- Wydawało mi się, że nie da się zagrać gorzej niż w poprzednim meczu - rozkładał ręce tydzień temu Gino Lettieri po przegranym starciu z Górnikiem Zabrze (0:3). Wtedy kielczanie potrafili oddać chociaż jeden celny strzał. W piątek nie oddali ani jednego.
W Kielcach coraz głośniej biją na alarm. Po dosyć udanej inauguracji sezonu, bo wygranej z Rakowem (1:0), nastał bardzo trudny czas dla drużyny Lettieriego. W siedmiu meczach Korona uzbierała tylko cztery punkty i zasłużenie wylądowała na dno ligowej tabeli. W siódmej kolejce złocisto-krwistych pogrążyła Jagiellonia Białystok.
W pierwszej połowie drużyna Ireneusza Mamrota dostosowała się poziomem gry do rywali. Brakowało składnych akcji, celnych strzałów, jakiegokolwiek pomysłu na grę. Pierwsze 30. minut w Kielcach to najlepsza odpowiedź na pytanie, dlaczego od trzech lat jesteśmy na peryferiach piłkarskiej Europy. Korona szukała akcji oskrzydlających, ale pomocnicy pomylili dyscypliny. Ich dośrodkowania przypominały zagrania znane bardziej z futbolu amerykańskiego niż z piłki nożnej. Za to "Jaga" była zbyt statyczna. Jedyne zrywy wykonywał 18-letni Bartosz Bida.
-> Liga Europy. Strzeż się ostatnich minut! Klątwa statystyk dopadła Legię Warszawa
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Czy Carlitos odejdzie z Legii Warszawa? "Do końca tygodnia może się to wyjaśnić"
I to młodzieżowiec wywalczył dla swojej drużyny rzut rożny w końcówce pierwszej połowy. Kolejny raz przyspieszył, wszedł w pole karne i próbował oddać strzał, który odbił się rykoszetem i wylądował na bocznej siatce. Z narożnika dośrodkował Guilherme, a precyzyjnie głową uderzył Ivan Runje. O obrońcy Jagiellonii zupełnie zapomnieli rywale, ten miał wystarczająco dużo miejsca, by trafić na 1:0.
Lettieri od razu zaczął wykonywać zmiany. Zaraz po przerwie posłał do boju Michala Papadopulosa i Wilana Radina. W 56. minucie wykorzystał limit zmian wpuszczając Andresa Lioi. Korona zaczęła grać lepiej, ale nie utrzymało się to na długo. Matej Pucko uderzył z dystansu, niezły drybling w polu karnym zaliczył Marcin Cebula, ale to białostoczanie świętowali kolejnego gola.
Duży błąd popełnił Paweł Sokół, który pod naciskiem Bidy zagrał na prawą stronę do Lioi. Obrońca nie przejął piłki, zabrał mu ją Guilherme. Brazylijczyk zagrał do Jesusa Imaza, który zrobił swoje w polu karnym. Z kilku metrów trafił na 2:0 i przypieczętował wygraną.
Jagiellonia co najmniej do soboty została nowym liderem PKO Ekstraklasy. Ekipa Mamrota z uwagą będzie obserwowała wydarzenia we Wrocławiu, gdzie drugi obecnie Śląsk będzie rywalizował z trzecią Pogonią.
Czytaj też: Jagiellonia Białystok liderem. Arka Gdynia odbiła się od dna. Zobacz tabelę
Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)
0:1 - Ivan Runje 43'
0:2 - Jesus Imaz 58'
Korona:
Paweł Sokół - Mateusz Spychała, Adnan Kovacević, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Ognjen Gnjatić (56' Andres Lioi), Jakub Żubrowski - Oktawian Skrzecz (46' Wilan Radin), Marcin Cebula, Matej Pucko - Erik Pacinda (46' Michal Papadopulos).
Jagiellonia: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Guilherme - Martin Pospisil, Taras Romanczuk - Martin Kostal (75' Patryk Klimala, Jesus Imaz, Juan Camara (60' Marko Poletanović) - Bartosz Bida (89' Ognjen Mudrinski).
Żółte kartki: Radin i Lioi (Korona).
Sędziował:
Szymon Marciniak (Płock).