Trener Michał Probierz nie krył obaw związanych z tym, że spotkanie Cracovia - Arka to tak zwany "mecz przyjaźni". - Takie mecze gra się gorzej. Ta atmosfera często usypia, a czasem piłkarzy lepiej mobilizuje, kiedy usłyszą coś z trybun - mówił opiekun Pasów. Więcej o tym TUTAJ.
Obawy szkoleniowca Pasów nie były bezpodstawne. Przez pierwsze pół godziny z boiska wiało nudą. Piłkarze uwikłali się w fizyczną walkę w środku pola, tak w parterze, jak i w powietrzu. Do tego nie dopisali kibice, którzy - choć był to długo wyczekiwany przez nich mecz przyjaźni - nie wypełnili stadionu nawet w połowie.
Warto było jednak pojawić się przy Kałuży 1 albo włączyć włączyć transmisję, by obejrzeć akcję, która dała Cracovii prowadzenie. W 30. minucie Michal Pesković zagrał spod swojej bramki do Cornela Rapy. W pierwszej chwili wydawało się, że rywale osaczą Rumuna i przerwą atak Pasów, ale wtedy znakomicie zachował się Milan Dimun. Podczas gdy inni zawodnicy uciekli od Rapy, Słowak sprintem wbiegł w wolną strefę, umożliwiając Rapie uwalniające podanie.
ZOBACZ WIDEO 2. Bundesliga: Bez goli w meczu na szczycie. Podział punktów w meczu Erzgebirge - VfB [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Potem zastępujący pauzującego za kartki Janusza Gola Dimun podał bez przyjęcia na prawe skrzydło do Pellego van Amersfoorta, Holender zagrał na jeden kontakt z Sergiu Hancą i po chwili znalazł się z piłką na wysokości pola karnego Arki. Dośrodkował płasko do Rafaela Lopesa, a ten w dobrym stylu opanował piłkę i strzałem z półobrotu pokonał Pavelsa Steinborsa.
Zbudowanie akcji od swojej bramki do pola karnego rywala i zdobycie terenu pięcioma kolejnymi podaniami "z klepki" - to nie zdarza się w polskiej lidze co tydzień. A Cracovia zasłużyła na tym większe brawa że zespół Michała Probierza dotąd był krytykowany za mało atrakcyjny styl. Więcej o tym TUTAJ. Taką akcją - i do tego bramkową - Pasy na pewien czas zamkną usta krytykantom.
Arka nie miała żadnych argumentów, by odpowiedzieć Cracovii, a gospodarze nie mieli szczególnej ochoty na zdobycie kolejnej bramki. Gdy wszyscy oczekiwali już przerwy, a część kibiców nawet zeszła z trybun, by schować w strefie pod trybunami przed skwarem, w doliczonym czasie gry Adam Deja sfaulował w polu karnym Davida Jablonsky'ego, a "11" pewnym strzałem na gola zamienił Hanca. To już czwarte trafienie Rumuna w tym sezonie.
W drugiej połowie Cracovia skupiła się na obronie dwubramkowej przewagi , z premedytacją oddając Arce inicjatywę. Goście przeżywali katusze, musząc prowadzić atak pozycyjny. Najlepszą okazję, o ile można to tak nazwać, gdynianie mieli w 67. minucie, kiedy Fabian Serrarens zdecydował się na strzał z narożnika pola karnego, po którym Pesković nie musiał nawet interweniować.
A schowana na swojej połowie Cracovia czekała na błąd rywali, by wyprowadzać kontry. Pomyłek arkowców nie brakowało, ale krakowianie też nie mieli dobrego dnia. W 61. minucie pozostawiony bez opieki na samym środku pola karnego van Amersfoort fatalnie skiksował i nie trafił czysto w piłkę.
Dziesięć minut później Lopes źle obliczył tor lotu piłki i wyskoczył do niej zbyt wcześnie. Portugalczyk przegrał z grawitacją i zagłówkował na bramkę, gdy już lądował na ziemi. W 79. minucie natomiast po podaniu van Amersfoorta Lopes znalazł się w kolejnej dobrej sytuacji, ale z narożnika pola bramkowego uderzył wprost w Steinborsa.
Kropkę nad "i" postawił w końcu w 90. minucie van Amersfoort. Po zablokowanym strzale Rubio piłka trafiła do Rapy, który dośrodkował ją na "wapno" do Holendra, a ten pokonał Steinborsa uderzeniem głową. Christian Maghoma i Adam Danch znów stracili van Amersfoorta z radaru, jakby pomocnik Pasów nosił pelerynkę-niewidkę. W jednej z ostatniej akcji meczu rozluźnieni trzybramkowym prowadzeniem gospodarze pozwolili gościom na strzelenie honorowego gola - w 93. minucie Dawit Schirtladze wkręcił w ziemię Ołeksija Dytiatjewa i zaskoczył Peskovicia mocnym strzałem z 12 metrów.
Czytaj również -> Aleksander Buksa jak Włodzimierz Lubański
Dzięki pokonaniu Arki Cracovia wskoczyła na 4. pozycję w tabeli. Gdynianie natomiast przedłużyli do siedmiu serię ligowych meczów bez wygranej - zaczęli ją w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu i kontynuują od początku bieżących rozgrywek. Pięć z tych spotkań przegrali, a dwa zremisowali.
Nie udał się też powrót na Kałuży 1 Jackowi Zielińskiemu. Szkoleniowiec, który z sukcesami prowadził Cracovię w latach 2015-2017 i który w Krakowie zawsze może liczyć na ciepłe przyjęcie, jeszcze nigdy nie pokonał Pasów na ich terenie w meczu ligowym. Z Groclinem Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski (1), Lechem Poznań (1), Polonią Warszawa (2), Ruchem Chorzów (1), Bruk-Betem Termalicą (1) i Arką Gdynia gościł przy Kałuży 1 siedem razy: sześć spotkań przegrał, a jedno zremisował.
Cracovia - Arka Gdynia 3:1 (2:0)
1:0 - Lopes 30'
2:0 - Hanca (k.) 45+3'
3:0 - van Amersfoort 90'
3:1 - Dawid Schirtladze 90+3'
Składy:
Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Ołeksij Dytiatjew, David Jablonsky, Diego Ferraresso - Sylwester Lusiusz (80' Daniel Pik), Milan Dimun - Sergiu Hanca, Pelle van Amersfoort, Rafael Lopes - Filip Piszczek (69' Bojan Cecarić).
Arka: Pavels Steinbors - Michael Olczyk, Christian Maghoma, Adam Danch, Frederik Helstrup - Adam Deja, Michał Nalepa - Maciej Jankowski, Marcin Budziński (46' Dawid Schirtladze), Mateusz Młyński (64' Jan Łoś) - Fabian Serrarens (79' Rafał Siemaszko).
Żółte kartki: Olczyk, Danch (Arka).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 7341.