystkim na obronę jednobramkowego prowadzenia, ale zrobiła to w bardzo dobrym stylu, bo kielczanie ani razu nie zagrozili bramce Peskovicia. Gospodarze całkowicie zneutralizowali gości.

Czytaj również -> Korona nie uczy się na błędach

Takie wytrącanie przeciwnikom atutów z rąk było mocną stroną Pasów w minionym sezonie, ale w pierwszych meczach nowych rozgrywek podopieczni Probierza mieli z tym problem. W każdym z pięciu wcześniejszych spotkań krakowianie stracili co najmniej jednego gola, a w niedzielę poza dwiema sytuacjami w pierwszym kwadransie nie dopuścili do zagrożenia pod swoją bramką.

To pierwszy Cracovii krok w stronę odzyskania efektywności z poprzednich rozgrywek. Kolejnymi będą poprawa skuteczności po stałych fragmentach gry i wyprowadzanie kontrataków. W drugiej połowie Pasy tylko raz zmusiły Sokoła do wysiłku po centrze z rzutu rożnego: w 59. minucie bramkarz Korony instynktownie obronił "główkę" Dytiatjewa.

Cracovia - Korona Kielce 1:0 (1:0)
1:0 - Hanca 35'

Składy:

Cracovia:
Michal Pesković - Cornel Rapa, Ołeksij Dytiatjew, David Jablonsky, Diego Ferraresso - Sylwester Lusiusz (64' Sebastian Strózik), Janusz Gol - Mateusz Wdowiak (82' Milan Dimun), Pelle van Amersfoort (68' Filip Piszczek), Sergiu Hanca - Rafael Lopes.

Korona: Paweł Sokół - Michał Gardawski, Themistoklis Tzimopoulos, Ivan Marquez, Daniel Dziwniel - Adnan Kovacević, Jakub Żubrowski - Erik Pacinda, Vato Arveladze (61' Uros Duranović), Marcin Cebula (61' Matej Pucko) - Michal Papadopoulos (76' Michał Żyro).

Żółta kartka: Gol (Cracovia).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 7698.

Czy Cracovia powtórzy dobry wynik z poprzedniego sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×